26.

200 26 17
                                    

 Jak Taehyung to usłyszał, miał wrażenie, że stracił grunt pod nogami. Zamroczyło go na chwilę i nie słyszał wszystkich głosów dookoła niego – kłócących się Jeona i Chaeyoung, Jina, który próbował ich uspokoić, no i Namjoona, który chciał uspokoić Seokjina.

Jeongguk będzie miał dziecko. Jeongguk będzie miał dziecko.

Zdanie wryło mu się w umysł. Nie wiedział czy czuł się zraniony, wściekły, czy zdesperowany. Chyba wszystko naraz rzuciło się na niego, emocje przytłoczyły jego drobne serce, które zdawało się pęknąć.

Tak bardzo się tego bał, dlatego tak długo nie wchodził w żadne związki. Postanowił mu zaufać, mężczyźnie... który był niczym innym niż babiarzem. Wykorzystał i jego i jego najlepszą przyjaciółkę, która nie będzie miała już normalnego życia.

Pośród tego chaosu, tylko Jeongguk wiedział, co dzieje się teraz w głowie studenta. Nikt nie wiedział o ich relacji, co zdawało się być jeszcze okrutniejsze. Spojrzał na biznesmena, który jeszcze niecałą godzinę temu czule go całował i traktował, jakby był jedyną osobą na świecie.

Teraz nawet na niego nie patrzył, tylko kłócił się z Chaeyoung.

- Co ty, do cholery wygadujesz?! - krzyknął w furii, sprawiając, że sama Chae zrobiła krok do tyłu w ramiona Seokjina. - Jaki dzieciak? Ja? O co, kurwa chodzi? Chcesz pieniędzy? Pewnie ruchałaś się z jakimś typem, nawet nie wiesz jakim, i postanowiłaś wrobić tego, co ma więcej kasy!

- Nie mów tak do niej – odezwał się w końcu Taehyung, zanim Chaeyoung mogła cokolwiek odpowiedzieć. - Chcę usłyszeć, co moja najlepsza przyjaciółka ma do powiedzenia.

Brzmiał bardzo spokojnie w porównaniu do stanu psychicznego, w którym się znajdował. Jak to robił? Nie miał zielonego pojęcia.

- Nie dam sobie wmówić- zaczął Jeon, ale student uniósł tylko dłoń.

- Seokjin, zrób tą herbatę – spojrzał na współlokatora, a potem znowu na mężczyznę, który sprawiał jeszcze chwilę temu wrażenie, że go ochroni przed wszystkim. Ma lekcję za swoją głupią wiarę w ludzi. - A ty – wycedził przez zęby. - Wypierdalaj. Już.

Jeongguk stanął w miejscu, oniemiały. W pokoju panowała cisza. Wyraz twarzy starszego był dla Taehyunga nieodgadniony. Nie umiał odczytać, co może czuć. Może dlatego, że nie czuje nic, po prostu został złapany i już nie będzie mógł się bawić innymi.

Kiedy Taehyung myślał o tym, co robili, przechodził go dreszcz obrzydzenia.

Biznesmen bez słowa sięgnął po kurtkę, która wisiała na krześle. Założył ją i podszedł do drzwi.

Taehyung nie mógł się załamać. Nie przy wszystkich. Czuł, jak głęboko w sobie ma ochotę wyć z rozpaczy. Z rozpaczy, że poczuł coś do tego potwora. Z rozpaczy, że zranił kogoś tak bliskiego jego sercu. Z rozpaczy, że okłamywał go od samego początku.

Jeon sprawił wrażenie, jakby chciał coś powiedzieć, kiedy się zatrzymał i delikatnie obrócił. Jego usta były lekko rozchylone. Jednak gdy jego oczy napotkały te należące do młodszego, nie odezwał się słowem i po prostu wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Bezczelny typ. Pewnie nigdy nie miał zamiaru nikomu powiedzieć. Taehyung byłby jego małą zabawką, prywatnym trofeum, które nie dostrzeże światła dziennego.

Nawet nie próbował nic wyjaśnić. Nie próbował... o niego zawalczyć.

Otrząsnął się ze swoich myśli i zwrócił pełnię swojej uwagi w kierunku Chaeyoung. Usiadł razem z nią i przytrzymał jej dłonie.

BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz