55

11.3K 342 146
                                    

Ruszyłam szybko korytarzem, nie bardzo mając plan co teraz zrobić. Słyszałam kroki za mną, to napewno Nancy.

- No poczekaj! - usłyszałam jak za mną krzyczy, ale miałam wyjebane.

Wybieglam ze szkoły, ale niestety dziewczyna mnie dogonila. Zatrzymała mnie, łapiąc mój nadgarstek.

- Daj mi spokój..

- Nie możesz być teraz sama..

- Całe życie jestem kurwa sama! Daj mi spokój - wyrwałam sie z jej uścisku i zaczęłam iść przed siebie.

**

Nie wiedziałam co robic. Czułam sie zjebanie, ale chyba byłam bardziej zła na świat niż smutna.

Ale mimo wszystko kiedy byłam już w pokoju zaczęłam płakać. I tak było przez najbliższe godziny.

Az wkoncu zaczęłam myśleć o sposobach, które pomagały mi podczas związku z.. nim. Śmieszne, że wszystko wraca przez tą samą osobę.
Nie chcialam sie okaleczac. Nie teraz. Sięgnęłam po telefon i usiadłam. Wytarłam łzy i wybrałam odpowiedni numer.

- Halo? - usłyszałam tak dobrze znany mi męski głos.

- Siema Collins - chrząknęłam.

- No nie wierze.. Kurwa Morgan?!

- Ta we własnej osobie.. potrzebuję czegoś mocnego,  nie mogę dużo myśleć, ale nie mam dużo kasy..

- Wróciłaś.. Jednorazowo czy..

- Nie wiem. Chyba na dłużej - przerwałam mu. - To jak będzie?

- Jutro moge podjechać pod twoja bude.

- Chce to teraz.

- Widze, że na głodzie. - zaśmiał sie- Dobra podwioze ci pod dom.

- Tyle ile zawsze - powiedziałam i rozłączyłam sie.

Wstałam i załóżylam kaptur na głowę. Usiadłam przy biurku i sięgnęłam po portfel. Wyciagnelam kilka tych jebanych papierkow i wstałam.

Czekałam jakieś niecałe dziesięć minut i mój telefon zaczął dzwonić. Spójrzalam na wyświetlacz i widząc, że to chłopak, wyszlam z pokoju.

Zbiegłam szybko po schodach. Założyłam jakieś trampki i juz miałam wyjść, ale oczywiście Annette wyszła z kuchni.

- Co tak pędzisz?

- Znajomy czeka przed domem - mruknęłam, odwracając sie.

- Widze.. Wszystko okej?

- Tak.

- A jedziesz gdzieś? - przyglądała mi sie.

Zaczęłam sie zastanawiać.. Mogłabym pojechać z Collinsem i naćpać sie z nim, jak za dawnych czasów, bo wiem, że będzie mnie do tego namawiał. Tylko mam świadomość iż wróciłabym do domu dopiero na drugi dzień.
Ann nie miała nic przeciwko wagarom czy znikaniu na noc, powiedziała mi to już na początku, a dokładniej twierdziła, że nie jest nasza matką, więc nie będzie układać nam życia. Natomiast chciała abyśmy ją o tym informowali.

- Nie wiem, chyba tak.. Jeśli pojadę teraz, to wroce jakoś jutro okej?

- No dobrze.. - jednak widać było, że wolałaby abym poszła do szkoły. No cóż...

Pożegnałam sie z nia i wyszlam z domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wsiadłam do auta i spojrzałam na chłopaka.

I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz