Uwaga jeśli chodzi o ten rok, był trochę intensywny i dziwny. Próbowałem napisać wszystko jak najbardziej prawdziwie, jednak nie wszystko może się zgadzać z faktycznymi ramami czasowymi.
Rok 2009, rok nowych możliwości. Mi zależącemu na większej atencji wśród płci przeciwnej, przyszedł pomysł by bardziej o siebie zadbać. Perfumy stały się codziennością, niemal zawsze miałem je przy sobie i na sobie. Włosy coraz częściej na żel, golenie się co kilka dni (chociaż zarost rósł mi na tyle wolno, że nie było to konieczne). Jednak wiedziałem, że problem w dużej mierze nie leży już w wyglądzie a stylu bycia, może obchodzenia się z kobietami. Zacząłem więc eksperymentować i z tym drugim.
Nie było to takie ciężkie, nie dla mojego nowego JA, które było bardzo pewne siebie. Zarówno w życiu codziennym jak i w podrywie dziewczyn. Z nie do końca pewnego siebie chłopaka zamieniłem się wręcz w narcyza.
W styczniu przez internet zaczęła mnie podrywać dwa lata młodsza Iwona. Śliczna ciemna blondynka, o bardzo niewinnym wyglądzie. Spodobała mi się.
Kilka dni flirtowaliśmy, później pierwsze spotkanie po którym byliśmy już parą. Na jakoś drugim spotkaniu zrobiliśmy sobie wielką sesje zdjęciową (wziąłem aparat i kumpla, który robił zdjęcia). Było na prawdę super, no może poza tym, że non stop w kółko opowiadała o swoich byłych. Po około dwóch tygodniach stwierdziłem, że taką fajną dziewczynę, żal byłoby stracić. Stwierdziłem, że powiem, że ją Kocham bo każda dziewczyna chce to usłyszeć. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Zerwała ze mną od razu po tym. Stwierdziła, że nikt normalny nie wyznaje miłości po dwóch tygodniach.
Jak to głupio nie zabrzmi, dopiero wtedy zrozumiałem, że na kobiety nie ma jednego schematu. A przynajmniej nie na słowa. O ile przez internet umiałem urobić dziewczynę, o tyle rozmawiając na żywo mi to nie szło tak dobrze.
Postanowiłem więc ograniczyć rozmowy na żywo.
Odkryłem za to inny schemat w działaniu, który chciałem jeszcze przetestować na większej liczbie dziewczyn. Z czasem tak opanowałem ten schemat i rozszerzyłem, że niemal każdą zainteresowaną mną dziewczynę umiałem nakłonić do rozebrania się przede mną. Nie był to schemat idealny, zdarzały się wyjątki. Umiałem jednak w prawie stu procentach przejść od patrzenia sobie w oczy do pocałunku, następnie przez przytulnie do piersi, później zazwyczaj na petting. I tu już tylko w około czterdziestu procentach umiałem nakłonić dziewczynę by pozwoliła na więcej. To ostatnie mnie denerwowało swoją niską skutecznością. Nie umiem rozpisać schematu, z resztą czasu się zmieniły jednak ten spojler musiałem dać, gdyż później nie będę wchodzić w takie szczegóły.Jakoś w styczniu wybrałem się też pierwszy raz na wioskę w której mieszkała Dorota. Poznała mnie ze swoją przyjaciółką, która szybko wpadła mi w oko. Co prawda Pyśka nie była teoretycznie w moim guście (krótkie włosy ala na chłopaka, w kolorze blond. Bardzo szczupła i dużo ode mnie niższa) jednak od razu wpadła mi w oko. Po powrocie do domu dużo z nią pisałem, chwila moment i znowu wybrałem się do tej wioski, jednak tym razem typowo do niej. Chodziliśmy za rękę, całowaliśmy się nad jakimś jeziorem, nad które mnie zaprowadziła. Siedziała mi na kolanach, żyć nie umierać.
Dzień się skończył, ja wróciłem do domu i nagle wyznała mi, że przeprasza ale ma chłopaka i nie da rady się ze mną spotykać. Okazało się, że już od dawna go miała. Przez chwilę chciała niby odejść, ale ostatecznie się nie zdecydowała. Dorota o wszystkim wiedziała. Tłumaczyła się, że go nie lubiła. Nie mogłem jej jednak wybaczyć, że mnie nie uprzedziła. Pokłóciliśmy się o to, ale chwilę potem pogodziliśmy.
Wracając jednak od Pyśki, stała przy mnie dziewczyna z tej samej wioski, która przez całą podróż się do mnie uśmiechała. Po koszu od Pyśki zacząłem pisać z tą dziewczyną. Alicja była ode mnie starsza. Ja rocznikowo miałem siedemnaście lat, ona już była pełnoletnia. Nie ukrywała faktu, że ma.chłopaka. Mimo wszystko był flirt, a w końcu doszło do naszego spotkania. Kupiła mi piwo, poszliśmy się napić. Całowaliśmy się, ale było to nasze jedyne spotkanie. Nie wiem czemu, ale wiem, że nie zależało mi na kolejnych.
CZYTASZ
Zwykła autobiografia jakiegoś Wariata.
SpiritualHistoria prawdziwa. Badboy, zbuntowany przeciw całemu światu. Można by było rzec typowy wariat i wcale nie byłoby to kłamstwem. Zapraszam was do mojego świata, bez ściemy i naciągania. Tak wygląda życie z chorobą afektywną dwubiegunową.