-Nyang, tu będzie nasz pokój.-wskazał Bayan palcem.
-Przepraszam cię, ale...wolałabym jednak spać sama.-próbowałam jak najdelikatniej odmówić Cesarzowi.
Mina Bayana nie była wesoła, ale raczej mnie zrozumiał, bo chwilę potem pokazał mi komnatę zaraz koło jego. Potem zjedliśmy wspólnie kolacje, następnie cesarz poszedł spać bo był zbyt przemęczony podróżą. Natomiast ja poszłam pozwiedzać pałac. Budynek na zewnątrz nie wyróżniał się niczym szczególnym od innych, ale wnętrze było oszałamiające. Długie korytarze na których widniały portrety Seom Hae i Jonggyu Jina oraz ich syna Tal Tala. Babka Bayana była piękną kobietą. Miała długie , czarne włosy, lekko zadarty nos i pełne usta, a twarz przypominała literę V. Jonggyu nie był zbytnio przystojny. Jego twarz była owalna , a cały był lekko pulchny, miał cienkie wargi, długi szpiczasty nos i pieprzyk pod nosem, a jego włosy były jakby potargane przez wiatr. W pewnej chwili, idąc korytarzem natrafiłam na ogromne złote wrota. Ciekawość mnie tak zżerała, że w końcu nie wytrzymałam i weszłam do tego pomieszczenia. Stanęłam parę centymetrów od progu i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na środku znajdowały się dwa cesarskie trony, które były także ze złota. Po bokach oparcia znajdowały się dwie wystające głowy smocze ze szmaragdowymi oczami. Na siedzeniu, a dokładniej czerwonych poduszkach były dwa złączone ze sobą , złote serca. Co oznaczać miało zapewne Pałac Dwóch Serc. Obok tronów po jednej stronie był portret Seom a przed nim stolik a na nim jej pierścień. Po drugiej stronie znajdowała się podobizna Jonggya a przed nim jego miecz. W pewnej chwili zamknęły się wrota. Przestraszona podskoczyłam. Od razu podbiegłam do nich i próbowałam je otworzyć. Jednak nie dało się. Oparłam się o nie i tak stałam przez jakiś czas, aż w końcu uchyliły się. Wróciłam do swojej komnaty i poszłam spać.W pewnej chwili zeskoczyłam z łóżka i zobaczyłam coś znikającego za drzwiami. Poszłam zajrzeć co to i nagle moim oczom okazała się jakaś kobieta ubrana w białą , zwiewną suknie i która miała długie, rozpuszczone , czarne włosy i załzawione oczy. Podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę ku postaci i spytałam:
-Kim jesteś?
-Kochaj i chroń go.-wypowiedziała kobieta, a potem znikła.
Zaczęłam biegać po korytarzu i szukać tej zjawy, w końcu wpadłam w Bayana, który także nie mógł spać.
-Nyang co się stało?-spytał.
-Sama do końca nie wiem. -odpowiedziałam nadal pod wrażeniem.-Widziałeś tu jakąś kobietę?
-Tu? Kobietę?! Nyang dobrze się czujesz?-zaniepokoił się cesarz.
-Tak, ale...Zresztą nie ważne.-odparłam.
Bayan podszedł do mnie przytulił mnie, a za chwilę ucałował moje czoło.
-To zły sen. Nowe miejsce , jeszcze ta historia moich dziadków...To także z przemęczenia. -uspokajał.-Jeżeli nie możesz zasnąć, mogę przy tobie poczuwać.
-Dobrze.-zgodziwszy się poszłam do swojej komnaty wraz z Bayanem.
Położyłam się na łóżku, a cesarz tymczasem siedział na krześle do momentu aż zasnął na siedząco. Gdy zbudziliśmy się, następnego dnia okazało się, że zasypało przejezdną drogę powrotną do pałacu. Powóz nie mógł w ogóle ruszyć z miejsca. Ponieważ cały dzień padało i było okropnie zimno , musieliśmy rozpalić w kominku. Dlatego też poszłam nazbierać gałązek, a właściwie odkopać je z pod grubej warstwy białego puchu. Cały dzień spędziliśmy pod kocami przy kominku , zajadając się przepysznymi smakołykami.
W nocy gdy byłam już w swoim nocnym stroju, zobaczyłam znowu tą kobietę, która tym razem, płacząc krwią powiedziała:
-Ratuj go. Kochaj go.-i znikła.
Wzięłam miecz do dłoni i pobiegłam do komnaty Bayana, nagle zauważyłam przy drzwiach leżących całych we krwi strażników. Wbiegłam do środka i w ostatnie chwili zdążyłam. Nad łóżkiem cesarza stał zamachowiec, który podniósł miecz do góry, by zadać ostateczny cios. Podbiegłam do niego i zraniłam go w ramię. Potem zaczęliśmy walczyć ze sobą. Mężczyzna, który zginął po paru minutach walki, był człowiekiem Kim.
-Co się dzieje Nyang?!-zerwał się przerażony Bayan.
-Uciekajmy!-zakrzyczałam , widząc przez okno nadjeżdżające wojsko.-Teraz! Szybko! Biegnij tędy, ja wezmę jeszcze łuk i dogonię cię! Biegnij!
Bayan pozostawiając wszystko wybiegł z komnaty i tajnym przejściem zaczął biec pod ziemią by wydostać się na dziedziniec. Kiedy byłam już opatrzona w broń, dogoniłam cesarza o oboje wybiegliśmy na dziedziniec. Potem podsadziłam Bayana na murek i już sama miałam się wydostać , lecz nagle kilkunastu wojowników, zaczęło w nas celować łukami, musiałam znów stanąć do walki. Zdrajcy coraz bliżej się zbliżali. Nie było czasu. Myślałam, że Bayan weźmie nogi za pas i ucieknie jak to zwykle robił, lecz teraz wyciągnął w moją stronę rękę i powiedział:
-Chwyć, mnie! Pociągnę cię! Nyang!
-Pamiętaj, że jestem gotowa oddać za ciebie życie!-mówiąc to przedostaliśmy się na drugą stronę muru.
Potem było już z górki, przynajmniej tak się nam wydawało aż do ranka. Kiedy mróz był tak silny, że prawie byliśmy cali zsiniali. Mieliśmy kilometry do najbliższej wioski i wielkie kopy , niekończącego i ciągle padającego śniegu i my sami , we dwoje w piżamach, bez żadnych innych rzeczy!
CZYTASZ
"Dynastia Shin Jin" (ZAKOŃCZONA)
De TodoPewnego dnia Seungnyang i Bayan dzieci narodzone tego samego dnia , lecz w innych dynastiach zostają sobie przeznaczone. Mają się pobrać w wieku 20 lat i zakończyć wojnę między państwami. Do tego czasu nie mogli się spotkać. Jednak młoda następczyn...