Koszmary Które Wracają

551 17 1
                                    

  Stałem dosłownie w pustce. Nic tutaj nie było. Nagle przed mną rozwinął się czerwony dywan. Nie chętnie ruszyłem w stronę w którą kierował mnie dywan. Przywitała mnie wielka kamienna brama. Z tego miejsca nie było nic za nią widać prócz pustki, jednak dywan ciągnął się dalej. Nie miałem nic do stracenia, przekroczyłem bramę. Nagle moim oczom ukazała się wioska,było słychać głośne rozmowy, śmiechy dzieci. Jednak moją uwagę przykuł wielki,stary zamek stojący na wzgórzu. Nagle zostałem pchnięty w jego stronę. Odwróciłem się i nic, nikogo tutaj nie było. Wróciłem wzrokiem do czegoś co kiedyś było wioską. Wszystkie piękne, staroświeckie domy były spalone, z niektórych jeszcze unosił się dym, a jeszcze inne dalej się paliły. Jednak zamkowi nic nie było. Ruszyłem w jego stronę. Ulice były zasłane ciałami, krwią i bronią. Chciałbym żeby ci ludzie byli nie wiem, zabici w normalny sposób. Te zwłoki nie zaliczały się do normalnej sieczki. To wyglądało raczej tak jakby każdy człowiek był torturowany osobno. Im dalej byłem tym więcej trupów było na ulicy. Starałem się na to nie patrzeć. Stanąłem przed drzwiami do zamku, były nienaruszone. Pchnąłem drzwi, były otwarte. Powoli wszedłem do zamku. Jednak '' Nienaruszony'' było złym określeniem, w zamku też leżały trupy. 

- A kto to? Wiesz że nie powinieneś tutaj być? Straże! Zabrać go i zapiąć w łańcuchy w wiecie jakiej sali- po korytarzach rozległ się szaleńczy śmiech. Kiedy chciałem zobaczyć kto się tak śmieje,dostałem czymś w głowę. Obudziłem się przypięty łańcuchami do ściany. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nic ciekawego tutaj nie było, jednak spojrzałem na przeciwległą ścianę. Był tam ktoś też przypięty łańcuchami. Ale nie to było w tym straszne. Nie miał nóg i miał wiele ran zadanych przez różne rodzaje broni. Miał spuszczoną głowę. Gdy ją podniósł przestraszyłem się jeszcze bardziej. Miał zszyte usta i... i.... wydłubane oczy. Nagle do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Miał blond włosy i szare oczy. Był ubrany w zwykłe jeansy i czarny T-shirt. Podszedł do pół martwego człowieka. 

- Więc widzę że się obudziłeś. Mam do ciebie jedno pytanie: gdzie jest ukryty klucz?- zapytał

- Nie wiem o co tobie chodzi! Jaki znowu klucz?!- krzyczałem. 

- O pan nie pamięta, jeżeli mi nie powiesz gdzie są, zabiję tego człowieka na twoich oczach- powiedział

- Przepraszam ale ja naprawdę nie wiem o jaki klucz panu chodzi- powiedziałem. Mężczyzna przysuną się do tamtego człowieka i wbił mu sztylet w serce.\

 - Ty jesteś następny, no chyba że powiesz mi gdzie jest klucz-powoli się do mnie zbliżał

- Ja naprawdę nie wiem!- krzyknąłem. Zamachną się i już miał mi coś zrobić, kiedy sen został przerwany

Obudziłem się zlany potem, okazało się że jeszcze jest noc, więc położyłem się ale nie myślałem o tym aby zasnąć.Chciałem aby ten koszmar mnie w końcu zostawił, żebym już nigdy nie musiał oglądać tych ulic zasłanych trupami.......już nigdy.

Czkawka x Astrid- Razem NajlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz