Dwutysięczny rok, piękne czasy. Moja podwórkowa ekipa liczyła siedmiu kumpli. Część starsza ode mnie, część młodsza. W szkole nadal miałem trudności niemal ze wszystkim. A jak wyglądało życie miłosne ośmiolatka? Lataliśmy za dwoma około szesnastoletnimi dziewczynami, wyznając im miłość. Przez chwilę na podwórku pojawiły się też dwie urocze siostry (chociaż jedna była w moim wieku to zdecydowanie bardziej podobała mi się jej rok starsza siostra) i może nawet byśmy się dogadali, ale niestety po około dwóch tygodniach znów się przeprowadziły. Z racji, że byłem dosyć energicznym dzieckiem rodzice postanowili wysłać mnie na jakiś sport. Na początku padło na tenis, jednak już po drugim treningu stwierdziłem, że to nie dla mnie. Następnie padło na karate, jednak tu muszę od razu przyznać, że złośliwość losu polegała na tym, że byłem chory co każdy egzamin, a jedyny raz kiedy nie byłem, nie mogłem pójść bo wyjeżdżaliśmy gdzieś. W końcu po 1,5 roku darowałem sobie te zajęcia.
A jak było w domu? Któregoś pięknego poranka, gdy tylko wstałem Tata zakomunikował mi, że od dziś musi nosić okulary. Niby takie nic, ale przeżyłem to jakby umierał. Tego roku również miał trafić do szpitala (miał coś z nogą). Termin był z góry znany, Mama rano pyta ile mam lekcji, ja odpowiadam, że pięć. W odpowiedzi na to usłyszałem : "to zdążysz pożegnać się z Tatą nim pójdzie do szpitala".
Wiadomo pomaszerowałem do szkoły, piąta lekcja się kończy, ja się zbieram do domu a tu ktoś z klasy mówi mi, że mamy jeszcze religie.
Szybkie zastanowienie co jest ważniejsze, zabrałem tornister i dzida żegnać się z Tatą.
Niestety nie było go w domu, nie to żeby wcześniej pojechał, co to to nie. Ponad dwie godziny czekałem aż wróci z pracy by się przebrać. Chcąc nie chcąc musiałem opowiedzieć Mamie o wagarach (była nauczycielką w mojej szkole, więc szybko by się dowiedziała). Zrozumiała i upiekło mi się.Tata wrócił, pożegnał się, wziął torbę i pojechał. Nie wiem czemu tak przeżywałem tą rozłąkę, zważywszy na fakt, że Tata w domu był od święta (jak nie szkolenia, to wiecznie praca).
Codziennie pisałem mu listy, i co dwa dni odwiedzałem (a był tam zaledwie z 1,5 tygodnia). Niestety szpital dalej nie należał do najlepszych i któregoś razu nie chcieli nas wpuścić (mnie i mamy). Łzy w oczach, złość i niedowierzanie. Na szczęście u Taty był ruch jak na autostradzie (nawet w szpitalu pracował, ehh ten pracoholizm), któryś z kolegów po fachu widząc, że nie chcą nas wpuścić postawił się po naszej stronie. Do policjanta w mundurze pielęgniarka nie była już taka cwana.Pierwszy semestr szkoły minął.
Na szczęście wiecie pierwsza klasa bez ocen, jednak była tzw. ocena opisowa . A tak to wyglądało u mnie :1. Zachowanie w grupie :
Uczeń ma trudności z nawiązywaniem kontaktów.2. Reagowanie na polecenia nauczyciela :
Reaguje na polecenia nauczyciela po kilkukrotnym powtórzeniu.3. Współdziałanie :
Często dochodzi do konfliktów między nim a innymi członkami grupy.4. Tempo pracy :
Nie potrafi wykonać zadania w czasie przewidzianym przez nauczyciela (niżej dopisane : oczekuje pomocy)5. Jakość pracy :
Zadania wykonane są poprawnie, ale nie starannie.6. Uczestnictwo w lekcji :
Jest rozproszony, często wyłącza się na zajęciach i nie zawsze wie o co chodzi, ma kłopoty z koncentracją7. Porządek w miejscu pracy :
Pracuje w bałaganie.8. Kontakty z rówieśnikami :
Czasami niegrzenie odnosi się do kolegów.9. Kontakty z nauczycielem :
Zdarza się, że przeszkadza w prowadzeniu zajęć.10. Technika czytania :
Czyta sposobem mieszanym.11. Poprawność czytania :
Popełnia drobne błędy, czasami zgaduje-odczytuje tylko fragmenty tekstu.
CZYTASZ
Zwykła autobiografia jakiegoś Wariata.
EspiritualHistoria prawdziwa. Badboy, zbuntowany przeciw całemu światu. Można by było rzec typowy wariat i wcale nie byłoby to kłamstwem. Zapraszam was do mojego świata, bez ściemy i naciągania. Tak wygląda życie z chorobą afektywną dwubiegunową.