20

2.3K 99 49
                                    

Keily

Miałam wrażenie, że biorę udział w romantycznym filmie, w którym główny bohater pędzi na lotnisko, aby zatrzymać miłość swojego życia przed odlotem. Jedyną rzeczą, która różniła mnie od fikcyjnej postaci, był fakt, że nie jechałam na lotnisko, aby zatrzymać Rilianę, ale żeby się z nią pożegnać. Wiedziałam, że ten widok będzie cholernie boleć. Jakaś część mnie pragnęła zatrzymać ją przy sobie i mimo tego, że ciągle byłam zawiedziona tym, co zrobiła, nie mogłam się pogodzić, że znów musimy się rozstać. Co się z nami właściwie stało? Ciągle nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Przecież wszystko było idealne. Kiedyś byłyśmy jednością, a teraz? Dlaczego czuje, że jesteśmy dla siebie obce i ciągniemy za sobą bagaż pełen wspomnień? Z każdą chwilą czułam, jak ją tracę i część mnie, która odchodziła razem z nią.
Kiedy Patrycja zaparkowała pod terminalem i wysiadłam z samochodu, dotarło do mnie jak bardzo boje się tego spotkania. Dziewczyny pośpiesznie odszukały na tablicy informacje o locie do Nowego Jorku i już po chwili szłyśmy w kierunku odprawy. Wszystkie kolejne zdarzenia widziałam jak w błysku  migawki. Schody na górę, długi korytarz, tysiące małych sklepów i w końcu długą kolejkę do odprawy. Jussy niemal natychmiast dostrzegła stojąca w niej Rilianę, a Patrycja zaczęła wołać jej imię jak oszalała. Ja natomiast stałam z boku, przyglądając się temu w ciszy i ciągle zastanawiając się, czy dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tu z nimi. Kiedy brunetka usłyszała wołanie, odstąpiła od kolejki i zaczęła kierować się w naszą stronę. Moje serce przyspieszyło, a krew w żyłach zaczęła szybciej przepływać. Wtedy już wiedziałam, że nie ma odwrotu.

- Chyba nie myślałaś, że polecisz bez pożegnania. - rzekła wesoło Patrycja, rzucając się jej na szyję.

- Miło, że przyjechałyście. - odpowiedziała, a jej przerażone oczy, spojrzały w moją stronę.

Jussy rzuciła się Rilianie na szyję, próbując rozładować napięcie, które pojawiło się między nami.

- Będziemy tęsknić. - powiedziała, wypuszczając po chwili Rilianę z uścisku.

- Ja za wami też. - brunetka szeroko się uśmiechnęła, ciągle nie odrywając ode mnie wzroku. I, mimo że na jej ustach malowała się delikatny uśmiech, w jej oczach widziałam ból i strach.

- Masz jeszcze godzinę do odprawy. - powiedziała Patrycja z zadowoleniem- Może pójdziemy się czegoś napić?

- To dobry pomysł. - odpowiedziała Jussy, wskazując na kawiarnie znajdującą się kilka metrów dalej.

Czułam jak spojrzenie moich przyjaciółek, wypala mi dziurę w głowie, Jussy czekała  aż coś powiem. A ja po prostu tam stałam i nic sensownego nie przychodziło mi na myśl. Jedyne, o czym teraz myślałam to chwycić ją za rękę i błagać, żeby została. Niestety musiałam być twarda pomimo wszystkich uczuć, które z wolna we mnie eksplodowały. Nie mogłam pokazać jej, jak bardzo cierpię.

Aktywuj fazę: zimny drań, poker face i wszystkie inne kombinacje. Tylko się nie rozklej. - Powtarzałam sobie w myślach.

- Hej Riliana. - powiedziałam po chwili, drżącym tonem, czując, jak moje serce pęka na tysiąc małych kawałków.

Brunetka uśmiechnęła się delikatnie w moją stronę, a jej oczy zabłysły.

- Hej Keily. Dziękuję, że jesteś.

- To zasługa dziewczyn. One mnie tu przywlokły. - odpowiedziałam, nie dając jej satysfakcji.

Zimny drań, zimny drań. Jak oszalała powtarzałam w myślach.

- Ale nikt cię nie zmuszał. - wtrąciła Jussy, zabijając mnie wzrokiem, za wcześniejszą odpowiedź, która najwyraźniej  jej się nie spodobała.

Nie przestałam cię kochać ( część 2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz