16.

217 23 10
                                    

Praca jeszcze nigdy nie zdawała się Jeonggukowi taka dziwna, zwłaszcza w weekend, kiedy do biura przychodził Taehyung. Starał się mieć z nim jak najmniej interakcji, robił to co zawsze. Prowadził spotkania i kierował grupami, w międzyczasie samemu wypełniając niezbędną papierkową robotę, której przecież nikt za niego nie zrobi. Projekt był na dużą skalę, więc wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik i on musiał tego pilnować, w końcu nie pozwoliłby nikomu innemu kierować czymś, co może świadczyć o przyszłości jego biznesu. Nie po to tyle pracował, żeby jakiś gnojek psuł mu plany. 

Dlatego też pilnie dopatrywał się wszelakich błędów w jakimkolwiek punkcie i pomagał swoim pracownikom jak mógł - starał się nie wywierać na nikim presji, bo jak wiadomo, stres przeszkadza zyskom. 

Sam dziś był zestresowany, nie z powodu pracy, lecz z powodu Taehyunga. Dokładnie pamiętał co się działo po tej piekielnej imprezie. Obiecał sobie po niej, że już nigdy więcej nie tknie alkoholu. Miał po prostu nadzieję, że młody student będzie milczał na ten temat, bo nie tylko zniszczy jego reputację, ale może się narazić na różne problemy ze strony firmy. Było mu łatwiej z nim pracować, kiedy tylko wysyłał maile i odbierał raporty - nie musieli się ze sobą widzieć, ani wchodzić w żadne interakcje. 

Gdy go zobaczył na porannym spotkaniu, poczuł jak skoczyło mu ciśnienie ze stresu. Modlił się w duchu, żeby nie było afery. Jednak z tego co zauważył, młodszy unikał go wzrokiem i chyba nie miał zamiaru sprawiać problemów. To pozwoliło mu odetchnąć i poprowadzić cotygodniowe spotkanie pracowników, przedstawiając wszystkie niezbędne statystyki, które przydadzą się w dalszych postępach. 

- Wszystko idzie w jak najlepszą stronę - powiedział na sam koniec, promienny uśmiech na jego twarzy rozjaśniał jego wizerunek. - Jestem z was bardzo dumny. Nie spodziewałem się, że uda mi się dobrać tak zgrany zespół. Będę was miał wszystkich w pamięci na przyszłość. Jeżeli wszystko wypali, możecie spodziewać się podwyżek. 

Na ostatnie słowa, pracownicy zaczęli klaskać. Wiedział, że to ich zmotywuje do jeszcze cięższej pracy i powiedział to celowo. Nie były to jednak puste obietnice - sam planował podwyżki dla działów, jedyne czego potrzebowali to udane przedsięwzięcie. Więc daje to dwie pieczenie na jednym ogniu: zadowolonych pracowników i bardzo dobre rezultaty w wydajności pracy. 

Zakończył spotkanie, zatrzymując kilku pracowników odpowiedzialnych za informatyczną stronę projektu, żeby tylko nie musieć patrzeć na Taehyunga. Widocznie tamtemu to nie przeszkadzało, ponieważ ulotnił się tak szybko, że Jeongguk tego nie zanotował. I dobrze. To było zbyt żenujące dla obojga, żeby na razie rozmawiać, jakby nic się nie stało. Wiedział jednak, że będzie musiał z nim porozmawiać o pracy wcześniej czy później. Nie mógł go tak po prostu porzucić, kiedy konsultował się z każdym pracownikiem, a Taehyung miał na to szanse tylko w weekendy. 

Dlatego też udał się do grupy graficznej po przerwie obiadowej, żeby przedyskutować nowe zamysły do projektu.

- Hej chłopaki - powiedział, kiedy wszedł do ich pomieszczenia. Tamci mu pomachali, a Taehyung tylko zerknął zza swojego tabletu graficznego. - Jak wam idzie? 

Podszedł do jednego z komputerów, żeby obejrzeć to, czym się na razie zajmują. 

- Jesteśmy w trakcie kończenia serii plakatów. Myśleliśmy też czy nie zorganizować animowanej reklamy kampanii - odpowiedział jeden z mężczyzn, poprawiając okrągłe okulary na swoim nosie. 

- Super pomysł - pochwalił ich szef. 

- Zasługa Taehyunga - powiedział tamten, a Jeongguk uniósł brwi zaskoczony.

BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz