Rozdział XXI

15 3 0
                                    

-Gdzie ja jestem?-spytałam wstając z łóżka z obolałą głową.

-Leż spokojnie Nyang.-rzekł Wang Yu siadając koło mnie z tacą jedzenia.-Jesteś póki co w mojej kwaterze. Zaraz przyjdzie Bayan.

-Ale co się stało?-zapytałam.

-Cesarz znalazł się w wannie. Byłaś nieprzytomna i przyniósł cię tutaj, bym się tobą zaopiekował, ponieważ nie chcę stresować swojej żony, bo jest w ciąży.-odpowiedział. Próbowałam sobie przypomnieć jak się znalazłam w wodzie, ale nie mogłam. Pamiętałam tylko , że przygotowywałam Bayanowi kąpiel. Czułam się jakby ktoś mnie uderzył w głowę i to bardzo mocno. Poza tym byłam cała roztrzęsiona i obolała. Miałam wysoką gorączkę. W pewnym momencie do pokoju wszedł Bayan. Podbiegł do mnie i łapiąc mnie za rękę spytał:

-I jak się Nyanguś czujesz? Niczego ci nie brakuje?

-Dziękuję, lepiej. Muszę wracać do obowiązków.

-Nie! Nie, to nie jest teraz odpowiedni moment. Jesteś chora i Kim by się zaraziła, poza tym...Nie martw się zastąpi cie Yoona do czasu aż wyzdrowiejesz.

-No dobrze.

-Ja muszę wracać do obowiązków, więc zdrowiej.

Na pożegnanie Cesarz ucałował mnie w czoło. Wszystkiemu przyglądał się Wang Yu, który nieśmiało spoglądał na nas. Kiedy Bayan wyszedł, Wang znacząco za chrząkał i dalej się mną opiekował. Do zdrowia wracałam przez dwa tygodnie, tymczasem Kim chodziła dumna, że się mnie w końcu pozbyła. Kiedy nabrałam już siły, poszłam odwiedzić swoją jedyną i najlepszą przyjaciółkę -Yoone. O wszystkim jej opowiedziałam. W pewnej chwili spytała mnie, gdzie mam wisiorek. Dopiero wtedy zorientowałam się, że go nie mam na szyi. Wraz z Yooną poszłyśmy go szukać. Zaczęłyśmy od wanny w której leżałam nieprzytomna. Pech chciał, że spotkałyśmy służki Kim, które widząc mnie, od razu poszły jej o wszystkim powiadomić. Jednak dla niej też nie był to odpowiedni moment. Bo spędzała ten czas w komnacie Bayana jedząc z nim obiad.

-Co się stało?!-przestraszył się Bayan , widząc Kim całą bladą, chwytającą się za brzuch.

-Źle się czuję Panie. Pozwolisz , że wrócę do swojej komnaty.-odpowiedziała drżącym głosem.

Ledwo co weszły do komnaty od razu Kim przewróciła ze złości stolik.

-To niemożliwe! Przecież ona nie żyje! Ona miała umrzeć!-krzyczała biegając po komnacie i rozwalając wszystko co jej wpadło w ręce.

Służki za wszelką cenę starały się ją uspokoić:

-Pani, błagamy...uspokój się. To zaszkodzi tobie i dziecku!

Kim nie panowała nad sobą , uniosła rękę i wymierzyła sztywną dłonią w policzek jednej ze służek. Tak mocno, że ta upadła.

-Wezwijcie do mnie tego robaka! Nyang! W tej chwili!

Kiedy weszłam do jej komnaty, to jakbym weszła do jaskini smoka. Wszystkie przedmioty niczym ofiary leżały porozrzucane na ziemi, a Kim niczym smok złapała w swoje sidła kolejną ofiarę, czyli mnie.

-Czego chcesz?-spytałam.

-Jak śmiesz tak do mnie mówić?!-starała się opanować nerwy, jednak jej to nie wychodziło.

Podeszła do mnie i postawiła reguły ''gry'' w której jak zwykle ma wygrać osoba , która ją sporządziła. Z góry byłam przekonana, że nie będzie to sprawiedliwa gra.

- Posłuchaj mnie ty szara myszko. Myślisz że ze mną wygrasz?! Mylisz się. Mam dla ciebie propozycję. Jeżeli odmówisz, zaryzykujesz życiem swojego Cesarza Bayana.

Kiedy to usłyszałam , nogi mi zmiękły i czułam jakby chciano mi odebrać bijące serce. Bałam się tego co miała mi zaproponować Wiedźma.

-Albo wyjdziesz za mąż za brata Wanga Yu, czyli obecnego dowódcy wojska cesarskiego -Changa, albo Bayan zginie! Wybieraj szara myszko!


"Dynastia Shin Jin" (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz