Rozdział 23/24

12 1 0
                                    

Zarówno w 2015 jak i w 2016 mój umysł szalał. Miałem długie depresje przeplecione ze stanami podwyższonego samopoczucia i pewności siebie.

Jeżeli chodzi o życie rodzinne to wraz z Nicolą wzięliśmy ślub. Żałowałem, że nie zrobiliśmy tego jeszcze za życia mojej mamy. Zbytnio nie chcieliśmy gości nie wiem czemu dokładnie, trochę może chodziło o kwestie niepłacenia miliona monet, ja izolowałem się trochę od ludzi, a bez mamy to wszystko nie było takie same. Nie wiem. Poszliśmy do urzędu i zapytaliśmy się, czy możemy dostać jakichś świadków z urzędu by nikogo nie fatygować (nie wiem jak nam to przyszło do głowy). Opcji takiej jednak nie było. W końcu stanęło na tym, że zaprosiliśmy Pawła, przyjaciółkę żony a zarazem moją kuzynkę, Tatę z moim rodzeństwem, szwagra i przyszłą teściową. Nie było to więc nic wielkiego. Każda kolejna osoba wymagałaby zaproszenia kilku kolejnych. Może z gotówką nie mieliśmy problemów, ale nie stać nas było od tak wynajmować jakiś lokal, catering etc. Jak doszliby dziadkowie, to by trzeba było zapraszać rodzeństwa rodziców, potem ich dzieci etc.

 Oczywiście za ten fakt połowa się potem obraziła. Szczerze? Nie ruszyło mnie to zbytnio. Jeżeli chodzi o mieszkanie z siostrą, szybko okazało się, że to nie będzie takie łatwe i przyjemne. Na początku zgrzyty między nią a Nicolą, gdzie ja zawsze byłem między młotek a kowadłem. Później doszły pouczania od Taty i stawanie zazwyczaj po jej stronie (z córeczką tatusia nie wygrasz). Szczyt, szczytów był jak pojechaliśmy do mojego taty na około tydzień. Wracał po pracy i tyle co ze mną porozmawiał to maksymalnie pół godziny dziennie i to zazwyczaj jak miał coś do roboty typu palenie w piecu. Pozostały czas spędzał z żoną zamknięty w pokoju. Zmieniło się to oczywiście po kilku dniach jak dojechała siostra. Dla niej miał kilka godzin. Ja zostałem na podwórku by robić grilla. Żona i córka ze mną wraz z przyszywanym rodzeństwem i bratem, a oni w trójkę w najlepsze w domu. 

 To mnie już wyprowadziło z równowagi, plus minus wtedy obiecałem sobie, że nie będę tam jeździł o ile mnie sytuacja nigdy do tego nie zmusi. Najbardziej jednak zabolało to, że za moimi plecami układali się z siostrą. Czułem się za nią odpowiedzialny, co by nie powiedzieć na swój sposób starałem się ją wychować jak najlepiej. Tymczasem oni zrobili ze mnie potwora, od którego ona powinna uciec. Nie pieprzyłem się w tańcu i wyszła z tego mała kłótnia. Na pozór wszystko wróciło do normy, wszystko poza siostrą. Problemy z nią były coraz większe. Nie chciała się podporządkowywać. Spóźniała się, kłamała, miałem na nią pewne skargi. Dostała w końcu karę na wychodzenie z domu, ale i tak pewnego dnia poszła sobie gdzieś po szkole na jakieś dwie może cztery godziny. Zabrałem jej w karę telefon na tydzień. Poszła po rozum do głowy i się uspokoiła? Wręcz przeciwnie. Przylazła z telefonem swojego chłopaka i stwierdziła, że gówno jej zrobię bo nie jest mój. Znowu wielka awantura, po której ojciec stanął od razu po jej stronie. Pewnego dnia nie pamiętam już co zrobiła, przyszła i od progu była nie do zniesienia. Zrobiłem jej jazdę (chyba sporo się spóźniła po szkole, rzekłbym kilka godzin), a ona coś zaczęła naskakiwać do mnie. Krzyknąłem jej by spieprzała z mojego domu. Tylko czekała na te słowa. W sekundę się spakowała i skierowała się do wyjścia. Drzwi zastąpiła jej moja małżonka, zaczęły się przy nich przepychać. Nie chciała jej wypuścić, no co mieliśmy zrobić, że gówniara była pod naszą odpowiedzialnością? Każdy coś mógł pieprzyć jak ją wychować, ale jakby się jej coś stało to cała wina spadłaby na nas. Dostałem szału nie powiem, że nie. W sekundę wróciło do mnie wszystko. Śmierć mamy, problemy z wychowywaniem siostry, bunt, kłopoty z rodziną, po prostu wszystko. Złapałem ją wściekły, a mord miałem w oczach. Wiedząc, że powoli tracę nad sobą panowanie kazałem ją Nicoli wypuścić.

W kolejny rok zabierała powoli swoje rzeczy. Od książeczek, które podarowała wcześniej Julce, po żyrandol w pokoju. Mieliśmy jakiś tam kontakt. W sumie to bardziej ona z chłopakiem (zamieszkała u niego za zgodą ojca) nalegali na jakiś kontakt, ja starałem się to ograniczyć do minimum. Moja Mama nigdy by do tego nie dopuściła. A ja chociaż chciałem, to nią nie byłem.

Zwykła autobiografia jakiegoś Wariata. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz