18/3

3 0 0
                                    

Wiem, wiem miały być dwa rozdziały z 2010 roku, ale Ty serio ufasz jakiemuś obcemu wariatowi?

We wrześniu zmarł dziadek numer 2.
Nie powiem na początku w ogóle mnie to nie ruszyło. Dopiero na pogrzebie dotarło do mnie co się stało.

Jednak terazskupimy się zaledwie na ostatnim kwartale 2010. Momencie kiedy miałem największy zjazd w życiu.
W październiku działo się całkiem sporo. Znowu zamieszkałem w internacie (nie wiem za co i kiedy dokładnie wyleciałem od dziadków).
Tym razem na szczęście nie był to już jakiś katolicki internat a całkiem zwykły i dla dziewczyn i chłopaków.
Z praktyk też wyleciałem, znalazłem za to nowe o wiele lepsze.
Zacząłem się umawiać z Nicolą. W sumie tym razem to były takie nazwijmy to randki ale polegające na samej rozmowie. Nie byłem do tego przyzwyczajony. W międzyczasie zbliżała się moja osiemnastka.
Na prawdę działo się bardzo dużo. A ja traciłem powoli niektóre ze swoich hamulców.

Któregoś dnia Paweł z Maćkiem poinformowali mnie, że jakieś dwie dziewczyny były solidnie obrażane i wyśmiewane przez jakichś gości z innego internatu. Miała być zadyma na kilkadziesiąt osób. Spakowałem nóż czy dwa i pojechałem razem z nimi. Wyszło że jest nas tylko trzech (towarzyszyły nam te dwie) i nie powiem stres był. Wyszedł jednak do nas tylko jeden. Byłem gotów pójść na solo chociaż ja w sumie żadnego powodu nie miałem. W manii jednak jest się zbyt odważnym i pewnym siebie. Chłopak chciał się jednak bić z Pawłem. Ten co prawda się trochę wykręcał, ale w sumie pomogłem go do tego zmusić.

Trzy sekundy i Paweł leżał i obrywał mocno po mordzie. Maciek chciał interweniować, zabroniłem. Dziewczyny nalegały by go ratować, nie słuchałem. Cała trójka nie dawała mi spokoju a tamten jak na złość nie znał umiaru. W końcu uległem i pogoniliśmy go. Tak poznałem kolejną w życiu Pauline i bardzo do niej podobną Darie (serio myliłem je momentami a rodziną nie były).

Długo obmyślałem listę gości na osiemnaste urodziny i omawiałem ją z Pawłem. W końcu w sumie połowa nie mogła przyjść. Chwilę przede mną urodziny miała Dominika. Zaprosiła mnie ale nie poszedłem. Wypadało ją też zaprosić i o dziwo przyszła.

Na urodzinach byli :
Maciek, Paweł ze swoją ex, Ewelina, Poznane niedawno Paulina i Daria a dodatkowo kuzynka którejś z nich, Olka, Dominika, Patryk1, Nicola

Dodatkowo Patryk2. Był to chłopak, którego poznałem niedużo wcześniej przez Pawła. Ogólnie poznaliśmy się z pół roku wcześniej. Dokładnie to groziliśmy sobie przez neta, ale odkryliśmy to dopiero po kilku latach.

Osiemnastka była trochę samobójstwem z mojej strony. Paweł był z Eweliną a zaprosiłem jego ex, a ja tu kręciłem z Nicolą wcześniej a tu zaprosiłem też Dominike. Zacząłem się we wszystkim gubić. Olałem w sumie obie. Przytulałem się do każdej poza nimi dwoma i Pawła ex. Popiliśmy trochę w pubie po czym poszliśmy pod most, gdzie ludzie raczej nie chodzili. Patrzyłem na te wszystkie dziewczyny i w sumie nie wiedziałem czego chce, a miałem silne przeświadczenie, że ten moment jest bardzo ważny w moim życiu. Może nawet ostateczny by wybrać. Miałem milion myśli w głowie. Nawet już się zastanawiałem czemu Olki nigdy nie podrywałem. Jedyna fajna i ładna przyjaciółka z którą nigdy nawet sekundę nie flirtowałem.

Po osiemnastce olałem wszystko i związałem się ponownie z Dominiką. Dosyć szybko nasze rozmowy zeszły na nowe tory takie jak dzieci, ślub. Oświadczyłem się jej u niej w domu.
Niby wszystko ok, ale dzień wcześniej poszedłem z Maćkiem to opić. Było to tylko jedno piwo, po nim jadłem i piłem, ale jakimś cudem wyczuł je po kilku godzinach wychowawca w internacie.
Zapytał czy ma mnie przedmuchać i to zgłosić, czy przyznam się, pogadamy i po sprawie. Wybrałem opcję numer dwa, jednak i tak w jego ręce znalazł się alkomat. Wbrew obietnicy zgłosił wszystko. Dostałem wybór uspokoić się i przestać łamać regulamin lub się pakować. Co zrobiłem? Pewnie, że wybrałem drugą opcję.

Zwykła autobiografia jakiegoś Wariata. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz