- Słucham?
- Jedziemy na noc, do opuszczonego psychiatryka - rzekł. Myślałam, że się przesłyszałam.
- Na noc? Przecież moja mama zrozumie, że poszłam na wagary i nie pisałam testu z chemii.. Ona mnie zamorduje - spojrzałam na niego.
- Kończymy dziś o w pół do czternastej nie? - zapytał, a ja pokiwałam głową - Zadzwonisz i powiesz, że miałaś trening czy coś i że będziesz nocować u Nancy, bo mieszka bliżej szkoły, a nie chce ci się wracać.. No coś takiego - w tej chwili zadzwonił mój telefon.
- O panna Willer się odezwała - odebrałam i mruknęłam do słuchawki.
- Siemanko. Możesz przekazać Willowi, żeby po mnie nie przyjeżdżał. Spotkamy się na miejscu, kc - usłyszałam.
- Ej czekaj! - rozłączyła się.
Wydaje mi się czy ona to zaplanowała?
- Co chciała? - zapytał Will, przypominając mi o swojej obecności.
- Mówi, żeby po nią nie przyjeżdzać - powiedziałam, spoglądając na drogę.
- Bo? - spytał wyraźnie zirytowany, a ja wzruszyłam ramionami.
- Kto jeszcze jedzie? - zadałam pytanie, mimo iż przeczuwałam jaką pan idealny poda mi odpowiedź.
- Cała nasza paczka.. No wsensie Lucy, Max, Nancy, my i ten cały Liam.
- Zapowiada się ciekawie.. - westchnęłam.
- Podobno tam straszy - zaczął - będziemy tam spać. Wsensie rozpalimy ognisko.
- Czemu nikt nie zapytał mnie o zdanie?
- Bo nikogo ono nie interesuje - uśmiechnął się kpiąco.
- Czemu mam jechać z Tobą?
- Za dużo pytań zadajesz Morgan - warknął zirytowany.
- Och przepraszam, że jestem ciekawa gdzie ide na wagary, jakkolwiek to brzmi.
- Najpierw idziemy jeszcze do maka i kupimy jakieś żarcie - oznajmił po krótkim milczeniu.
Po jakiś czterdziestu minutach jechania w ciszy, dotarliśmy do MacDonalda. Nie wiem kompletnie co oni planują i dlaczego nic o tym nie wiem.
Weszliśmy do środka i od razu zobaczyłam moich uśmiechniętych przyjaciół siedzących przy stoliku. Kiedy Willer zobaczyła mnie i Parkera, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, co mnie zirytowało, bo znałam już ten jej uśmiech.Nie zwracając uwagi na Willa podeszłam do moich przyjaciół. Przywitałam się z nimi i usiadłam pomiędzy Nancy, a Lucy aby móc z nimi pogadać.
- powiedzcie mi natychmiast o co tutaj chodzi - zaczęłam - I przestańcie się szczerzyć - mruknęłam, widząc, że ciągle się uśmiechają.
- Lecimy do opuszczonego psychiatryka. Will Ci nie mówił?
- Mówił, kurwa. Chcę wiedzieć dlaczego musiałam z nim jechać, dlaczego idziemy na te cholerne wagary, czemu do opuszczonego psychiatryka i kurwa.. Nie wiem, nie pomyśleliście o tym, że jak nauczyciele zobaczą iż nie ma tylu osób i na dodatek jeszcze przyjaciół to nie zadzwonią do rodziców? PRZESTAŃCIE SIE UŚMIECHAĆ - podniosłam głos. Reszta była zajęta rozmową, więc nie zwracała na nas zbytniej uwagi.
- Podzieliliśmy się na dwa auta.. Wsensie Lucy, Max ja i Liam. I ty z Parkerem - powiedziała Nancy, nadal się uśmiechając.
-Nie mogłam jechać z wami, a Will sam?
- Nie, to nie wchodziło w rachubę - mrugnela do mnie.
- Dlaczego?
- Nieważne..
- Nanc..
- idziemy na wagary - przerwała nam Lucy - ponieważ ostatnio mało czasu ze sobą spędzaliśmy.
- I zamiast nie wiem wyjść jutro gdziekolwiek, idziemy dziś do psychiatryka? - szczerze miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Śmieszyło mnie ich myślenie.
- Oj tam nie narzekaj - mruknęła Nancy, zabierając się za swojego burgera.
Tym razem poprostu jadłam jak dawniej. Nie chciałam psuć tego spotkania, a widziałam, że Nanc bacznie mnie obserwuje.
****
O około dziesiątej ( tak tyle czasu siedzieliśmy w maku ) pojechaliśmy do sklepu i kupiliśmy jakieś żarcie i napoje.
Chłopcy oczywiście kupili też alkohol.- Ej mamy jeszcze czas.. Znaczy ja mam plecak załadowany książkami, więc poszlibyśmy do mnie wzięłabym jakieś wygodniejsze ciuchy, koce i tak dalej.. Mojej mamy nie ma - dodałam, widząc niepewne miny innych.
- No to na co czekacie? Chodźmy - powiedziała Lucy, która była dziś w o dziwo dobrym humorze.
Dojście do mojego domu zajęło nam jakieś 20 minut. W trakcie kiedy reszta była w kuchni, ja pobiegłam do pokoju i zaczęłam rozpakowywać mój plecak. Włożyłam do niego powerbanka, pieniądze, koc, jakieś poduszki i instaxa.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś legginsy i bluzę, aby było mi wygodnie. Już miałam się przebrać, kiedy ktoś zapukał i wszedł do środka.
- I jak ci się spodobał mój pomysł? - zapytała Nancy, zamykając drzwi.
- Nadal nie wiem dlaczego wybraliście psychiatryk - zaczęłam, mając dość tych ich odpowiedzi, które i tak nie rozjaśniły mi mózgu.
- Podobno tam straszy.. Will tam był i mówił, że możemy tam zrobić ognisko - usiadła na łóżko nadal się uśmiechając.
- Wez poszukaj u mnie w szafie śpiwora, a ja pójdę się przebrać - powiedziałam, rezygnując z dalszych pytań o ten szpital. Nancy pokiwała głową, a ja weszłam do łazienki.
CZYTASZ
I tak Cię nienawidzę || ZAKONCZONE
Romance"- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam - Czemu Ci aż tak bardzo zależy, żebym się nie pocięła, zaćpała czy skoczyła z pierdolonego mostu? - Bo.. - O co Ci, kurwa, chodzi Parker?" ~~° Druga część "I tak Cię nienawidze" - > "Od zawsze i na zawsze"...