Otworzyłam oczy, od razu się krzywiąc. Poczułam ostry ból głowy, który sprawił, że przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem. Ziewnęłam przeciągle, przecierając twarz. Podniosłam się do pozycji siedzącej, zerkając przez zasłonięte okno.
Nie przypominam sobie, żebym je zasłaniała.
Musieliśmy nieźle wczoraj zabalować, bo mało co pamiętałam. Właściwie było naprawdę fajnie, potrzebowałam takiego spontanicznego wypadu.
Przeciągnęłam się, uderzając ręką w coś miękkiego. Zmarszczyłam brwi, odwracając głowę. Na drugiej połowie łóżka, leżał pudrowo różowy jednorożec, średniej wielkości. Rozchyliłam usta, nie wiedząc skąd się tu wziął. Przecież ja go..Oh.
O kurwa. William go, dla mnie wygrał wczoraj. Kojarzę, że wszyscy graliśmy w coś, na tym głupim straganie i on akurat chciał udowodnić mi, że nie przegrywa.
Wzięłam pluszaka, przyglądając się mu. Był naprawdę bardzo ładny. Być może, nie pasował do mojego szaro czarnego pokoju, ale właśnie to sprawiało, że był w jakiś sposób wyjątkowy i ładnie wpasowywał się w tło. Uniosłam kącik ust, odkładając go na materac. Podniosłam się, łapiac telefon, aby sprawdzić, która godzina. Było grubo po czternastej, a ja miałam dwie wiadomości od Willer.Od: Nanc <3
zakładam że spisz bo nie było cie w szkoleNanc <3: bądź u mnie na siedemnastą, znasz adres
Przeczesałam palcami włosy, bo kompletnie zapomniałam, że dzisiaj miałam iść do dziewczyny, na babski wieczór. I tak, nie poszłam do szkoły, bo kiedy się obudziłam o siódmej trzydzieści, nie byłam w stanie chociażby pomrugać. Mama wróci wieczorem, więc nie muszę słuchać jej zrzędzenia. Wystukałam szybko do dziewczyny, zwykłe "okej, widzimy się", po czym odłożyłam telefon, ruszając do toalety. Wzięłam szybki prysznic, po czym wytarłam całe ciało ręcznikiem. Wysuszyłam włosy, zabierając się za mycie zębów. Kiedy już się ogarnęłam, związałam włosy w niedbałego koka, wskakując w dresy i szarą bluze, które zazwyczaj leżały na mojej szafce. Kiedy załatwiłam jeszcze potrzebę, opuściłam łazienkę.
Zbiegłam ze schodów, a do moich uszu dobiegły głosy. Skierowałam się do kuchni, skąd słychać było rozmowę.- Tak, dokładnie. I ona akurat wtedy we.. - wparowałam do pomieszczenia, przez co Max urwał w połowie. Ja natomiast nie zwróciłam nawet, na niego uwagi. Wyciągnęłam szklankę z szafki, nalewając sobie soku pomarańczowego.
Odwróciłam się w jego stronę, zauważając, także Williama. Siedzieli przy stole, wpatrując się we mnie podejrzliwie.- Nie musicie zmieniać tematu. - mruknęłam. - I tak nie obchodzi mnie, co planujecie - wzięłam łyka soku, gapiąc się na nich.
- Słyszałaś coś? - zapytał mój brat, mrużąc oczy.
- No, pewnie. - prychnęłam. - Nie mam co robić, tylko was podsłuchiwać. - mój brat przewrócił oczami, a ja skierowałam wzrok na bruneta siedzącego naprzeciwko Maxa. Jak zwykle, miał na sobie jeansy i czarną bluzę. Jego włosy były roztrzepane, a on sam mi się dziwnie przyglądał.
- Co ty tu robisz? - uniosłam brew, wypijając całą zawartość napoju, jaką miałam w naczyniu.
- Siedzę? - sarknął, a na jego usta wpłynął kpiący uśmiech.
- Nie zauważyłam. - burknęłam, wkładając szklankę do zlewu.
- Mama będzie, w poniedziałek rano. Musiała pilnie wyjechać. - odezwał się Max.
- Typowe.
- Przecież ktoś musi pracować, idiotko. Daj jej już spokój, poprawiła się.
- Poprostu myślałam, że skoro już grudzień, a święta są za jakieś półtora tygodnia, to weźmie sobie wolne, do któregoś tam stycznia. - wzruszyłam ramionami, zakładając ręce na piersi. Cały czas, czułam na sobie brązowe tęczówki, co mnie trochę zaczęło dezorientować.
CZYTASZ
I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONE
Romance"- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam - Czemu Ci aż tak bardzo zależy, żebym się nie pocięła, zaćpała czy skoczyła z pierdolonego mostu? - Bo.. - O co Ci, kurwa, chodzi Parker?" ~~° Druga część "I tak Cię nienawidze" - > "Od zawsze i na zawsze"...