-Gdzie ja jestem?-spytałam wstając z łóżka z obolałą głową.
-Leż spokojnie Nyang.-rzekł Wang Yu siadając koło mnie z tacą jedzenia.-Jesteś póki co w mojej kwaterze. Zaraz przyjdzie Bayan.
-Ale co się stało?-zapytałam.
-Cesarz znalazł się w wannie. Byłaś nieprzytomna i przyniósł cię tutaj, bym się tobą zaopiekował, ponieważ nie chcę stresować swojej żony, bo jest w ciąży.-odpowiedział. Próbowałam sobie przypomnieć jak się znalazłam w wodzie, ale nie mogłam. Pamiętałam tylko , że przygotowywałam Bayanowi kąpiel. Czułam się jakby ktoś mnie uderzył w głowę i to bardzo mocno. Poza tym byłam cała roztrzęsiona i obolała. Miałam wysoką gorączkę. W pewnym momencie do pokoju wszedł Bayan. Podbiegł do mnie i łapiąc mnie za rękę spytał:
-I jak się Nyanguś czujesz? Niczego ci nie brakuje?
-Dziękuję, lepiej. Muszę wracać do obowiązków.
-Nie! Nie, to nie jest teraz odpowiedni moment. Jesteś chora i Kim by się zaraziła, poza tym...Nie martw się zastąpi cie Yoona do czasu aż wyzdrowiejesz.
-No dobrze.
-Ja muszę wracać do obowiązków, więc zdrowiej.
Na pożegnanie Cesarz ucałował mnie w czoło. Wszystkiemu przyglądał się Wang Yu, który nieśmiało spoglądał na nas. Kiedy Bayan wyszedł, Wang znacząco za chrząkał i dalej się mną opiekował. Do zdrowia wracałam przez dwa tygodnie, tymczasem Kim chodziła dumna, że się mnie w końcu pozbyła. Kiedy nabrałam już siły, poszłam odwiedzić swoją jedyną i najlepszą przyjaciółkę -Yoone. O wszystkim jej opowiedziałam. W pewnej chwili spytała mnie, gdzie mam wisiorek. Dopiero wtedy zorientowałam się, że go nie mam na szyi. Wraz z Yooną poszłyśmy go szukać. Zaczęłyśmy od wanny w której leżałam nieprzytomna. Pech chciał, że spotkałyśmy służki Kim, które widząc mnie, od razu poszły jej o wszystkim powiadomić. Jednak dla niej też nie był to odpowiedni moment. Bo spędzała ten czas w komnacie Bayana jedząc z nim obiad.
-Co się stało?!-przestraszył się Bayan , widząc Kim całą bladą, chwytającą się za brzuch.
-Źle się czuję Panie. Pozwolisz , że wrócę do swojej komnaty.-odpowiedziała drżącym głosem.
Ledwo co weszły do komnaty od razu Kim przewróciła ze złości stolik.
-To niemożliwe! Przecież ona nie żyje! Ona miała umrzeć!-krzyczała biegając po komnacie i rozwalając wszystko co jej wpadło w ręce.
Służki za wszelką cenę starały się ją uspokoić:
-Pani, błagamy...uspokój się. To zaszkodzi tobie i dziecku!
Kim nie panowała nad sobą , uniosła rękę i wymierzyła sztywną dłonią w policzek jednej ze służek. Tak mocno, że ta upadła.
-Wezwijcie do mnie tego robaka! Nyang! W tej chwili!
Kiedy weszłam do jej komnaty, to jakbym weszła do jaskini smoka. Wszystkie przedmioty niczym ofiary leżały porozrzucane na ziemi, a Kim niczym smok złapała w swoje sidła kolejną ofiarę, czyli mnie.
-Czego chcesz?-spytałam.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić?!-starała się opanować nerwy, jednak jej to nie wychodziło.
Podeszła do mnie i postawiła reguły ''gry'' w której jak zwykle ma wygrać osoba , która ją sporządziła. Z góry byłam przekonana, że nie będzie to sprawiedliwa gra.
- Posłuchaj mnie ty szara myszko. Myślisz że ze mną wygrasz?! Mylisz się. Mam dla ciebie propozycję. Jeżeli odmówisz, zaryzykujesz życiem swojego Cesarza Bayana.
Kiedy to usłyszałam , nogi mi zmiękły i czułam jakby chciano mi odebrać bijące serce. Bałam się tego co miała mi zaproponować Wiedźma.
-Albo wyjdziesz za mąż za brata Wanga Yu, czyli obecnego dowódcy wojska cesarskiego -Changa, albo Bayan zginie! Wybieraj szara myszko!
CZYTASZ
"Dynastia Shin Jin" (ZAKOŃCZONA)
De TodoPewnego dnia Seungnyang i Bayan dzieci narodzone tego samego dnia , lecz w innych dynastiach zostają sobie przeznaczone. Mają się pobrać w wieku 20 lat i zakończyć wojnę między państwami. Do tego czasu nie mogli się spotkać. Jednak młoda następczyn...