,,Czas jest pojęciem względnym"
Pod koniec zajęć zostałam zaciągnięta do prawie pustej sali. Na jej końcu znajdowało się podwyższenie, a na nim dwie ławki, przy których siedzieli uczniowie. Na środku pomieszczenia siedzieli Flash i Jimmy. Na podłodze leżała jakaś dziewczyna. Uczniowie siedzący w ławkach odpowiadali na pytania zadawane przez Liz.
- Spoźniłyście się dziewczyny - powiedział nauczyciel siedzący kawałek dalej.
- Czas jest pojęciem względnym - odpowiedziała z powagą MJ, ciągnąc mnie dalej za sobą.
Mishelle usiadła pod ścianą i zaczęła czytać jakąś książkę. Na początku próbowałam odwrócić jej uwagę, ale bez skutków. Chwilę rozmawiałam z nauczycielem, który wytłumaczył mi dlaczego tu jestem. Jednak nie sprawiło to, że chciałam tu zostać. Po pary minutach położyłam się na kolanach MJ i zaczęłam podrzucać piłką do tenisa, która walała się na podłodze. Byłam już tu kwadrans, a drzwi do sali się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł Peter, przepraszając za spóźnienie. Usiadł obok nauczyciela i zaczęli coś szeptać.
- Po co ja tu jestem? - zapytałam cicho MJ.
- Nauczyciel ci tłumaczył - powiedziała nie odwracając wzroku od książki.
- Ale on mówił strasznie naukowo i oficjalnie, i załapałam tyle, że miło mu, że jednak przyszłam - powiedziałam przewracając oczami.
- Jesteś dobra z chemii - powiedziałam brunetka.
- Beznadziejna z fizyki, a to główny przedmiot tutaj - powiedziałam prychając.
- Dobra z matematyki - stwierdziła dziewczyna.
- Ale żeby tutaj być nie powinnam być tylko dobra - powiedziałam łapiąc piłkę i odkładając ją.
- Jesteś w stanie wyciągnąć bez nauki z chemii A+, więc nie jesteś tylko dobra - powiedziała patrząc przez chwilę na mnie.
- Nie biorę udziału w niczym dodatkowym - próbowałam się z tąd wyswobodzić, naprawdę nie chciałam tu być.
- A teraz to co? - zapytała.
- To jest wbrew mojej woli - odpowiedziałam, a dziewczyna przewróciła oczami.
- I tak już stąd nie uciekniesz - powiedziała wracając do książki.
- MJ, no... - zaczęłam ją szturchać, ale już nie reagowała.
Podniosłam się do siadu, ziewając. Przeciągnełam się i poprawiłam. Nagle w sali zrobił się mały szum.
- Co się dzieje? - zapytał jeden z uczniów.
- Peter nie jedzie do Waszyngtonu - odpowiedziała mu dziewczyna leżąca na podłodze.
- Dlaczego? - zapytał ktoś inny.
- Mam staż, nie wiem kiedy pan Stark będzie mnie potrzebował - odpowiedział Peter.
- Ta, nawet nigdy nie był w jednym pomieszczeniu ze Starkiem - powiedział Jimmy śmiejąc się do Flasha.
- Ta? A chcesz dowodu? - zapytałam zdenerwowana.
- Niby jakiego? - zapytał rozbawiony Flash.
- Mogę zadzwonić do Tony'ego - wzruszyłam ramionami i sięgnęłam telefon.
- Bo masz jego numer - zaczął śmiać się Jimmy.
- A chcesz się przekonać? - odblokowałam ekran.
- Dzieci spokój! - krzyknął nauczyciel.
- Tak, proszę pana - odpowiedzieliśmy churem.
- Dobrze, w takim razie Flash wchodzisz za Peter'a - powiedział nauczyciel.
- Tylko najpierw sprawdzę grafik, bo umówiłem się na randkę z Czarną Wdową - powiedział Flash, na co prychnełam - Co?
- Jakbyś ustał obok jej to ewentualnie dosięgniesz jej do ramion - zaczęłam się śmiać.
- I co to niby zmieni? Może woli niższych - odpowiedział mi.
- I tu masz dowód na to, że jej nie znasz. Ona woli wyższych - powiedziałam i położyłam się na kolanach MJ, żeby uniknąć dalszej rozmowy, bo sama jego twarz mnie denerwowała.
------------------------------------------------------
Hej, przepraszam za brak obecności, ale kwarantanna mnie dobija. I pewnie was też. Rozdział jest krótki, ale następny powinien być już w miarę normalnej długości

CZYTASZ
Czarodziejka | Peter Parker
FanfictionSara Strange to córką byłego chirurga i aktualnego mistrza sztuk mistycznych Stephena Strange. Po latach wraca do Queens, gdzie jej tata ma rozpocząć budowę nowego sanktuarium. Zostawiła tam przyjaciela, którego dobrze pamięta. Ale czy on pamięta ją...