Grill Aka Kiełbaski

408 8 5
                                    

-Witam ponownie. W końcu doszliśmy do tego jak mocne mają być twoje okulary- powiedział doktor wchodząc do pomieszczenia w którym się aktualnie znajdowałem.

-To dobrze. Mam pytanie kiedy wychodzę jakoś noce i dni mi się tutaj zlewają- powiedziałem wciąż leżąc na plecach i tępo patrząc w sufit. Nie siliłem się aby wstać ponieważ nie lubiłem tego doktorka i z wzajemnością. Codziennie kiedy wchodził miał minę męczennika i w sumie dzisiaj też takową miał a głos brzmiał jakby za chwilę miał zostać trupem w celi z powodu niedostatku jedzenia i wody.

-Dzisiaj już wychodzisz. Twoje okulary..- zaczął pisać coś w swoim notesie- Ty nie zrozumiesz, daj to komuś w sklepie z okularami. On Ci da odpowiednie- 

- Dobrze- powiedziałem cały czas nie racząc go swoją uwagą czy wzrokiem. Doktor tylko wstał i wyszedł jak zawsze bez słowa ,,Do widzenia''. Skoro już dzisiaj wychodzę w końcu będę mógł porozmawiać z ekipą o temacie tego gdzie mieszkamy.

~~TIME SKIP~~

-Jak dobrze że Cię już wypuścili z tego szpitala. Zwariować idzie bez twoich szalonych pomysłów- powiedziała Astrid przytulając się do mnie. Miałem jeszcze bandaże na rękach od nadgarstków po łokcie.

- Ludziska muszę z wami porozmawiać o czymś bardzo ważnym, ale to dopiero w domu- powiedziałem zakładając ręce na kark. 

-Co wy na to aby zrobić grilla? Ale wiecie użyjemy pomysłowości Czkawki aby nie musieć kupować grilla!- powiedział Smark.

-Nie głupie. I nawet mam już pomysł. A tak właściwie która godzina?- zapytałem

-Siódma-odpowiedział Śledzik.

-To idź do sklepu ze wszystkimi kupcie coś na tego grilla. Astrid choć ze mną przyda się pomoc- uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w jej stronę rękę.Złapała ją i ruszyliśmy w stronę jaskini.Szliśmy złapani za ręce, nie wyobrażam sobie lepszego dnia. Po drodze jeszcze skoczyliśmy jeszcze do kawiarni w której pracował Alex.

-Czkawkuś!- krzyknął brunet i tak jak zawsze pocałował mnie w policzek.

-Cześć Alex! Pytanko kiedy kończysz pracę?-zapytałem i czułem jak Astrid zaciska swoją dłoń na mojej coraz mocniej.

- Za 15 minut. Gratuluje! W końcu nie jesteś kawalerem i ja już też nie!-krzyknął rozradowany- A dlaczego pytasz kiedy skończę?- 

- Robimy dzisiaj grilla i chciałem Cię zaprosić-powiedziałem a potem lekko trąciłem jego ramię wolną ręką- Gratuluje. Kto jest tym szczęściarzem i został twoją drugą połówką?- 

- Ma na imię....-zarumienił się- Bo wiesz jaką mam orientację....  No i on ma na imię....- przeciągał.

- No powiedz wreszcie- zaśmiałem się a Astrid rozluźniła swój uścisk.

- Luke!- krzyknął jeszcze mocniej się rumieniąc.(Luke czytaj; Luk)

-To co zapraszamy jeszcze jego?- zapytałem się Astrid, a w odpowiedzi otrzymałem kiwnięcie głową na tak. Poczekaliśmy już w kawiarni na skończenie pracy przez Alex'a. Ja jak zawsze wziąłem latte i ciasto, Astrid za to nie wiedziała co wsiąść.

-Skąd się znacie?- zapytała po pewnym czasie blondynka.

-Kiedyś uratowałem mu życie.... ale to nic wielkiego- powiedziałem czochrając jej włosy- A co zazdrosna jesteś?-

- Nie.....No może trochę.......Tak!Nie wiedziałam co za sobą zrobić kiedy cię pocałował w policzek. Czemu na to pozwalasz?-zapytała.

-Zawsze tak robi, po prostu się przyzwyczaiłem.- powiedziałem upijając łyk latte i podsuwając Astrid kawałek ciasta.

Czkawka x Astrid- Razem NajlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz