To nie był dobry moment na tkliwe wyznania. Zbliżał się koniec świata, Kronos z bandą popleczników czekał jedynie na zapadnięcie zmierzchu, by zaatakować, Frankie przetrzymywał Dylana jako zakładnika, bogowie dostawali bęcki od Tyfona, a Arianna omal zabiła swojego kuzyna.
Sytuacja nie rysowała się szczególnie optymistycznie, ale Nick, mając tak blisko siebie córkę Zeusa, że prawie stykali się klatkami, nie mógł odgonić od siebie myśli o wyznaniu jej prawdy. Wiedział, że dziewczyna jedynie oczekiwała na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Przecież nie trzeba było być wybitnie inteligentnym, by zauważyć, co doskwierało synowi Apollina, lecz on jakoś nigdy nie miał na tyle odwagi, by powiedzieć to na głos. Jednak teraz prawie wszystkie okoliczności sprzyjały szczerym zwierzeniom.
Jak nie teraz to kiedy?
Przed nastaniem brzasku mogli być już martwi, a Nickowi nie podobała się perspektywa wyznania swoich uczuć w Podziemiu, gdy będą stały nad nimi Erynie z ognistymi biczami. Hades pewnie by go wyśmiał, a słuchanie jego szyderczego śmiechu przez całą wieczność było ostatnim, czego syn Apollina chciał.
Odetchnął głęboko i przeniósł strwożony wzrok na córkę Zeusa. Ona zawsze była nieco przerażająca — samym spojrzeniem potrafiła stopić całą jego pewność siebie, skutecznie zamknąć mu usta i utwierdzić go w przekonaniu, że był idiotą — lecz obecnie wyglądała zaskakująco niewinnie, jakby wcale na sumieniu nie miała próby morderstwa. Krótkie, niesięgające ramion włosy okalały jej naznaczoną sińcami i krwawymi szramami twarz, w blasku słońca przybierając złotej barwy. Blizna przecinała jej czoło niczym błyskawica, niknąc pod wymykającymi się z upiętej fryzury kosmykami. Błękitne tęczówki miała utkwione w trzymanym kompasie, brew uniesioną w zamyśleniu, a nos zmarszczony. Był to najbardziej uroczy widok, jaki Nick w życiu widział!
„Ależ ja jestem żałosny”.
Westchnął z pożałowaniem dla swojej marnej egzystencji. Serce kołatało mu w piersi w takim tempie, że zapewne pobiło rekord świata Usaina Bolta w sprincie na sto metrów. Z tego stresu było mu niedobrze. Zwymiotowanie na Ariannę raczej nie stworzyłoby sprzyjających warunków do rozpoczęcia trudnej rozmowy. Nick uśmiechnął się do siebie. Już nawet sobie to wyobraził i kuriozalnie wizja nieuchronnej katastrofy poprawiła mu humor. Wyprostował się. Da radę, musi! Najwyżej potem pozwoli się zabić Kronosowi, by uniknąć upokorzenia.
— Eee... Arianna? — Odchrząknął, gdy jego głos okazał się żenująco wysoki i zniekształcony pod wpływem emocji. — Możemy porozmawiać?
Gdy dziewczyna uniosła na niego zamyślony wzrok, Nick miał ochotę z wszystkiego się wycofać. Otwarł nawet usta, ale słowa ugrzęzły mu w ściśniętym ze strachu gardle. Uspokoił szalejące w głowie tornado myśli. Nie mógł teraz stchórzyć.
— O co chodzi?
Arianna spojrzała na niego wyczekująco. Zmarszczka na czole sugerowała, że nie miała pojęcia, do czego zmierzał syn Apollina.
— Wolałbym na osobności — wydukał, niespokojnym wzrokiem wodząc po twarzach otaczających go osób. — O ile jest to możliwe w tej sytuacji.
Córka Zeusa odwróciła się za siebie, a jej twarz rozjaśniła się pod wpływem zdumienia, jakby dotąd nie miała pojęcia, że wszyscy herosi znajdujący się w Central Parku przysłuchują się rozgrywającym się tu wydarzeniom.
— Na co się gapicie!? — wydarła się Arianna. — Nie macie, co robić?!
Wszyscy aż podskoczyli z zaskoczenia, otrząsnęli się z szoku i pośpiesznie powrócili do swoich zajęć. Park ponownie wypełnił się gwarem i hałasem towarzyszącym przygotowaniom do nadchodzącego starcia. Nikt już nie zwracał uwagi na tę dwójkę, jakby nagle stali się niewidzialni lub nieinteresujący. Kilka minut temu herosi mogli podziwiać wyćwiczone do perfekcji umiejętności córki Zeusa — woleli się nie narażać na jej gniew. Jedynie Percy miał w głębokim poważaniu słowa swojej kuzynki, uśmiechnął się i wbrew zdrowemu rozsądkowi podszedł bliżej. Machnięciem ręki zbył biegnącą mu z odsieczą Annabeth, która niechętnie i z ociąganiem uszanowała jego wolę, jak na dobrą dziewczynę przystało.
CZYTASZ
Heros z Nowego Jorku
FanficŻycia Arianny Mason nigdy nie można było nazwać normalnym czy spokojnym. Słowo "problem" przyjęła na drugie imię, lecz ona niezmiennie utrzymywała, że znalazła się w złym miejscu, o złym czasie. Wypadki chodzą po ludziach, lecz po Ariannie po prostu...