,,OmG tO aVeNgErSi!"
Ostatecznie wysiedliśmy z samolotu i pojechaliśmy do hotelu. Był ogromny, a za nim piętrzyły się piękne ogrody. Weszliśmy do środka przez obszerne drzwi. Tony udał się do recepcji, a ja, Ned, Mishelle i Peter oglądaliśmy wnętrze. Ogromny hol z wysokim sufitem. Przy beżowo-pomarańczowych ścianach ustawione były eleganckie kanapy, które nie wyglądały na wygodne i palmy sięgające około metr osiemdziesiąt. Podłoga była z prawdziwego drewna, lub bardzo dobrej jakości paneli. Recepcja stała na środku kilka metrów od wejścia. Była w kształcie półkola, a za nią stała kobieta średniego wieku i sprawdzała coś na komputerze, rozmawiając ze Starkiem. Po drugiej stronie długiego holu było wielkie, zajmujące całą ścianę okno i przeszklone drzwi prowadzące do ogrodu.
- Dobra, mam kluczyki! Chodźcie! - krzyknął do nas Tony i całą grupą udaliśmy się za nim.
Skręciliśmy w prawo i doszliśmy do wielkich schodów. W pierwszym momencie się wystraszyłam, ale po chwili zauważyłam windy. Podzieliliśmy się na dwie grupy - Ja, Peter, MJ, Ned, Tony, tata, Natasha, wujek Wong, Banner, Buck i Pepper, a w drugiej reszta. Weszliśmy do wind podzieleni w ten sposób i zrobiliśmy wyścigi, która winda dojedzie szybciej na szóste piętro. Ostatecznie przegraliśmy, jednak wygrana grupa nie mogła wejść do apartamentu, bo Tony miał klucze.
Stark otworzył drzwi, z naszym oczom ukazał się wielki salon, który rozmiarem prawie dorównywał temu w Avengers Tower. Na środku stały dwie kanapy zwrócone przodem do wielkiego okna. Pomiędzy nimi stał szklany stolik i parę palm. Z prawej strony było przejście do pokoi. Starsza część naszej grupy wycieczkowej poszła wylegiwać się na kanapach, a my poszliśmy zobaczyć pokoje. Przeszliśmy przez drzwi, żeby zobaczyć więcej drzwi i kolejną palmę. Zrobiliśmy wyliczankę i weszliśmy do piątych od prawej strony drzwi. Ukazał nam się pokój z wielkim łóżkiem i ogromnym oknem z widokiem na ogrody. Pobiegłam i rzuciłam się na łoże.- Ale wygodne~ - powiedziałam wtulając się w pościel.
- Czyli to będzie pokój Sary - powiedział Ned - Chcesz pomóc nam wybrać pokoje, czy będziesz nas zdradzać z pościelą?
- To oczywiste, że wybierze na...- zaczął Peter, ale mu przerwałam.
- Chyba zostanę, jak skończycie to mnie zawołajcie i pokażcie mi, które są wasze - powiedziałam zamykając oczy i jeszcze bardziej wtulając się w pościel.
- Ty tak serio? - zapytał Peter, który był święcie przekonany, że wybiorę ich.
- Serio, serio - powiedziałam wstając i idąc do łazienki.
- Dobra, to my idziemy! - krzyknęła MJ i wyszła, ale sama.
- Nawet duża ta łazienka - zauważył Ned, gdy ja sprawdzałam zawartość szafek.
- Nawet ręczniki mam i kubek na szczoteczkę - powiedziałam.
- Ale wielki prysznic! - krzyknął Peter, który stał za szklaną ścianką prysznica - tu się zmieszczą wszyscy Avengersi!
- A ostatnio mówił mi, że jestem dziecinna - przewróciłam oczami, a Ned prychnął śmiechem.
- Oboje jesteście - powiedział opierając się o zlew.
- Powiedział chłopak, który dostał ataku jak napalona nastolatka w samolocie, bo OmG tO aVeNgErSi! - zaśmiałam się otwierając szafkę za lustrem - Ej ja mam tu mydło w płynie i w kostce w czterech zapachach!
- Wszyscy jesteście dziecinni - powiedziała MJ wchodząc do pomieszczenia - przyszedł portier z naszymi walizkami.
- W końcu! - krzyknęłam - Peter popilnuj mi pokoju, a ja przyniosę nasze walizki.
- Dobra - powiedział parując kabinę i rysując po niej.
- Też tak chcę - powiedział Ned.
- Ale ty masz dwie walizki, a Peter jedną. Szybciej się zabiorę - powiedziałam wychodząc i machając.
Pobiegłam korytarzem i wbiegłam w Bucky'ego. Trzymał moją walizkę. Podał mi ją.
- Dzięki - powiedziałam, przytulając przyjaciela.
- Tydzień się nie odzywałaś, a teraz się przytulasz? - zapytał drocząc się.
- No sorki. Wiesz, że cię uwielbiam - uśmiechnęłam się szeroko - A teraz muszę iść jeszcze po walizkę Peter'a, bo pilnuje mi pokoju.
- Już zajełaś sobie pokój? - zapytał podnosząc brwi.
- Tak i mam taaakie wielkie łóżko! Chyba jest dwa na dwa! - krzyczałam podskakując jak mała dziewczynka.
- Ostatnio zachowujesz się na młodszą niż jesteś - zaśmiał się.
- Mówi to stulatek, który przyjaźni się z nastolatką i zachowuję się jak czternastolatka z okresem - powiedziałam podnosząc jedną brew - i nie umiesz podnieść dwóch brwi, więc jestem lepsza.
- I to moja sarkastyczna, złośliwa Sara - powiedział uśmiechając się.
- A jak jestem miła, kochana, dziecinna i rozczulająca jak kotek to już mnie nie znasz? Co z ciebie za przyjaciel! - powiedziałam krzyżują ręce na piersi.
- Oj no... po prostu jesteś przy mnie zwykle sarkastyczna, więc twoja złośliwa strona jest taka bardziej moja, a ta miła to bardziej do Ned'a i Peter'a - powiedział, po czym złapał mnie za nos - ale mi to nawet pasuję, bo masz więcej przyjaciół i nie muszę wysłuchiwać cię gdy masz okres.
- ... - chwilę przemilczałam, żeby zrobić napięcie - Ty tak serio?
- Nie, robię sobie z ciebie żarty - powiedział parskając śmiechem - Wiesz, że cię uwielbiam?
- Po tym co powiedziałeś nie jestem pewna - powiedziałam mrużąc oczy.
- Żartowałem. Przecież mnie znasz - powiedział puszczając mój nos.
- Tym razem ci wybaczę, ale to tylko dlatego, że Ned zerka zza drzwi mojego pokoju - powiedziałam pokazując na chłopaka.
- To w ramach przeprosin za nieudany żart zaniosę twoją walizkę, a ty idź po tą Parker'a - powiedział machając i idąc w stronę mojego pokoju.
CZYTASZ
Czarodziejka | Peter Parker
FanfictionSara Strange to córką byłego chirurga i aktualnego mistrza sztuk mistycznych Stephena Strange. Po latach wraca do Queens, gdzie jej tata ma rozpocząć budowę nowego sanktuarium. Zostawiła tam przyjaciela, którego dobrze pamięta. Ale czy on pamięta ją...