33

13.7K 383 56
                                    

Obudziły mnie głośne huki.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy, które zaraz otworzyłam.

Spojrzałam w okno i zobaczyłam, że puszczają już petardy. Czyli już północ. Nowy rok, a ja śpię.

Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi, trochę się chwiejąc. Złapałam za zimną klamkę, ale najwidoczniej Parker mnie zakluczył. Spałam pewnie jakoś trzy godziny, a i tak nie pamiętam już nic oprócz tego, że zajebałam w mordę Jasmine i tego co mówiła o Livku.

Zaczęłam szukać telefonu, aby do kogoś zadzwonić, ale nie mogłam go znaleźć, więc się poddałam.
Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że mam ma sobie, tylko jakąś bluzke, która pewnie należy do Willa.
Znalazłam swoją sukienkę i szybko się w nią przebrałam.
Podeszłam znowu do drzwi i wyciągnęłam z włosów wsówke.

Po jakoś dwóch minutach mi się udało. Drzwi się otworzyły, a ja zeszłam na dół.
Jeszcze słychać było huki, więc ruszyłam w stronę podwórka. Na korytarzu było lustro, więc się przejrzałam i stwierdziłam, że po raz pierwszy w życiu nie rozmazał mi się makijaż i nie roztrzepała fryzura. Wyglądałam.. spoko.

- Tu jesteś -  Lucy podeszła do mnie szybkim krokiem, a ja oparłam się o ścianę.

- Przysnęłam - powiedziałam.

- Taa.. Widać - zaśmiała się, a ja uderzyłam ją w ramię.

- Gdzie Nancy? - zapytałam, patrząc na petardy.

- Poszła gdzieś z Liamem.. No wiesz pary się całują o północy - przewróciła oczami. Taka tradycja w niektórych miastach.

- To czemu nie jesteś z Maxem?

- Nie będziemy się przecież lizać wieki - mruknęła.

- Dobra, kto ma szampana? Trochę otrzeźwiałam, a to wkońcu sylwester! Muszę być nachlana - krzyknęłam, a ona pociągnęła mnie w stronę basenu, gdzie - jak mówiła - byli prawie wszyscy.

****

- Maddie.. Pssst.. Morgan, wstawaj - usłyszałam nad uchem.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Parkera stojącego nade mną. Leżałam na podłodze obok kanapy. Przegryw życia.

- Czego? - burknęłam.

- Spierdalaj do domu tyłem - szepnął, a ja usłyszałam walenie w drzwi.

- Bo? - usiadłam, rozmasowując kark. Wkońcu spałam na podłodze, która nie jest za wygodna.

- Policja przyjechała..

- Co do chuja?

- Ktoś nakablował, że mamy dragi. Większość już się ulotniła przez balkon i ogród.. Wstawaj.. Im szybciej tym lepiej, bo walą już od dziesięciu minut. Kurwa rusz dupe Morgan - warknął, a ja się powoli podniosłam.
Ruszyliśmy w stronę tylnich drzwi.

- A gdzie dziewczyny?

- Lucy poszła do was, a Liam poszedł obudzić Nancy.

- Szmata mnie nie obudziła - mruknęłam.

- Powiedziałem, że ja Cie obudzę.

- Czemu ty?

- Bo Max by mnie zatłukł gdyby się dowiedział, że specjalnie powiedziałem policji o tym, że to ty przyniosłaś maryśke.. Oczywiście na początku chciałem to zrobić.. - kolejne załomotanie w drzwi.

- Policja otwierać! - krzyknął ktoś z zewnątrz.

- Mads! - krzyknęła Nancy schodząc po schodach.

- Cicho Nanc.. Nie wrzeszcz.. Spierdalać tyłem, no już - wygonił nas Will.

- Morgan - zatrzymał mnie, a ja się odwróciłam - Powiedx Max'owi, że potem przyjdę.

- Zastanowię się - posłałam mu ironiczny uśmiech.

- Kretynka..

- Kretyn...

- Mads! Chodź debilko - pociagnęła mnie Nancy.

Ruszyliśmy po cichu w stronę bramki, prowadzącej do mojego ogródka.

- Czemu Parker każdego wygonił? - zapytałam, gdy ustaliśmy przed drzwiami mojego domu.

- Żebyśmy nie mieli problemów. Spłukał wszystkie narkotyki do kibla, więc nic nie znajdą - odezwał się Liam.

- No dobra chodźmy już.. Policjanci mogą w każdej chwili nas zobaczyć - powiedziała Nancy.

Kiedy się pożegnaliśmy, weszłam do domu. W kuchni był Max, więc przekazałam mu co mówił Parker i poszłam do swojego pokoju spać.

****

Przespałam cały dzień. Męczył mnie mocny kac, więc parę razy schodziłam do kuchni się napić czy cos przegryść. Około godziny osiemnastej spotkałam w korytarzu Lu, która zbierała się do domu. Totalnie zapomniałam, że była u mnie w domu. Wsensie.. W pokoju Maxa.

Nazajutrz obudziłam się za dziewięć dwunasta. Zeszłam na dół i stwierdziłam, że mama już wróciła.

- Wyglądasz jak trup - stwierdziła, rzucając mi krótkie spojrzenie.

- Typowe po sylwestrze - mruknęłam.

- Szybko wróciłaś..

- Jakoś mi się udało to zrobić.. A kiedy wracacie do szkoły?

- A dziś jest?.. - usiadłam przy stole.

- 2 stycznia, sobota - odpowiedziała.

- Czyli to chyba logiczne, że idę do szkoły w poniedzia.. - ucięłam - CO?! Ide tam już w poniedziałek?!

- Na to wygląda.. Dzwoniła do mnie ciocia Vanessa i powiedziała, że Ashley przyjedzie do nas na tydzień w ferie.

- Jade wtedy do Grecji.. I ty też!

- Musi lecieć z nami - stwierdziła krótko moja rodzicielka.

- Co to, to nie. Jest strasznie denerwująca. Nie wiem jak to zrobisz, ale nie chce jej tutaj widzieć - burknęłam.

Wróciłam do mojego pokoju i odpaliłam Netflixa. Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, a do tego męczył mnie jeszcze porządny kac.

I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz