•1•

879 46 15
                                    

*Yoongi pov*

Był poniedziałkowy poranek godzina 7:30. To już równy tydzień kiedy tu mieszkamy. Właśnie zadzwonił mi budzik.

- Ahh.. - jęknąłem wyłączając szybko muzykę w telefonie. Po jakiś dziesięciu minutach wstałem z materaca i podszedłem do szafy. - Kto wymyślił do cholery pierdolonej ból pleców..? - przeciągnąłem się lekko krzywiąc przy tym.

Wziąłem swoje najlepsze ciuchy, czyli spodnie od garnituru, które znalazłem przy przeprowadzce. Niestety marynarka nie przetrwała. Wyciągnąłem ją zza łóżka całą podartą, nawet niewiadomo jak to się stało. Przecież nie mamy żadnych zwierząt ani dzieci, żeby ją tak popsuły. Po chwili namysłu wyciągnąłem w miarę pasujący do spodni sweterek, który dostałem od ciotki na 18 urodziny.

Spędziłem ten niby wyjątkowy dzień w domu w pokoju słuchając muzyki - nie chciałem robić żadnego przyjęcia, bo kto by przyszedł? Mama i kto? Znajomi i przyjaciele, których nie mam? No właśnie, totalny bez sens.

Gdy już się przebrałem, wyszedłem po cichu z pokoju zerkając na niego ostatni raz. Na początku nie byłem zbytnio zadowolony z przeprowadzki, ale po dwóch dniach się przełamałem. Musiałem. Szybko polubiłem to lokum że względu na praktyczność i kolory. Miałem też blisko do osiedlowego sklepu, co przy moim lenistwie, było dużym zadowoleniem.
W mieszkaniu znajdowały się dwa pokoje, salon z kuchnią i łazienka. Nie było niepotrzebniej przestrzeni. To co od razu przypadło mi do gustu to kolorystyka. Ciepłe, lecz ciemne kolory to motyw przewodni tego mieszkania. Do tego białe, wpadające w żółć brzozowe meble. Mieszkanie dostaliśmy od razu umeblowane, ponieważ stary właściciel nie miał co zrobić z jak to określił rupieciami.

Lecz był jeden, główny wyjątek - mój mały i skromny pokój. Jako jedyne pomieszczenie z mieszkania miało całe czarne ściany i białe meble - brakowało jedynie łóżka, ale dla mnie to drobiazg. Bardzo mi to odpowiadało, bo lubiłem taki styl. Styl, który widniał też gdzie nie gdzie w kuchni, do której szybko się przeniósłem w celu zrobienia śniadania.

- Oh, she's sweet but a psycho.. - zacząłem nucić przygotowując śniadanie dla mnie i dla mojej mamy. Na szczeście szef mojej mamy ma placówki w kilku dzielnicach i po prostu przeniósł ją zmieniając z inną pracownicą, aby miała bliżej. Dzisiaj akurat zaczynała pracę na drugą zmianę, więc mogła dłużej pospać - A little bit psycho... - na prawdę lubiłem tę piosenkę.

Standardowo zrobiłem moje ulubione od kilku dni bułki z ogórkiem, pomidorem, sałatą i majonezem. Nie wymaga zbyt dużo czasu i pieniędzy, a jest dość smaczne, więc tym cały czas się zapycham. Mojej mamie też posmakowało. Zrobiłem cztery bułki - dwie dla mnie, reszta dla mojej rodzicielki i napisałem dla niej liścik:

"Hejka mama.
Wyszedłem dziś wcześniej, bo jak chyba pamiętasz mam te głupią rozmowę... Stresuje się chociaż, pierwsza już za mną. W lodówce masz dwie bułki na śniadanie, smacznego. Wrócę nie wiem, o której jakby co to zadzwoń/pisz. Kocham cię, Yoongi.".

- Idealnie.. - uśmiechnąłem się lekko i przykleiłem kartkę do lodówki. Po czym usiadłem przy stole i zacząłem jeść moje śniadanie. Moja mina od razu zrzedła na myśl o tym, że muszę iść na rozmowę. To była rozmowa, która miała dopiąć szczegóły mojej pracy, bo przecież od jutra miałem zacząć.

=•=•=•=


Wysiadłem z autobusu i pokierowałem się w miejsce mojej przyszłej pracy. Zostało mi 15 minut drugi, więc idealnie wyrobię się w czasie. To ważne, aby być punktualny. Bardzo chciałem dostać tę pracę. To dla mamy, żeby więcej nie martwiła się i nie narzekała, że nigdy nie znajdę sobie niczego.
Został mi jeszcze kawałek drogi, gdy usłyszałem dźwięk SMS'a. Wyciągnąłem telefon i odczytałem.

Mama: Cześć skarb, dziękuję za śniadanie, ale talerza jak zwykle po sobie nie pozmywałeś.

Yoongi: 😁

Mama: Pamiętaj, nie stresuj się. Już przecież rozmawiałeś z tym całym szefem. To tylko taka rozmowa dla dopięcia spraw, zatrudniony już jesteś.

Yoongi: Wiem, będzie dobrze.

Mama: Z pewnością, powodzenia! ❤

Yoongi: Dzięki ❤

Westchnąłem i wszedłem do budynku, chowając telefon do kieszeni. Poszedłem schodami na wyższe piętro, gdzie znajdował się biuro szefa. SMS'y mamy trochę mnie pocieszyły, ale dalej się stresowałem. W końcu to moja pierwsza poważna praca. Trochę wstyd się przyznać, ale to prawda. Szybko wyciszyłem telefon tak na wszelki wypadek i schowałem go do kieszeni kurtki. Trzeba być profesjonalnym. W sumie i tak nikt oprócz mamy nie napisałby, ale istnieje jeszcze coś takiego jak powiadomienia od aplikacji. Odmówiłem szybki paciorek, gdy podszedłem do drzwi i zapukałem, przełykając głośno ślinę.

- Proszę! - usłyszałem głos szefa zza drzwi.

- Dzień dobry.. - powiedziałem spokojnie wchodząc do gabinetu i zamykając za sobą drzwi.

- Dzień dobry. Proszę niech pan usiądzie.

=•=•=•=


Po trzydzistu minutach rozmowy z szefem wyszliśmy razem z gabinetu i skierowaliśmy się na dworzec. Po 10 minutach byliśmy już na nim. Wyglądał na nowoczesny, nie dziwne, ponieważ niedawno był wybudowany. Szef zaprowadził mnie do autobusu, który był przydzielony dla mnie. Pokazał mi wszystko jak go obsługiwać, gdzie co jest. Robiliśmy nawet jazdę próbną.

=•=•=•=

W taki sposób dwadzieścia minut później szedłem już do domu. Pierwszy raz w życiu zadowolony i pewny siebie na raz. Mam pracę, nareszcie mam pracę! Od jutra zaczynam nowy etap w moim życiu.

___________________________________

Drugi rozdział..
Mam nadzieję, że wam się podoba. Prawdopodobnie w tym tygodniu wyjdzie także kolejna część, więc wyczekuje ❤
⭐ i 💭

Ticket to PleasureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz