49

2.2K 109 54
                                    

Keily

Obudził mnie aromat parzonej kawy, której niebiański zapach rozprzestrzenił się po całym mieszkaniu. Ten magiczny trunek spowodował, że natychmiast otworzyłam oczy i przeciągnęłam się leniwie w białej pościeli. Wolnym krokiem udałam się w stronę kuchni, w której zastałam Rilianę, przygotowującą śniadanie.

- Już wstałaś kochanie? - przywitała się ze mną radośnie, gdy tylko stanęłam w drzwiach pomieszczenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Już wstałaś kochanie? - przywitała się ze mną radośnie, gdy tylko stanęłam w drzwiach pomieszczenia.

Gdy tylko chciałam odwzajemnić uśmiech, przed moimi oczami pojawił się obraz wczorajszego wieczoru i nieprzyjemnej sytuacji, jakiej doświadczyła moja dziewczyna. Poczułam wyrzuty sumienia i ogarnął mnie smutek. Jednak starając się, żeby brunetka nic po mnie nie zauważyła, zmusiła się na szeroki uśmiech, odpowiadając:

- Błagam, daj mi kawy.

W jednej chwili niczym strzała znalazła się obok mnie Riliana, napełniając mój kubek czarną substancją.

- Jak ci się spało? - ponownie spytała, uważnie mi się przyglądając.

- Dobrze, a tobie? - spytałam, a ten sam przykry obraz ponownie zagościł w moich myślach.

Poczułam się jeszcze gorzej. Przecież powinnam ją bronić, a ja po prostu dałam plamę. Jak mogłam być tak ślepa i niczego nie zauważyć. Widząc teraz jak bardzo się dla mnie stara i udaje, że nic nie miało miejsca, moje serce krajało się na drobne kawałki.

- Co cię gryzie?- wytrąciła mnie z zamyślenia.

- Nieee nic. Chyba się jeszcze nie obudziłam. - skłamałam.

Brunetka odstawiła szklany dzbanek i stanęła naprzeciwko mnie, podejrzliwie mierząc mnie wzrokiem.

- Miałyśmy sobie wszystko mówić. - rzekła zawiedzionym tonem.

- Masz rację. Przepraszam. - odpowiedziałam, ciężko wypuszczając powietrze, po czym po chwili dodałam: - Przepraszam za to, co cię wczoraj spotkało. To miał być twój wyjątkowy dzień, a zakończył się tragedią. Byłam ślepa i jest mi źle, z tym że nie mogłaś na mnie polegać.

Riliana zwinnie usiadła na moich kolanach, po czym objęła mnie mocno w swoje ramiona, składając delikatny pocałunek na moim czole.

- Kochanie to nie twoja wina. Nie wiedziałaś. Poza tym nic się nie stało. Przybyłeś na ratunek w samą porę.

Nie pocieszona tym co, do mnie powiedziała, rzekłam:

- Ale mogło się stać.

- Ale nic się nie stało. Nie zadręczaj się tym. Nie mogłaś wiedzieć.

- On mógł ci coś zrobić. - westchnęłam.

- Nie zrobił. Zapomnijmy o tym. Proszę obiecaj mi.

Przygryzłam dolną wargę, nie mogąc zmobilizować się do złożenia obietnicy.

Nie przestałam cię kochać ( część 2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz