•12•

525 33 25
                                    

*Yoongi pov*

Jako, iż mieliśmy jechać do miasta - centrum Seulu - ubrałem się najlepiej jak tylko mogłem. Nie chciałem chodzić jak wieśniak, gdy na pewno wszyscy będą tak dobrze ubrani i dlatego też, żeby Jimin musiał się mnie wstydzić.

Przyodziałem swoje spodnie na wyjątkowe okazje, ale znów powtórze - wyjście z Jiminem to nie wyjątkowa okazja. Białą koszulkę i na to mój najładniejszy sweter z szafy, na którym wzór ukazywał niebieskie, białe oraz czerowne romby. Spojrzałem na zegarek, po czym wziąłem portfel oraz telefon i poszedłem do salonu. Była już prawie 17, czyli godzina, na którą byłem umówiony z blondynem.

- Nie pij, nie ćpaj i nie daj się zgwałcić gdziekolwiek idziesz.

- Cooo? - spojrzałem zdziwiony na moją mamę, która właśnie wyszła z kuchni.

- Zakładam, że gdzieś wychodzisz, tak?

- Tak, ale idę z Jiminem do galerii. Mamo uspokój się, a nie z tekstami o gwałcie mi tu wyjeżdżasz.

- Ah, z Jiminem - uśmiechnęła się znacząco.

- Przestań. Idę z nim tylko po to, aby wykorzystać jego pieniądze na ubrania dla mnie.

- Yoongi! Tak nie można! - krzyknęła oburzona tupiąc nogą w podłogę. Urocza kobieta.

- Można, można. Tym bardziej jeżeli on sam mi to zaproponował.

- W takim razie miło z jego strony - zaśmiałem się perliście. Mamuś kocham cię - Ale pamiętaj, aby za bardzo nie wykorzystać jego uprzejmości.

- No nie, ale jak sam będzie mi chciał kupować różne rzeczy to ja nie mam nic przeciwko.

- Oj Yoongi, Yoongi... - westchnęła głośno - Nie jesteś głodny? Właśnie zaczęłam robić kolację, a ty wychodzisz.

- Nie, mamo. Nie martw się o mnie - uśmiechnąłem się - Nie mam pojęcia o której wrócę, ale myślę, że przed 21.

- Okej, skarbie. Nie musisz mi się spowiadać z wszystkiego. Jesteś już dorosły. Pamiętaj.

- Wiem - spojrzałem na zegarek - Dlatego właśnie wychodzę - wziąłem kurtkę, kluczę od mieszkania i wyszedłem żegnając się z rodzicielką. Zbiegłwszy po schodach ubrałem kurtkę oraz wyszedłem na zewnątrz. Jimina o dziwo jeszcze nie było, więc oparłem się o ścianę i wyciągnąłem telefon. Wszedłem w konwesacje z nim i napisałem do niego:

Yoongi: Gdzie jesteś dzieciaku?

Schowałem telefon, po czym zamknąłem oczy. Jeśli ten małolat nie zjawi się tu w ciągu pięciu minut to ja wracam do mieszkania i więcej nie wychodzę.

Nagle poczułem na moim policzku zimne usta i mokry ślad, a gdy powoli otworzyłem oczy ujrzałem przed sobą niezwykle ponętnego blondyna. Uśmiechnąłem się lekko, bo wyglądał na prawdę wspaniale w czapce z pomponem, która zdobiła jego głowę.

- Cześć hyung, przepraszam, że się spóźniłem, ale nie mogłem znaleźć mojej czapki. Nie chciałem wychodzić bez niej, bo dziś wieczorem ma wiać na prawdę zimny wiatr. Ty nie zakładasz dzisiaj czapki?

- Nie, mi będzie ciepło.

- Proszę Yoongi załóż coś na głowę. W tej kurtce nawet kaptura nie masz. Nie chcę, żeby cię zawiało.

- Nie jesteś moją matką, ale za to jesteś niezwykle wkurzający. Zrobię to tylko dlatego, żebyś nie ględził mi koło ucha przez resztę wieczoru - odepchnąłem się od ściany, po czym wpisałem czterocyfroowy kod, otworzyłem drzwi i spojrzałem na blondyna - Wchodź, nie będziesz tu stał.

Ticket to PleasureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz