Rozdział LVII

30 3 3
                                    

Wraz z Toghunem szliśmy nocą, ciemnymi uliczkami między drewniane chatki. W końcu przed nami był całkiem dobrze wyglądający dom. Toghun zapukał charakterystycznie do drzwi, tak jakby to było hasło by przejść przez nie. Po chwili ktoś z drugiej strony odpowiedział w taki sam sposób, po czym moim oczom ukazał się starzec. Był niskiego wzrostu, lekko przygarbiony z laską i zawiązanymi oczami. Jego twarz i ręce były pokryte wieloma zmarszczkami i bliznami. Miał niewielką ilość długich, siwych rozpuszczonych włosów, przez które prześwitywała łysina. Zaprosił nas do środka. Domyśliłam się, że ten mężczyzna był tym sługą z naszego pałacu. Jego stan i wygląd były jakby opis jego życia, które z pewnością nie było łatwe.

- Zwą mnie Ślepy Wilk, miło cię poznać. A teraz cesarzowo proszę zajmij sobie jakieś miejsce i siądźcie oboje.-rzekł starzec.-Nie musisz się mnie obawiać, jestem waszym przyjacielem. Wiem co się stało, wiem wszystko.

-Właściwie dlaczego tak zależało wam abym tu przybyła?-postanowiłam zapytać, siadając przy drewnianym stoliku.

-Wybacz, że cię narażaliśmy, ale to miejsce jest znacznie bezpieczniejsze niż pałac, bo tu nie ma zasięgu Wdowa Youngshi.-odpowiedział starzec.

-Czyli dobrze rozumiem Youngshi jest obecnie naszym wrogiem?-próbowałam wszystko zrozumieć.

W pewnej chwili staruszek machnął ręką na Toghuna, który po chwili przyniósł mi pewną kartkę. Od razu zaczęłam ją czytać. Nie mogłam uwierzyć w to co było tam napisane. Ewidentnie był to list z pałacu, od cesarza, który własną pieczęcią oznaczył ten skrawek papieru. Tym cesarzem był ojciec Bayana -Tal Tal Jin. W liście cesarz napisał, że nakrył swoją żonę a więc Cesarzową Youngshi na tym, że truła męża. Wiedząc, że już nic nie da się zrobić , że jest za późno na ratunek postanowił napisać ten list i oddać go w ręce Ślepego Wilka, który w odpowiedniej chwili miał go wykorzystać. Byłam w szoku, starałam się pozbierać swe myśli. W końcu niecodziennie dowiaduje się, że ojciec twojego ukochanego kilka lat wcześniej umarł z powodu podtruwania przez żonę, którą znasz i widujesz.

-Nie możemy tego powiedzieć cesarzowi. On nie jest wstanie, nie może...-od razu chciałam zatrzymać to dla siebie.

-Musimy doprowadzić do sprawiedliwości.-powiedział Toghun.

-Nie masz problemu z tym? W końcu to twoja matka.-rzekłam.

-Ty cesarzowo powinnaś wiedzieć najlepiej o tym, że państwo i sprawiedliwość jest dla mnie najważniejsza. Nawet jeśli moja rodzona matka popełnia błędy to należy wyciągnąć odpowiednie konsekwencje. -powiedział bez żadnych wątpliwości w głosie.

-Pani, decyzja należy do ciebie.-dodał starzec.

-Nie! Nie pozwalam! Zabraniam wam o tym mówić.-nadal zostawałam przy swoim.

Mina Toghuna mówiła, że nie jest zaskoczony moją decyzją , nawet mocno nie naciskał bym zmieniła zdanie. Przebywając tam z nimi coraz dłużej bałam się ,że jest coś jeszcze co bardziej zmieni moje spojrzenie. Chciałam delikatnie odejść od tego tematu więc spytałam Ślepego Wilka co się mu przydarzyło i dlaczego tak go zwą. Mężczyzna odpowiedział bez zastanowienia.

-Zwą mnie Wilkiem ponieważ będąc młodzieńcem , zabiłem gołymi rękami wilka, który w czasie srogiej zimy zaatakował cesarza Tal Tala. Cesarz był wtedy sam, szedł pieszo przez zaspy by odnaleźć konia, który się spłoszył i zrzucił go z grzbietu. Wtedy nie wiedziałem że to cesarz. On w podzięce za to wziął mnie do pałacu i zostałem jego prawą ręką. Był moim przyjacielem.

-Jak straciłeś wzrok?-dopytałam nie wiedząc , że nieświadomie zbliżam się do kolejnej z tajemnic,

-Wypalono mi oczy, za to czego nie powinienem widzieć. Ukarała mnie cesarzowa Youngshi. Zobaczyłem z kim zdradza męża. Karą za to było pozbawienie mnie wzroku.

-Ten kochanek Wdowy jest ojcem Toghuna?-zaczęłam już łączyć fakty.

-Tak. Ojcem tego młodzieńca jest...El Sumur.

W pierwszej chwili miałam wrażenie, że słowa nie doszły do mnie. Po dłuższej chwili zrozumiałam. El Sumur, ojciec Kim Young, która próbowała pozbyć mnie tronu, która wraz z ojcem knuła przeciwko Bayanowi była siostrą Toghuna. Sądząc po wyrazie twarzy nasz oddany , lojalny przyjaciel -Toghun wiedział już o tym. Kiedy starzec to powiedział, mężczyzna spuścił głowę w dół, jakby na jego kark naciskały kamienie wstydu i grzechu. Ta prawda była tak ciężka dla mnie, że wstałam i wyszłam na zewnątrz. Próbowałam zrozumieć, próbowałam się obudzić, myśląc , że to tylko sen. Teraz coraz bardziej rozumiałam słowa Toghuna, który powiedział, że woli żyć szczęśliwie w kłamstwie niż cierpiąc za prawdę. Ta prawda dotykała wiele osób, była głazem który czekał by kogoś zabić swoim ciężarem. Biorąc głębokie wdechy jeden za drugim, chciałam pomyśleć co dalej, ale niestety dotknęła mnie pustka, która nie pozwalała mi zareagować. Jedyne myśli które dopuszczałam, dotyczyły Bayana jak się czuję, czy o mnie myśli aż w końcu, jak sobie poradzi kiedy wszystko wyjdzie na jaw.

-Cesarzowo wejdź do środka. Przeziębisz się.-stanął koło mnie Toghun.

-To zbyt wiele jak dla mnie. Ja nie wiem co robić, jak sobie z tym brzemieniem poradzić.-oznajmiłam.

-Ja sobie z tym nie radzę, ale pocieszeniem dla mnie jest to, że nie mogliśmy nic zrobić. Wtedy nas nie było przy tych wszystkich zdarzeniach, nie mieliśmy prawa głosu, nic nie wiedzieliśmy, nie istnieliśmy w tamtym czasie. Naszą rolą tu i teraz jest to by zadbać o przyszłość a nie przeszłość, która do nas nie należała. -powiedział mężczyzna.-Gdybyśmy wtedy byli na pewno do tego byśmy nie dopuścili. 

-Jak Bayan się poczuję, gdy dowie się, że matka zabiła ojca i zdradziła go z naszym śmiertelnym wrogiem, a do tego ty ciągle oddany państwu jesteś owocem jej zdrady. -mówiłam łamiącym się głosem.

-Wdowa Youngshi musi odpowiedzieć za to wszystko, ona i El Sumur przygotowali ten wielki spisek. To oni pozbawili cię tronu, zabili twoich rodziców i próbowali również ciebie zabić. -tłumaczył Toghun.

Spoglądałam tylko i wyłącznie w niebo. Mężczyzna stojąc koło mnie, położył mi koc na ramionach, który wcześniej trzymał w rękach. Rozmowa toczyła się dalej. Wiedziałam , że mają rację co do ujawnienia prawdy i odpowiedzialności za czyny, ale dla mnie ważniejszy był mąż , który walczył o każdy dzień, o każdy oddech. Do tego nie miałam jeszcze wszystkich informacji. Nie wiedziałam jak się El Sumur poznał z Wdową, jak to wszystko planowali, a przede wszystkim najważniejsze były dowody, bez których nic nie mogliśmy udowodnić. Czas biegł i panowanie cesarza Bayana Jina powoli dobiegało końca. Zamiast wszystko się uspokajać, to przybywało spraw do rozwiązania. Pół nocy spędziłam na polu, rozmawiając z Toghunem. Potem weszłam do specjalnego pomieszczenia, przeznaczonego jedynie mi i tam postanowiłam odpocząć. Nazajutrz od razu po przebudzeniu zaczęliśmy ustalać co już wiemy ,jakie mamy dowody i co ujawnimy, gdyż nie pozwoliłam na ujawnienie przyczyn śmierci Tal Tala Jina. Kiedy już wszystko omówiliśmy i mieliśmy kilka dowodów, napisałam list do męża by zwołał posiedzenie za cztery dni na którym będzie Wdowa i jej świta.

To był czas by odkryć w końcu prawdę, by zakończyć pewien etap i zacząć budować przyszłość. 

"Dynastia Shin Jin" (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz