3.

308 33 24
                                    

Taehyung miał oficjalnie dość. Dlaczego tutaj znowu stał przed drzwiami tej koszmarnej sali? Dlaczego nie mógł poświęcić tej części dnia na chociażby spanie czy zajmowanie się projektem na zajęcia? Frustracja zaczęła rozpływać się po jego ciele jak masełko na gorącym toście. Tylko że perspektywa jedzenia tościków z masłem była bardziej zachęcająca niż siedzenie tutaj.

Jednak coś go tu przyciągnęło. Może perspektywa nabijania się z mężczyzny w podobnym wieku do niego? Tak, to prawdopodobnie to.

Westchnął, opierając się o ścianę. Sala była zamknięta, na korytarzu czekało jeszcze kilku innych mężczyzn, niektórych nawet kojarzył z twarzy po pierwszym razie tutaj. Był zaskoczony tym, że dosyć sporo osób postanowiło przyjść tu ponownie, on sam by tu nie przyszedł z własnej woli.

Ale przyszedł.

Z własnej, nieprzymuszonej woli.

Zobaczył znajomą, wysportowaną sylwetkę na drugim końcu korytarza. Szedł pewnym krokiem, z małym uśmieszkiem na swojej twarzy, który stał się widoczniejszy, kiedy to czarnowłosy był w połowie drogi do swojej sali wykładowej. Taehyung starał się go rozgryźć. On był jakiś dziwny, coś było nie tak. Nie był jednak w stanie tego uchwycić, złapać tej informacji, pozostając w bezradnej niewiedzy i naiwnych domysłach. Odchrząknał i przeczesał dłonią swoje błękitne włosy - farba już zdążyła się trochę sprać przez ten czas, kolor nie zdawał się być już tak intensywny. Może wtedy nie będzie już przyciągał tyle uwagi.

Ale od kiedy on o to dbał? Jego myśli zaczęły błądzić nieskończonymi tunelami, przesyłając informacje w zawrotnym tempie. Rozmyślał tak intensywnie, że nie zauważył Jeongguka przed sobą, który zdążył już otworzyć drzwi i wpuścić "uczniów" (jeżeli tak można było ich nazwać) do klasy.

- A jednak pan przyszedł. - Z całego zagubienia w swojej głowie wyrwał go jego głos, na co sam Taehyung aż drgnął.

- Tak, zastanawiam się, co będzie pan próbował nam dzisiaj wcisnąć. - Odparował bez większego namysłu, od razu tego żałując, kiedy zobaczył zmianę w spojrzeniu wykładowcy. Zdawał się chłodny, zdystansowany. Jak taka kostka lodu, która jak wpadnie ci za koszulkę staje się twoim największym koszmarem. Westchnął cicho w przepraszającym tonie. - Nie miałem tego na myśli.

- Już niech pan nie udaje skruszonego. Przynajmniej ja mam jakąś wiedzę w porownaniu do pana. - Odpowiedział bez przekonania Jeon, mierząc go od góry do dołu. Ten osobnik był wysoce drażniący i irytujący w swojej osobie. Sam wyglądał jak jakiś kolorowy ptak. Te niebieskie włosy, koszula w czerwone, szare i kto wie jakie plamy, luźne, beżowe spodnie i te czarne sandały. Wszystko było tak dziwne i pstrokate, że Jeongguk mógłby przysiąc, że jakby wszedł do muzeum, ludzie by go traktowali jako botaniczny eksperyment.

Wszedł do sali po wypowiedzianym zdaniu, cisza zawieszająca się w powietrzu, tworząca mgłę gęstą jak mleko, przez którą Taehyung nie mógł już nic więcej dostrzec. Nawet swojej zdziwionej, lekko zaskoczonej twarzy wygiętej w nieprzyjemnym dla oka grymasie, która odbijała się w szybie sali.

Kiedy Jeongguk odpalał komputer i rzutnik, Taehyung zajął swoje należyte miejsce, z przodu, tam gdzie ostatnio. Zastanawiał się, czy tamten go może stąd nie wyrzuci. Bo nie byłby zaskoczony gdyby to zrobił. W końcu powiedział coś, co nie zawierało w sobie wiele respektu, a on sam był dużo niżej w hierarchii niż jego wykładowca. Może nie był to szef wszystkich szefów, ale jego rodzina od zawsze tłukła mu do głowy, jak ma się zachowywać, jak oficjalnie się zwracać do kogoś w zależności od jego wieku, pozycji i statusu. Student sam pamiętał, jak jego głowa niemal gotowała się od specjalnych zasad, które panowały w domu, myśląc, że to tylko u niego się tak dzieje. Kiedy się rozejrzał, zobaczył, że wszyscy funkcjonują wedle tych samych zasad, każdy trzymał się twardo swoich granic i zwracał się do siebie odpowiednio. A Taehyung swoim wybrykiem postanowił się odłączyć od grupy.

BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz