19.

230 29 3
                                    

Tym razem impreza firmowa nie wywoływała w Taehyungu żadnych lęków. Może dlatego, że był w coraz lepszej relacji ze swoim szefem oraz zacieśnił więzi z większością pracowników. Praca sprawiała mu radość, a wiadomość, że wszystkie pomysły zostały zatwierdzone i sfinansowane była powodem do dumy i to nie tylko dla niego. 

Widział, jak Jeon promienieje w pracy - z dnia na dzień miał coraz więcej energii, a przynajmniej tak mu się wydawało. Musiał to przyznać, widok należał do zaskakująco miłych. Taehyung po prostu lubił, jak ludzie dookoła niego są szczęśliwi.

Od czasu zajścia w parku minęło kilka dobrych tygodni. Śnieg zamieniał się w kolejne warstwy na ulicach, sprawiając że Seul przypominał śnieżną krainę. Młody student sztuki planował wrócić do domu na święta. Ogromnie stęsknił się za swoją matką, tak dawno się nie widzieli. Rozmowy przez telefon były w porządku, jednak nic nie było w stanie zastąpić jej bliskości.

Wyrwał się z zamyśleni, kiedy taksówkarz zatrzymał pojazd z lekkim szarpnięciem. Chłopak wyjrzał przez okno i jego oczom ukazał się błękitny neon, który rozświetlał ukryte w mroku postaci ludzi palących przed barem, gdzie byli umówieni pracownicy. Taehyung podziękował kierowcy i mu zapłacił, po czym ruszył do baru, gdzie szybko znalazł swoich znajomych. Pomachał z szerokim uśmiechem, kiedy oni również go dostrzegli. 

Usiadł niedaleko Jeona na długiej kanapie pod ścianą, wymieniając tradycyjne zapytania jako początek rozmowy. 

- Dobrze - zaczął Jeon, kiedy grupka skończyła rozmawiać z nowo przybyłym studentem. - Skoro wszyscy tu jesteśmy, chciałbym wznieść toast - uniósł szklankę, prawdopodobnie to było whiskey. - Projekt niedługo wejdzie w życie, wszystko jest praktycznie gotowe. Jesteście jednym z najlepszych zespołów z jakimi miałem okazję współpracować. Oczywiście mam nadzieję, że takich projektów będzie w przyszłości więcej.

Pracownicy, łącznie z Taehyungiem, wiwatowali na jego słowa i napili się wspólnie. Wieczór zapowiadał się wspaniale. 

Kiedy wszyscy wrócili do rozmów w grupkach, Jeongguk zwrócił się w stronę Taehyunga.

- Jak tam? - trzymał swoją szklankę w obu dłoniach. 

- Super, zupełnie inaczej się teraz czuję - uśmiechnął się szeroko Taehyung, raz po raz popijając swojego drinka. On nie umiał pić mocnych rzeczy. A kolorowe drinki zawsze były takie smaczne. 

- To widać - odparł starszy, jednocześnie odwzajemniając uśmiech. - Jesteś dużo swobodniejszy, jeżeli chodzi o rozmowę z innymi pracownikami, ze mną. 

- Może też dlatego, że okazałeś się kimś bardzo sympatycznym - poruszył brwiami student, co rozbawiło Jeona. 

- Naprawdę myślisz, że jestem sympatyczny? - upił łyk whiskey. - Nigdy bym się tego nie spodziewał, po naszym spotkaniu na sali wykładowej. Nie spodziewałbym się tego, że w ogóle będziemy ze sobą pracować. A tu patrz. 

- Życie jest pełne niespodzianek.

Mężczyźni pogrążyli się w rozmowie, Taehyung całkowicie zatracił poczucie czasu. To było przyjemne znaleźć się w takiej sytuacji. Cieszył się, że postanowił przełamać swoje bariery, ponieważ teraz miał szansę na świetlaną przyszłość. Poczucie winy ukuło go, przypominając o wcześniejszych celach, co do młodego biznesmena, jednak teraz chciał to wyprzeć z umysłu. Nie było czasu na wszelakie dołki, ponieważ odnosili sukcesy, a on dawno zapomniał o mszczeniu się na Jeongguku. 

Po tym, jak tamten zaczął go traktować, to nie miało najmniejszego sensu. Jeżeli Jeon cały czas by go upokarzał i sprawiał mu przykrość, to wizja zniszczenia jego kariery z kretesem byłaby bardzo kusząca i warta spełnienia. Jednak teraz, kiedy udało mu się dokopać do lepszej więzi z mężczyzną - czego nawet sam nie chciał, przynajmniej na początku - widział, że był czymś więcej niż zbitkiem poronionych poglądów. Starał się rozumieć to, czym się wtedy kierował, jednak go nie usprawiedliwiał. W dalszym ciągu sprzedawanie patentów na to, jak traktować kobiety jak rasowe przedmioty była nie do pomyślenia dla młodszego. 

Całe szczęście, to było już za nimi. 

Jedyne co chciałby wiedzieć, to to, jak Jeon zapatruje się na ich relację. Czy ma podobne przemyślenia co on? Może to w ogóle nie miało dla niego znaczenia, a tylko on myślał nad takimi bzdetami? W końcu przecież miał ważniejsze rzeczy na głowie, niż rozmyślanie o relacji z jakimś chłopaczkiem, który był na końcu łańcucha pokarmowego w korporacyjnym świecie. 

Taehyung zauważył, że znowu schodził w dół ze swoimi myślami, przygnębiając się na siłę. Mimo bardzo przyjemnej rozmowy, jego umysł usilnie próbował zepsuć mu miły wieczór. Odepchnął od siebie te abstrakcyjne rozważania, po czym zmienił ich dotychczasowy temat pytaniem:

- Masz jakieś plany na święta? 

Jeongguk lekko się zamyślił, a student mu się przyglądał, oczywiście nie nachalnie. Mężczyzna zdawał się nieco spięty. 

- Raczej nie - odpowiedział w końcu. - Będę siedział w domu, może zrobię sobie jakiś maraton filmowy...

Nie dane mu było dokończyć, ponieważ Taehyung wpadł w stan oburzenia, które było dodatkowo spotęgowane lekkim upojeniem alkoholowym, i teatralnie nabrał powietrza w usta. 

- Tak nie może być! - prawie walnął ręką w stół, jednak Jeon go od tego powstrzymał. To by tylko przyciągnęło niepotrzebną uwagę innych osób. - Nie możesz być sam w święta! A co z rodziną? Nie masz do kogo pojechać?

Jeongguk spojrzał na moment na swoją szklankę.

- Można tak powiedzieć - jego ton wydawał się przygaszony.

Taehyung zmarszczył brwi, widząc, że dotknął jakiegoś delikatnego tematu. Postanowił nie brnąć dalej. Wydawało się, że zrozumiał go bez słów. Siedzieli chwilę w ciszy, kiedy oczy studenta rozświetliły się w ekscytacji.

- Co ty na to, żeby pojechać do mojego rodzinnego domu? - uśmiechnął się do szefa.

Może to była kwestia alkoholu, że zaproponował mu takie spotkanie, jednak nie miał zamiaru się z niego wycofywać nawet na trzeźwo. Mama go nauczyła, że trzeba pomagać ludziom w potrzebie. W jego głowie zabrzmiało to co najmniej, jakby Jeon był bezdomny. 

Mężczyzna myślał przez chwilę, zanim uformował jakąkolwiek odpowiedź. 

- Nie sądzisz, że to będzie dziwne? Jeździć do obcych ludzi, nie jesteśmy spokrewnieni, ani ty nie jesteś moją dziewczyną - wzruszył ramionami.

- Hola, hola. Zagalopowałeś się. Dlaczego to ja miałbym być dziewczyną? - oburzył się. - No ale mniejsza, myślę, że powinno być w porządku. Jak powiem mamie, że nie masz z kim być na święta, to sama cię jeszcze zaprosi. 

Jeongguk zaśmiał się speszony. To było nieco dziwne, jednak miłe, że Taehyung nie chciał, żżeby był sam.

- Zgódź się, proszę - chłopak złożył ręce i przysunął się do niego, patrząc błagalnym wzrokiem. 

Jeon pokręcił głową z uśmiechem. 

- No dobra. Jak się upewnię, że nie będę mieć planów, to okej. 

Taehyung roześmiał się triumfalnie, a Jeon go obserwował. Ten chłopak naprawdę go zmieniał. 

______________________

Dziś króciutko, taki fillerek, żeby za bardzo nie skakać z akcją. Buziaki ♥ Cudownie jest mieć wenę z rana uwu


BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz