* Czułam na sobie coś ciężkiego. Nie mogłam oddychać, przygniatało mnie. Nie kontaktowałam, ale czułam, że mam mokre policzki i posklejane rzęsy przez co już totalnie nie widzialam nic.
Było mi zimno.
Po pewnym czasie usłyszałam huk i jakieś krzyki. Nie czułam już nic, złapałam oddech i poczułam ciepło. Potem totalnie odleciałam. */ / / /
A tam nie kto inny jak Parker. Było dość chłodno, więc spojrzałam w dół. Miałam jakies spodenki i koszulke.
o kurwa
Chyba my- kurwa proszę... Mam nadzieję, że nie uprawialiśmy seksu.
Rozejrzałam sie po pokoju w poszukiwaniu ciuchów, ale ich nie widzialam.
Zajebali mi pewnie szmaty.
Także wzięłam telefon, który znalazłam przy łóżku i wyszlam z pokoju.
^^
Zeszłam na dół, potykając sie o ludzi. Wiele z nich spało na podłodze, ściany były ujebane czymś czerwonym-
Czy to krew?
Oho jakas laska z okresem chyba pomyliła chłopaka ze ścianą.
Znalezienie dziewczyn trochę mi zajęło, ale kiedy w końcu mi sie udało, zobaczyłam leżącą Nancy na stole. Natomiast Lucy siedziała na blacie i piła jakis sok.
Okej, zdecydowanie było mocno wczoraj.
- Hej - odkaszlnęłam i podeszłam bliżej.
- Cześć - wyrwałam jej szklanke, wzięłam łyka i oddałam - Aha?
- Wez, mam tak wyjebanego kaca, że nie wytrzymam.. I w ogóle wiesz gdzie moje ciuchy?
Lu spojrzała na mnie z jakimś dziwnym smutkiem w oczach.
- No generalnie wyjebałas sie wczoraj i są gdzieś w praniu pewnie.
- I jak ja mam wrócić do domu?
- Zadzwoń po Maxa - wzruszyła ramionami. - Niech ci przywiezie ciuchy i zabierze do domu.
- To go nie było na imprezie? - zmarszczyłam brwi.
- Nie.
- Czemu?
- Nie wiem. Zapytaj jak przyjedzie - zeskoczyla z blatu. - Ide sie ogarnąć - wyminęła mnie szybko i zniknęła za rogiem.
To było tak bardzo dziwne i nie w jej stylu...
Ale zadzwoniłam po tego kretyna, mówiąc ze ma przywieźć mi ciuchy i zabrać na chate.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Weszłam do domu, od razu ścigając buty. Na progu stała Annette.
- Maddie... - zaczęła.
- Tak wiem, przepraszam, powinnam panią..
- Naucz sie mi mówić po imieniu. - uśmiechnęła sie serdecznie.- Nie mam ci nic za złe, Will mi powiedział, że byłaś razem z nim na imprezie. No, a teraz zapraszam na śniadanie.
Czułam sie dziwinie.. Wszystko mnie bolało i czułam się jakaś.. brudna? Nie wiem jak to opisać.
Poszłam z kobietą do kuchni i zaczęłam jeść, rozmawiając co jakis czas i opowiadając o wczorajszym dniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i przyszedł poniedziałek, a do moich urodzin było coraz bliżej.
Chwila to już w ten weekend.
O KURWA.
Założyłam dziś szare dresy i czarna bluze. Pomalowałam tylko brwi i rzęsy i rozczesałam włosy. Wyglądałam jak menel, no cóż, nie mam siły jakoś na nic. Zarzuciłam plecak na ramie, schowałam telefon i zeszłam na dół.
Wbiłam na luzie do kuchni. Niestety był tam tylko Parker, co wsumie, mnie nie zdziwiło.
Nawet nic nie powiedział.
Wzięłam jabłko i oparłam sie o blat.
Nie mówiłam nic, tylko patrzyłam.- Jak sie czujesz? - zapytał, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
- Od kiedy cie to obchodzi?
- Od pewnego czasu nawet bardzo.
Czemu tu tak ciepło???
chwila please żebym nie-
- Ale zajebałas buraka. - spojrzał na mnie wkoncu i sie lekko zaśmiał.
Ale to bylo troche sztuczne.
- Chciałbyś..
- Dobra chodź - wstał.
- Co? - spojrzałam na chłopaka, chowając jabłko do plecaka.
- Podwiozę cie - zjechał mnie przy okazji wzrokiem od góry do dołu. - Wyjebiscie dobrze wyglądasz we wszystkim, możesz uczyć dziwki z naszej szkoły. Będę czekał przed domem. - i wyszedł, pozostawiając mnie z potężnym lagiem mózgu.
**
- No chyba kurwa ty.. - rozmawialiśmy już na korytarzu o tym kto ma lepsze oceny, oczywiście wyszło, że ja, więc nazwał mnie kujonem.
- Hej - spojrzałam w bok i zobaczyłam Nancy i Lucy.
- Kurwa wkońcu - uśmiechnęłam się, a one to słabo odwzajemniły.
- Musimy pogadać.. - zaczęła Lucy, ale Parker rzucił jej takie spojrzenie, że zamilkła.
Co sie odpierdala przepraszam bardzo?
- Co? Co jest? - patrzyłam na wszystkich.
- Nic, Chciałam pogadać o twoich urodzinach..
- Nie, nie, nie ściemniaj. Will chodzi za mną już trzecią przerwe, nawet do kibla za mną polazł, macie miny jakby ktoś umarł i jeszcze te wasze spojrzenia.. - wkurzyłam się, bo najwidoczniej chcieli cos przede mną ukryć.
Powiedziałam will?
Nieważne.
-Maddie.. - widać było, że Lucy chce mi to powiedzieć.
- Idziemy Clarke - Parker kiwnął głową do Nancy, złapał Lu za nadgarstek i pociągnął za sobą. Po chwili zniknęli mi z pola widzenia.
- O chuja chodzi Nancy?
-Will nie chciał ci tego mówić i nie pozwolił nam tego robić, ale sądzę że to powinnaś wiedzieć..
-Chodźmy w bardziej ustronne miejsce.. - mruknęła po chwili.
Zaprowadziłam ją na drzewo.
- Skąd znasz to miejsce? - usiadła.
- To miejscówka moja i Olivera, ale teraz nie o tym..
- Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Zawsze i tak samo na Lucy..
- Mów.
Chciałam się już dowiedzieć, ale to co powiedziała dosłownie zwaliło mnie z nóg.
CZYTASZ
I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONE
Romance"- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam - Czemu Ci aż tak bardzo zależy, żebym się nie pocięła, zaćpała czy skoczyła z pierdolonego mostu? - Bo.. - O co Ci, kurwa, chodzi Parker?" ~~° Druga część "I tak Cię nienawidze" - > "Od zawsze i na zawsze"...