•13•

466 30 12
                                    

*Jimin pov*

Zawsze uważałem, że urodziny to najlepszy dzień roku i nigdy nie przestanę tak twierdzić. Ten jeden dzień w roku, w którym dostajesz prezenty, możesz napchać pełno słodyczy do buzi i mama nie goni cię z miotłą po domu krzycząc, że dostaniesz pruchnicy, czujesz się jak bóg, gdy inni ci usługują, dostajesz urodzinowe śniadanie do łóżka, wszyscy są dla ciebie mili i życzą ci dobrze, możesz usłyszeć kolegów krzyczących "sto lat" z drugiego końca szkoły kiedy tylko cię zobaczą, masz świetną imprezę na chacie z osobami, które kochasz całym sercem. To moje urodzinowe wspomnienia z tamtego roku. Te będą zupełnie inne, ponieważ moi rodzice wyjechali dwa dni temu w delegację i nie będzie ich tu ze mną. Na szczęście pozwolili zaprosić mi przyjaciół ze szkoły i Yoongiego. Kiedy tylko Taehyung dowiedział się, że moich rodziców nie będzie zadeklarował się, że on sam kupi tort i zajmie się wszystkim. Jest taki uroczy! Najlepszy przyjaciel jakiego miałem.

Wróciłem ze szkoły i przebrałem się w czarne spodnie z dziurami na kolanach i morską, lejącą koszulę. Ułożyłem blond włosy z ciemnobrązowym odrostem na lakierze, po czym poszedłem do swojego pokoju. Dopiero zbliżała się godzina szesnasta, więc wziąłem telefon i usiadłem na łóżku. Chłopaki mieli przyjść około siedemastej. Standardowo - zawsze zapraszam ich na tę godzinę. Postanowiłem napisać do Yoongiego:

Jimin: Cześć Yoongi. Jak tam?

O dziwo odpisał mi bardzo szybko.

Yoongi: Dobrze.

Jimin: Co robisz, że tak szybko odpisałeś? Nie szykujesz się na moje urodzinki? ;))

Yoongi: Leżę na kanapię i się nudzę, już ogarnąłem siebie oraz prezent, więc...

Jimin: Mówiłem, że jak nie chcesz to nie musisz kupować mi nic.

Yoongi: Ale chciałem.

Jimin: Dobra, ale za to przyjdź do mnie teraz.

Yoongi: Dlaczego? Przecież byliśmy umówieni na 17.

Jimin: I tak się nudzisz, więc co ci szkodzi?

Yoongi: No w sumie prawda. Będę za jakieś dwadzieścia minut.

Kwadrans później w całym domu rozbrzmiała bardzo dobrze mi znana, krótka melodyjka - dzwonek do drzwi. Pobiegłem do drzwi i otworzyłem je wpuszczając Yoongiego do środka. Jak dobrze, że zgodził się przyjść wcześniej. Możemy więcej czasu spędzić sam na sam!

- Cieszę się, że jesteś, hyung - uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi.

- Tak, ja też się cieszę, że nareszcie dotarłem do ciepłego miejsca - zaśmiałem się delikatnie, a on ściągnął kurtkę i buty - Proszę to dla ciebie. Wszystkiego najlepszego Jiminie - wręczył mi średniej wielkości torebkę z urodzinowymi malunkami. Pisnąłem w środku, bo zdrobnił moje imię, a dotąd tego nie robił. Poczułem jak moje policzki nabierają czerwonego koloru. Dał mi prezent po mimo tego, że uprzedzałem go, iż nie musi tego robić.

- Hyung, dziękuję ci bardzo - pocałowałem go w policzek, po czym chwyciłem go za rękę prowadząc w stronę salonu.

- Nie ma za co. Czyli mówisz, że twoich rodziców nie ma w domu?

- Dokładnie. Są w delegacji, więc tak na prawdę możemy siedzieć gdzie chcemy - usiedliśmy na kanapie tak blisko, że nasze uda stykały się ze sobą. Poczułem nagły przypływ gorąca, wędrując po kryjomu wzrokiem z jego uda prosto na penisa, któremu pod tymi spodniami na pewno musiało być ciasno. Z chęcią uwolniłbym go i sprawił starszemu przyjemność. Odwróciłem wzrok uśmiechając się delikatnie i molestując swoją dolną wargę zębami.

Ticket to PleasureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz