Rozdział VI

23 3 1
                                    


-Skądś kojarzę twarz Nyanga.-mówił, sam do siebie książę.-Czyżby...nie, to nie możliwe.

Stanęłam przed drzwiami, prowadzącymi do pokoju Bayana i rozglądnęłam się. Nie było śladu po służbie i strażnikach. Przestraszyłam się, że może coś się stało. Wpadłam do pokoju jak wicher. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to było puste łóżko. Dopiero gdy się bardziej rozglądnęłam zauważyłam siedzącego pod stołem księcia. Przykucnęłam i spytałam troskliwym głosem, czy coś się stało. On odparł, że się bał bo nikogo nie było. Oddychnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam go całego i zdrowego. Chociaż nie ukrywając, zdziwiło mnie zachowanie Bayana.

-Nyang. Już nigdy więcej mnie nie opuszczaj.-rzekł , chwytając mnie za rękę.

-Co ty robisz?-spytałam, wyrywając swoją dłoń, z uścisku.

-Nyang czy ty...jesteś tą dziewczyną z plaży?-spytał nieśmiało.

-O czym Panie mówisz? Ja ,dziewczyną? Niby jak?-zmieniłam od razu ton wypowiedzi.

-Gdy byłem chory opiekowałaś się mną. Jestem pewny , że słyszałem jak mówisz do mnie dziewczęcym głosem. Poza tym gdy mnie opuściłaś...znów przyśnił mi się sen. Jak jeździmy razem na koniach. To była twoja twarz!-mówił.

-Ja...-a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.

Jednak mój rozum się nie pomylił. Już widziałam go na plaży. To był on! Próbowałam się bić z przyszłym cesarzem dynastii Jin. Byłam bardzo zaskoczona. Nie wiedziałam co mam robić. Przyznać się, czy może wszystkiemu zaprzeczyć? Serce waliło mi jak młotem, jedna myśl zahaczała o drugą. Wspomnienia wróciły...

-Wybacz, ale nie mogłam się przyznać, że jestem kobietą...-wybrałam prawdę.-inaczej bym się tu nie znalazła. Minęło tyle lat. Myślałam o tamtym chłopaku z nad brzegu , ale z czasem zapomniałam jak wygląda twoja twarz.

-Nyang!-krzyknął i mocno przytulił mnie do siebie.

Przyznałam się co do tego spotkania , ale nie zamierzałam powiedzieć całej prawdy, czyli tego , że powinnam być teraz cesarzową. Nagle to pokoju wleciał Wang Yu. Zrobił dziwną minę, gdy zobaczył nas przytulonych na podłodze. Nie wiedział jak ma się zachować. Machną tylko ręką i wyszedł zza drzwi. Na zewnątrz zaczął znacząco kaszleć. Szybko wstałam i wyszłam na spotkanie z Wangiem.

-Panie, to nie jest tak jak myślisz.-zaczęłam się tłumaczyć.

-Ale co? Że to? Ja nie wnikam w prywatne sprawy, tylko Nyang , pamiętaj , że to książę.-mówiąc unikał mojego wzroku.

-Chodzi o to, że...-chciałam się wytłumaczyć, ale w pewnej chwili doszedł do nas Bayan.

-No Wang Yu , masz niesamowitą dziewczynę przy sobie.-powiedziawszy to wyszedł na dziedziniec.

Po tych słowach, Wang już całkiem ''oszalał'', nie wiedział jak ma to rozumieć. Ja udałam, że nie wiem o co mu chodziło. Po chwili milczenia, spytałam się czego ode mnie chciał.

-Przyszedłem by...by...by...-zaczął się jąkać.-Właściwie to ... Ładna jest pogoda.

-Tylko tyle?-spytałam.

-Tak.-rzekł.-A właśnie! Nyang masz dzisiaj czas wolny do wieczora. Wpadnij wieczorem do mnie. Mam dla ciebie zadanie.

-Tak jest.-mówiąc to pobiegłam za księciem na dziedziniec.

-Chyba dzisiaj niczego nie piłem?-pytał sam siebie Wang Yu.-Nie to pewnie z przemęczenia. Przecież książę i Nyang...Nie. To przez słońce.

"Dynastia Shin Jin" (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz