22.

232 35 22
                                    

- Może jeszcze sałateczki? - zaoferowała starsza kobieta, nachylając się do Jeona z przyjaznym uśmiechem.

- Dziękuję, ale już więcej w siebie nie zmieszczę - zaśmiał się mężczyzna, kładąc jedną dłoń na brzuchu. Czuł się, jakby miał eksplodować. Na dodatek ta starsza babeczka podsuwała mu coś, jak tylko miał opróżniony talerz.

Taehyung patrzył na nich z rozbawieniem. Ten wieczór był naprawdę przyjemny, a jego rodzina przyjęła go tak ciepło, że aż sam się tego nie spodziewał. Było widać, że Jeongguk wie, jak się zachowywać w towarzystwie, aby nie wzbudzać niczyjej niechęci. Dodatkowo, sprawiał wrażenie, jakby się dobrze bawił. Miał na to cichą nadzieję. Miło się wtedy oglądało jego uśmiech - ciepły... szczery. 

- Babciu - wtrącił się do rozmowy student. - Daj mu już spokój, pęknie mu żołądek.

- Ale to jest taka chudzinka! - zaprotestowała kobieta.

Jeon posłał mu błagające o pomoc spojrzenie.

- Dobrze, to ja mu coś przyniosę - Taehyung wstał i jednym gestem pokazał Jeonowi, żeby tamten poszedł razem z nim do kuchni. 

Mężczyźnie nie trzeba było dwa razy powtarzać - wstał, jednocześnie poprawiając spodnie i ruszył za młodszym do kuchni. Odetchnął z ulgą. 

- Dziękuję - powiedział po tym, jak oparł się o blat. Taehyung uśmiechnął się.

- Nie ma za co. Zazwyczaj mnie tak napastuje, ale teraz to ty jesteś główną atrakcją?

Jeon parsknął.

- Główną atrakcją?

- Tak - odpowiedział Taehyung, jakby to było coś oczywistego. - Jesteś nowy, sympatyczny i przystojny. No i masz gadane.

Jeongguk uniósł brew. 

- Jestem przystojny? - zapytał, mały uśmieszek igrał na jego twarzy. 

Taehyung wyraźnie się speszył, gdy dotarło do niego to, co właśnie powiedział. Na jego policzki wypłynęły rumieńce.

- No dla nich na pewno jesteś - bąknął pod nosem i podszedł do szafki, wyciągając z niej sok pomarańczowy i dwie szklanki. Cały czas czuł na sobie wzrok starszego, co nie poprawiało jego poczucia zażenowania. 

- Dziękuję, że tak uważasz - odpowiedział mu w końcu, jego ton był wyraźnie rozbawiony. 

Kiedy Taehyung napełnił szklanki, Jeon wziął jedną z nich i przyłożył wargi do chłodnego szkła. Spojrzał na zegarek. 

- Późno już - odpowiedział, co przyciągnęło wzrok studenta do naściennego zegara. 

Nawet się nie zorientował, że minęło już tyle czasu. 

- Pewnie część z nich będzie się niedługo zbierać - odparł chłopak. - Dzieciaki są już śpiące, więc ciotka z wujem na pewno zaraz się zabiorą. 

Dosłownie w chwili kończenia zdania, do kuchni wpadła mała dziewczynka, płacząc. Podbiegła do Jeongguka i mocno przytuliła jego nogi.

- Mamo ja nie chcę! - krzyknęła, pociągając nosem, kiedy kobieta stała w progu kuchni. 

- Skarbie, musimy jechać do domku. Donkyuk już zasypia - odpowiedziała spokojnie, patrząc na biznesmena przepraszającym wzrokiem. Tamten tylko kiwnął do niej głową z uśmiechem. Natomiast Taehyung stał zbaraniały obok. 

Jeongguk odsunął od siebie dziewczynkę na tyle, żeby ukucnąć przed nią i przytrzymać jej drobne ramionka. 

- Hej - powiedział spokojnym tonem. - Nie płacz, kruszynko.

BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz