13.

228 24 6
                                    

Po zdarzeniu z poprzedniego tygodnia, Taehyung nawet nie miał ochoty przychodzić do pracy, ponieważ oznaczało to oglądanie Jeongguka. Prawdopodobnie nazbyt dramatyzował i wyobrażał sobie nie wiadomo co, ale czuł się dziwnie z tym, że w ogóle spędzał z nim czas na czymś innym niż pracy. Kiedy myślał o masażu, to czuł jak coś go skręca w środku i na pewno nie było to z rodzaju pozytywnych spięć ciała. 

Sam tydzień zleciał zdecydowanie zbyt szybko. Weekend nadchodził dużymi krokami, a on sam był coraz bardziej spięty. Jego przyjaciel widział, w jakim Taehyung był stanie i nie wiedział jak mu pomóc. Próbował z nim o tym rozmawiać, jednak chłopak od razu uciekał od tematu, mówiąc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i nie powinien się martwić.

Młody artysta miał nawyk wycofywania się w stresujących dla niego sytuacjach i to nie umknęło uwadze Seokjina. Nie wiedział jak temu zaradzić. Starał się zrozumieć jego stronę i pomóc mu bez faktycznego rozmawiania o tym, co go tak żenowało. 

W dniu, kiedy Taehyung miał udać się do pracy, Seokjin postanowił wyciągnąć swojego przyjaciela na śniadanie w ich ulubionej knajpce, która była tania i smaczna - a był to ich studencki priorytet, żeby się najeść, mało zapłacić i się tym później nie zatruć. 

- Jinnie, naprawdę nie musisz, wszystko jest w porządku - powiedział do niego chłopak, kiedy szli do restauracji. 

- Muszę. Nie gadaj. Sam też mam ochotę sobie gdzieś wyjść i spędzić miło czas z moim przyjacielem - odparował mu starszy. - Nie chcę słuchać twojego marudzenia, bo zaraz pomyślę, że nie chcesz ze mną wychodzić na miasto.

- Przecież wiesz, że to nie jest prawda - Taehyung skrzyżował ramiona na piersi. - Uwielbiam z tobą spędzać czas. Tylko mam wrażenie, że robisz to z litości. 

Seokjin trzepnął go w ramię, aż tamten syknął z bólu, trzymając się za miejsce, w które został uderzony. Westchnął cicho i spojrzał na starszego. 

- Nie masz prawa tak mówić - warknął zezłoszczony chłopak. Kiedy był zły niemal zmieniał się w demona i wyglądało na to, że miało być tak też i teraz. - Przyjaźnimy się już tyle czasu i nadal nie nauczyłeś się, że będę cię wspierał nieważne co? Nie lituję się nad tobą, po prostu chcę ci poprawić humor. Zrozumiano?

Taehyung kiwnął twierdząco głową i nie dodawał zbędnych dla niego słów. Nie chciał przez przypadek zranić Seokjina, a miał wrażenie, że już to zrobił. Przecież to było naturalne, że  chciał mu pomóc. On by zrobił to samo, gdyby starszy sprawiał wrażenie wykończonego, czy zestresowanego. 

Dwaj studenci weszli do restauracji, po czym udali się na miejsca wskazane przez kelnerkę. Udało im się zająć miejsce przy oknie. Ludzi było dosyć sporo, jak na tą godzinę - ta restauracja słynie z najlepszych śniadań wśród społeczności studenckiej. 

Taehyung zamówił dla siebie śniadanie na słodką nutę - naleśniki z bitą śmietaną i dżemem truskawkowym, który był w miseczce obok, natomiast Seokjin został przy czymś na słono. Uważał, że nie można lepiej zacząć dnia od jajka sadzonego z bekonem. 

- Przepraszam - odezwał się młodszy po kilku minutach, gdy obaj jedli to, co zamówili. Seokjin spojrzał się w jego kierunku i skinieniem głowy dał mu sygnał, żeby kontynuował. - Nie chciałem się tak zachować wobec ciebie. Sam wiesz, jak mi dziwnie, kiedy czuję się źle i ktoś to dostrzega. Nie umiem spojrzeć na czyjąś pomoc z innej perspektywy niż z innych robiących mi łaskę. Jestem naprawdę wdzięczny za wszystko co próbujesz dla mnie zrobić i przepraszam, że cię odpycham od siebie. 

Seokjin uśmiechnął się ciepło do chłopaka, który skulił ramiona.

- Nic się nie stało - odpowiedział. - Rozumiem, że to jest dla ciebie ciężkie. Nie chcę, żebyś czuł się przymuszony do rozmawiania ze mną o swoich problemach. Po prostu wiedz, że jestem tu, żeby cię wysłuchać. 

BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz