Wiem, wiem miały być dwa rozdziały z 2010 roku, ale Ty serio ufasz jakiemuś obcemu wariatowi?
We wrześniu zmarł dziadek numer 2.
Nie powiem na początku w ogóle mnie to nie ruszyło. Dopiero na pogrzebie dotarło do mnie co się stało.Jednak terazskupimy się zaledwie na ostatnim kwartale 2010. Momencie kiedy miałem największy zjazd w życiu.
W październiku działo się całkiem sporo. Znowu zamieszkałem w internacie (nie wiem za co i kiedy dokładnie wyleciałem od dziadków).
Tym razem na szczęście nie był to już jakiś katolicki internat a całkiem zwykły i dla dziewczyn i chłopaków.
Z praktyk też wyleciałem, znalazłem za to nowe o wiele lepsze.
Zacząłem się umawiać z Nicolą. W sumie tym razem to były takie nazwijmy to randki ale polegające na samej rozmowie. Nie byłem do tego przyzwyczajony. W międzyczasie zbliżała się moja osiemnastka.
Na prawdę działo się bardzo dużo. A ja traciłem powoli niektóre ze swoich hamulców.Któregoś dnia Paweł z Maćkiem poinformowali mnie, że jakieś dwie dziewczyny były solidnie obrażane i wyśmiewane przez jakichś gości z innego internatu. Miała być zadyma na kilkadziesiąt osób. Spakowałem nóż czy dwa i pojechałem razem z nimi. Wyszło że jest nas tylko trzech (towarzyszyły nam te dwie) i nie powiem stres był. Wyszedł jednak do nas tylko jeden. Byłem gotów pójść na solo chociaż ja w sumie żadnego powodu nie miałem. W manii jednak jest się zbyt odważnym i pewnym siebie. Chłopak chciał się jednak bić z Pawłem. Ten co prawda się trochę wykręcał, ale w sumie pomogłem go do tego zmusić.
Trzy sekundy i Paweł leżał i obrywał mocno po mordzie. Maciek chciał interweniować, zabroniłem. Dziewczyny nalegały by go ratować, nie słuchałem. Cała trójka nie dawała mi spokoju a tamten jak na złość nie znał umiaru. W końcu uległem i pogoniliśmy go. Tak poznałem kolejną w życiu Pauline i bardzo do niej podobną Darie (serio myliłem je momentami a rodziną nie były).
Długo obmyślałem listę gości na osiemnaste urodziny i omawiałem ją z Pawłem. W końcu w sumie połowa nie mogła przyjść. Chwilę przede mną urodziny miała Dominika. Zaprosiła mnie ale nie poszedłem. Wypadało ją też zaprosić i o dziwo przyszła.
Na urodzinach byli :
Maciek, Paweł ze swoją ex, Ewelina, Poznane niedawno Paulina i Daria a dodatkowo kuzynka którejś z nich, Olka, Dominika, Patryk1, NicolaDodatkowo Patryk2. Był to chłopak, którego poznałem niedużo wcześniej przez Pawła. Ogólnie poznaliśmy się z pół roku wcześniej. Dokładnie to groziliśmy sobie przez neta, ale odkryliśmy to dopiero po kilku latach.
Osiemnastka była trochę samobójstwem z mojej strony. Paweł był z Eweliną a zaprosiłem jego ex, a ja tu kręciłem z Nicolą wcześniej a tu zaprosiłem też Dominike. Zacząłem się we wszystkim gubić. Olałem w sumie obie. Przytulałem się do każdej poza nimi dwoma i Pawła ex. Popiliśmy trochę w pubie po czym poszliśmy pod most, gdzie ludzie raczej nie chodzili. Patrzyłem na te wszystkie dziewczyny i w sumie nie wiedziałem czego chce, a miałem silne przeświadczenie, że ten moment jest bardzo ważny w moim życiu. Może nawet ostateczny by wybrać. Miałem milion myśli w głowie. Nawet już się zastanawiałem czemu Olki nigdy nie podrywałem. Jedyna fajna i ładna przyjaciółka z którą nigdy nawet sekundę nie flirtowałem.
Po osiemnastce olałem wszystko i związałem się ponownie z Dominiką. Dosyć szybko nasze rozmowy zeszły na nowe tory takie jak dzieci, ślub. Oświadczyłem się jej u niej w domu.
Niby wszystko ok, ale dzień wcześniej poszedłem z Maćkiem to opić. Było to tylko jedno piwo, po nim jadłem i piłem, ale jakimś cudem wyczuł je po kilku godzinach wychowawca w internacie.
Zapytał czy ma mnie przedmuchać i to zgłosić, czy przyznam się, pogadamy i po sprawie. Wybrałem opcję numer dwa, jednak i tak w jego ręce znalazł się alkomat. Wbrew obietnicy zgłosił wszystko. Dostałem wybór uspokoić się i przestać łamać regulamin lub się pakować. Co zrobiłem? Pewnie, że wybrałem drugą opcję.
CZYTASZ
Zwykła autobiografia jakiegoś Wariata.
SpiritualHistoria prawdziwa. Badboy, zbuntowany przeciw całemu światu. Można by było rzec typowy wariat i wcale nie byłoby to kłamstwem. Zapraszam was do mojego świata, bez ściemy i naciągania. Tak wygląda życie z chorobą afektywną dwubiegunową.