Rozdział 27

10 0 0
                                    

Przez jakiś czas znowu pracowałem na kuchni i znowu to same uczucie przytłoczenia pracą. W końcu odszedłem. Znalazłem nową na zmywaku. Zmywaku tak upadłem? Lubię tą pracę i jestem zadowolony. Pensja jest większa niż w którejkolwiek wcześniejszej pracy. Dodatkowo szef znając moją przeszłość powiedział, że w każdym momencie mogę przejść na kuchnię. Nie korci mnie to jednak, mimo iż dostałbym jeszcze lepsze pieniądze.

Z rodziną mam słaby kontakt na codzień, z częścią nie utrzymuje go od lat. Odwiedza mnie tata (ja do niego nie jeżdżę jak sobie obiecałem), ale niemal codziennie rozmawiamy ze sobą telefonicznie. Syn? Daje w kość, ale jakoś przetrwam czas aż podrośnie i się uspokoi. Córka? Niemal moja kopia jeśli chodzi o charakter, na szczęście tych najgorszych cech chyba nie odziedziczyła. Nie jestem idealnym ojcem i dużo mi do ideału brakuje, ale się staram na ile mi sił i czasu starcza.
Lubię zaskakiwać młodą i utrzymywać relacje w miarę przyjacielską. Któregoś razu wybrałem się z nią do Szczecina. Do końca w sumie nie wiedziała gdzie jedziemy, zorientowała się dopiero na dworcu. Ten dzień był typowo pod nią. Najpierw kino, później papugarnia, później skoczyliśmy na obiad taki jaki chciała (sam już nie pamiętam jaki). Wieczorem wróciliśmy na spokojnie do domu. 

Dosyć spontanicznie udaliśmy się również na urlop. Wiecie dawniej były miliony wymówek, jak brak pieniędzy. Później zasiedzieliśmy się trochę w domu. Urlop miał nam dobrze zrobić. Pojechaliśmy na tydzień nad morze i postanowiliśmy częściej gdzieś jeździć. W tym roku (2020) będą to prawdopodobnie dwa tygodnie, może w zimę uda się też w góry skoczyć na kilka dni? Zobaczymy. Wakacje okazały się na prawdę udane. Spodziewaliśmy się chłodnych dni (byliśmy przed sezonem) a o dziwo zaskoczyła nas przepiękna słoneczna pogoda. Młoda pierwszy raz stwierdziła, że chciałaby się przeprowadzić do Polski. Szczerze? Też bym chciał, gdyby nie kwestia finansowa. 

Do Polski staram się jeździć średnio raz na miesiąc lub półtora miesiąca. Standardowo spotykam się wtedy z Pawłem, idziemy na rzutki lub bilard. Nie powiem to takie moje dni by odpocząć trochę od życia i codziennego domowego trybu. Jednak jedyną osobą jaką mam jest Paweł, czasem nie powiem spotkałbym się z kimś innym. Brakuje mi na co dzień znajomych. Próbowałem to nawet zmienić, ale efekt był mizerny. Dokładnie to napisałem posta do strony typu spotted by anonimowo dodała posta. Dodali :

Witam, mam 27 lat i chociaż nie mieszkam w Szczecinie to z chęcią poznałbym kogoś nowego w tym mieście. W Szczecinie jestem kilkanaście razy w roku, z chęcią poznałbym kogoś w wieku 18-38 (płeć nie istotna) na jakieś wypady na bilard, Rzutki, kręgle czy nawet zwykły spacer. 

Ps. Widzę, ze dużo osób szuka tu drugiej połówki, żeby nie było niedomówień ja szukam tylko fajnej znajomości, może przyjaźni. Jestem żonaty.

Nie wiem jak waszym zdaniem, ale moim wiadomość jest jednoznaczna chociażby przez to, że nie sugeruję żadnej konkretnej płci. Wiek ma z resztą też spory rozrzut. Niestety nie dla każdego takie to było. Komentarze? Ciekawe co żona na to, pytanie czy to oferta typu dupa za kręgle (napisałem, że wyjście na kręgle, piwo, bilard czy rzutki) itd. Szczerze? Odechciało mi się szukać przyjaciół. Już chyba wolę nie mieć ich wcale ewentualnie wierzyć, że się znajdą ale to szanse jak na wygraną w lotto.

Znalazłem w międzyczasie co prawda zajęcie, które dało mi większy kontakt z ludźmi. Była to geneaologia. Obsesyjnie tworzyłem drzewo swoich przodków i ich potomków. W zaledwie trzy miesiące rozbudowałem je do niecałych dwóch tysięcy osób. Szukałem aktów w internecie, odczytywałem je jadąc w autobusie, siedząc w domu a nawet podczas przerwy w pracy. Jak każda moja obsesja i ta się zakończyła, ale większość z nich wraca prędzej czy później (tak jak pisanie) 

Ogólnie w 2019 w przypływie depresji zrozumiałem, że coś ze mną nie tak. Usiadłem do komputera i czytałem, czytałem i jeszcze raz czytałem. Zawsze lubiłem łamigłówki w tym diagnozowanie się samemu. Nigdy nie zdarzyło mi się jeszcze pomylić, ale zdrowie psychiczne okazało się dla mnie o wiele cięższe do zrozumienia niż te fizyczne. Były trzy opcje które podejrzewałem, ale postanowiłem pójść do psychiatry i nic nie sugerować. 

Zwykła autobiografia jakiegoś Wariata. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz