42

13.4K 389 86
                                    

Mimo iż minęło kilka dni od tej imprezy i kłótni z Parkerem, ja nadal chodziłam wściekła jak osa.

Na korytarzu mijałam go bez słowa mimo że on próbował do mnie zagadać.

Wsumie dziwiłam się za każdym razem, bo nigdy tego nie robił.

Ewentualnie żeby mnie wyzwać czy walnąć jakiś sarkastyczny, pojebany komentarz.

Luty powoli dobiegał końca, ale mimo tego i tak było dość ciepło.
Byłam spóźniona na lekcje, ale nie spieszyło mi się.

Chemia jako pierwsza.

Boże czy ty to widzisz?!

Zamknęłam szafkę, a trzask drzwiczek poniósł się echem po pustym korytarzu. Ruszyłam w stronę łazienek.

Po co iść na tortury skoro spóźniłam się 20 minut?

Tak to mogę sobie chociaż zapalić, przejrzeć social media albo spisac z neta zadanie domowe z niemca.

Drugi znienawidzony przedmiot.

Jakieś habe, hast srast kurwa..

Kiedy tak szłam pogrążona we własnych myślach, zderzyłam się z kogoś ciałem.

- Jak łazisz..

- Uważaj jak..

Przerwalysmy w tym samym momencie.

- strasznie twarde masz te silikony - uśmiechnęłam się sztucznie, mówiąc o jej napompowanych jakimś kwasem, piersiach.

- Skoro już się spotkałyśmy..

-... o ironio, przypadkiem...

-... to mogłybyśmy pogadać - dokończyła Amanda.

Właśnie.

Amanda.

- Wsumie mogłybyśmy.. - udałam zamyśloną, a przez twarz dziewczyny przebiegl cień ulgi. Bała się, że ją wyśmieje? Ooch do dopiero początek - Umów się z moją sekretarką. Myślę, że... Hmmm.. Jakoś 30 lutego o 25:61 będzie spoko - ruda przewróciła oczami. Wyminęłam ją i weszlam do toalety.

Oczywiście ona za mną.

Nie zwracając na nią uwagi, otworzyłam okno w łazience i usiadłam na parapet.

Wyciągnęłam epa i telefon z plecaka, po czym rzuciłam go na podłogę.

Mimo iż mam zerówke, to jest cudownyyyy!

Najlepszy smak wakacji.

Jakaś truskawka, pomarańcza chyba... Nie wiem wsumie co to za olejek, ale pachniał i smakował zajebiście.

- Od kiedy palisz? - zdziwiła się Amanda, a ja przeniosłam wzrok na jej twarz.

- Od 2 lat - mrugnelam do niej - Zaczęłam jakoś pod koniec pierwszej klasy.

- Szczerze nigdy nie paliłam - przyznała, a ja spojrzalam na nią zaskoczona. Faktycznie ona KIEDYŚ należała do tych grzeczniejszych osob, ale teraz? - Ani tych zwykłych, ani elektrycznych. Nawet nie ćpałam - wzruszyła ramionami.

- Gratuluję. Dostałabyś bilet do nieba, gdyby nie twoje żałosne zachowanie w stosunku do ludzi - mruknęłam, sarkastycznie.

- Próbowałam do ciebie pisać, ale chyba - chyba napewno - nie dostajesz w ogóle żadnych powiadomień o tym, że do ciebie dzwonię czy pisze.

- Dziwisz się? - rzuciłam, podnosząc brew.

- Pisałam z Oliverem.. Jakby jakoś po tym jak Mike.. - Kurwa jak ona w ogóle śmie zaczynać ten temat? -.. Pomysłam, że lepiej byłoby się pogodzić..

- To nie myśl, bo ci nie wychodzi - odwróciłam się do okna, zaciągając się.

- Nie mówię o jakiejs niestworzonej przyjaźni, tylko.. Poprostu nie kłóćmy się. No i możemy czasem gadać..

- Twoje przyjaciółeczki nie mają nic przeciwko? - prychnęłam.

- Nie są moimi przyjaciolkami. Odrzuciły mnie, bo nie chciałam dać dupy temu kapitanowi drużyny piłkarskiej. Dla nich to plama na honorze - zaśmiała się.

- Co za różnica, że dałabyś mu dupy? Dajesz każdemu od kąt tu przyszliśmy - powiedziałam, patrząc na nią pytająco. Dziewczyna usiadła obok mnie na parapecie i spojrzała na boisko szkolne.

- Tez wierzyłaś, że się puszczam? Na początku faktycznie jakoś trzy razy dalam się przelecieć jakimś facetom na imprezie, żeby przypodobać się dziewczynom.. No, ale później kłamałam, że zaliczałam coraz to nowe osoby. Z tym debilem Deanem, nie mogłabym skłamać, bo one się z nim trzymają.. Wiesz w jaki sposób - spojrzała na mnie krótko - nie dam mu się dotknąć, jest obleśny - wzdrygnela się.

Rozmawiałyśmy do końca lekcji. Okazało się, że nie poszła na nią z tego samego powodu co ja. Nie wybaczyłam jej. Gadalysmy o tym co się działo u nas w życiu - oczywiście nie obyło się bez moich komentarzy. Kiedy zadzwonił dzwonek, zeskoczyłam z parapetu i schowałam swoje rzeczy do plecaka. Drzwi otworzyły się z impetem i wpadła Lucy. Widząc nas ustala jak wryta.

- Działo się coś ciekawego na chemii? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.

Amanda mruknęła coś, ze juz pójdzie i wyszła.

- Ty.. Ona..

- Przylazła tu za mną - przewrocilam oczami.

Wyszlysmy z łazienki. Po drodze mówiłam jej o tym jak ja spotkałam, o naszej rozmowie itd..

- Czemu mnie zostawiłas suko! - krzyknęła wkoncu Lu, porzucając temat Amandy.

- Wolałam pospać, sory - przesłałam jej ironiczny uśmiech.

Wpadłyśmy do stołówki. Dali nam jakieś żarcie i zaczęłyśmy iść w stronę NASZEGO stolika.

Naszego.

Naszej ekipy.

A do tej ekipy napewno nie należy William Parker.

I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz