31.

196 27 3
                                    

Taehyung nie wierzył, że zbliżają się do końca projektu. Zastanawiał się, czy wtedy straci pracę w firmie Jeongguka. Koniec końców, pracował tam tylko po to, żeby uczestniczyć w kampaniach. Nie rozmawiał o tym z Jeonem, przynajmniej na razie.

Ogólnie ich relacja była dziwna. Przez ten miesiąc odrobinę się poprawiło. Czasem rozmawiali trochę dłużej niż powinni, Taehyung prawie się zgodził na to, żeby starszy pomagał mu w czasie przeprowadzki.

Koniec końców poradzili sobie we dwójkę z Seokjinem. Postanowili wyprowadzić się wspólnie. Jeden powód - było za wcześnie, żeby jego przyjaciel mieszkał ze swoim chłopakiem, a drugi - Taehyung tak bardzo nie chciał zostać sam.

Uwolnienie się od akademika dało mu uczucie większej niezależności, w końcu czuł się jak osoba dorosła i był z siebie dość zadowolony. Nie musiał w końcu chodzić na śniadania, miał teraz własną kuchnię, salon, pokój. Dostał ten upragniony skrawek prywatności, który mógł zamienić w studio artystyczne.

Dziś miała odbyć się impreza charytatywna, na którą oczywiście wypadałoby pójść. Jako pracownik i jako spektator zmian zachodzących wśród ludzi.

Wybierał właśnie garnitur, który mógłby założyć i nie wyglądać jak kolorowy paw w zoo. Dotknął delikatnego materiału granatowej marynarki i już wiedział, w czym pójdzie.

Kiedy układał wszystko w jednym miejscu, usłyszał pukanie do drzwi, a następnie ujrzał swojego przyjaciela.

- Szykujesz się? - zapytał. Ostatnio więcej rozmawiali, ale Taehyung dalej nie umiał powiedzieć mu o Jeonie wprost. Seokjin nie był głupi, pewnie wszystko zauważył już dawno temu. Jednak był wdzięczny, że tamten nie naciskał go do rozmowy.

- Tak, niedługo będę się zbierać.

- Podekscytowany?

- Tak... i trochę się denerwuję - uśmiechnął się lekko do Seokjina.

- Nie ma czym. Przynajmniej ja tak myślę.

- A co jeśli nie będę miał już źródła zarobku? Niedawno się wprowadziliśmy, a teraz co, prawie od razu wyprowadzka?

- Myślę, że Jeon pomoże ci ogarnąć coś nowego - Seokjin uśmiechnął się z przekąsem.

- Myślisz? Nie wiem. Przecież jestem tylko jakimś randomem.

- Z którym spędził święta, wychodził na spotkania, będzie miał dziecko z jego przyjaciółką... chyba jest ci to winien.

Gdy usłyszał o dziecku, wspomnienia ówczesnego bólu dały o sobie znać. Nie lubił tak reagować - w końcu kto czerpie przyjemność z takich uczuć? Taehyung by ich na pewno podziwiał i chciałby się nauczyć strategii, jaką oni mają. Przerodzenie znienawidzonej chwili w coś śmiesznego, w grę.

- Nie wiem - odpowiedział mu po dłuższej chwili, jednocześnie podnosząc telefon z biurka i chowając go w wewnętrzną część marynarki. - I w sumie nie chcę się nad tym zastanawiać. Będę się zbierał, dobra?

- Spoko, baw się dobrze.

Podeszli razem do drzwi, a Taehyung nie był w stanie myśleć o niczym innym niż starszy chłopak, który był jeszcze jego szefem. Może powinien zacząć rozglądać się za nowym stanowiskiem? Stresowała go ta myśl, o wszystkich rozmowach kwalifikacyjnych, terminach i nieznośnym czekaniu. W końcu wcześniej nie musiał tego w ogóle robić. Jeongguk dał mu pracę od ręki, nigdy nad tym nie myślał. Przez to, próbował wierzyć, że może tamten rzeczywiście miał jakieś serce.

*

Taehyung stał wśród małego tłumu przy barze i zamówił jednego z kolorowych drinków. To była jedna z fajniejszych atrakcji – obserwowanie, jak barman robi te wszystkie wymyślne napoje z alkoholem. One zawsze miały takie dziwne nazwy.

BajerantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz