25. To twoja szansa!

1.7K 67 10
                                    

Z trudem otworzyłam oczy i pierwsze co poczułam to ból. Jakby ktoś wbijał w moją lewą rękę miliony małych igiełek i z tą samą szybkością je wyciągał. Syknęłam przez zaciśnięte zęby po czym podniosłam się do siadu. Przybliżyłam zranioną rękę do siebie i zobaczyłam na niej zaschniętą krew. Naliczyłam około sześciu czerwonych linii, które od razu przypomniały mi wydarzenia wczorajszego dnia. W miejscu gdzie przed chwilą spoczywała moja dłoń leżała jeszcze zakrwawiona żyletka. Wspomnijmy, że leżałam na podłodze.
Wzięłam "narzędzie zbrodni" w drugą rękę i przyjrzałam się jej dokładnie jakbym szukała jakichś wskazówek lub motywu. Szczerze to nie bardzo wiem czemu to zrobiłam. To była chwila słabości, poczułam, że nie daję rady, wszystko mnie przytłoczyło bardziej niż myślałam. Nadmiar myśli w mojej głowie nie dawał mi żyć. Musiałam to przerwać. Przepłakałam całą noc. Zasnęłam dopiero nad ranem i czuję się teraz jak wrak człowieka, którym oczywiście jestem. Wstałam z podłogi i powolnym krokiem podeszłam do toaletki. Schowałam żyletkę w pierwszej szufladce i spojrzałam na swoje odbicie. Blada cera, podkrążone, czerwone od płaczu oczy. Przeczesałam włosy i oczywiście nałożyłam korektor pod oczy, by choć trochę zamaskować swoją niedyspozycję. Nie miałam na nic siły, a moje nastawienie do życia niewiele się zmieniło. Nie chcę tego dnia. Najchętniej zakopałabym się w łóżku i nigdy więcej nie wyszła. Niestety to nierealne. Nawet żyletka dała mi ukojenie tylko na chwilę. Nie wiem czy jeszcze kiedyś się do tego posunę. Czas pokaże..

Założyłam na siebie spodnie dresowe oraz pierwszą lepszą bluzę z długimi rękawami byle tylko zasłonić ranę po cięciach, a właściwie bandaż, którym ją owinęłam. Pogoda na zewnątrz jest taka jak mój nastrój. Ponura i deszczowa. A jeszcze wczoraj świeciło słońce. Zupełnie jak zmiana mojego humoru. Ze szczęścia w depresję czy coś tam..

Przynajmniej miałam powód, by założyć grubą bluzę. Jednak wyjść w czymś takim w lato...tylko głupi, by się nie domyślił. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Wygrzebałam z torebki swój telefon, który tkwił tam od wczoraj. Tysiące powiadomień na Instagramie oraz Facebooku. Nie wchodziłam tam od dawna. Zaczęłam przeglądać wiadomości i inne rzeczy, których dotąd nie sprawdziłam. Rosie chciała się ze mną skontaktować, ale ja nie miałam siły ani ochoty, aby cokolwiek jej odpisać.

Przepraszam Rosalie

Czas do południa przeleżałam w łóżku. Rodzice nawet nie fatygowali się, by do mnie zajrzeć. Widocznie wciąż obawiali się mojej reakcji po wczoraj. I dobrze..
W normalnych warunkach nie wytrzymałabym dnia w łóżku, ale to wszystko nie jest normalne. Ani trochę..
Zrozumiałam już to wszystko, w jakimś stopniu też pogodziłam się z tym, ale przez dłuższy czas o tym nie zapomnę jeśli w ogóle. Nie chce mi się żyć, funkcjonować. Nic mi się nie chce. Świetny ze mnie psycholog. Naprawdę. Chcę leczyć innych i pomagać im w trudnych sytuacjach, a sama sobie nie potrafię pomóc.

Ironia, prawda?

Mam więcej czasu na myślenie niż zwykle. Przypominam sobie wszystkie chwile w ramionach Shawna i nie mogę przeżyć, że mnie zostawił. Zostawił wtedy, kiedy ja go tak cholernie potrzebuję. Jego głosu, uśmiechu, bliskości.

Shawn..wracaj

To takie chore, że nie potrafię bez niego żyć. Nie potrafię się podnieść po jego stracie, gdy on jest tysiące kilometrów stąd. Ach tak, zapomniałabym. Za cztery dni będę dokładnie tam gdzie on. Trzy kroki od siebie, a jednak tak daleko. Tata mówił mi, że powinnam zawalczyć. Ale jak? Skoro boję się. Jestem tchórzem.

Cholera. Ana, nie myśl tak. To droga do nikąd. Oddychaj i myśl pozytywnie. Na pewno wszystko się ułoży, tak?..

Nie.

All I need is You | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz