Na pierwszy rzut oka posiadłość ta wydawała się mała, ale im bliżej, tym bardziej przedstawiała nam swoją mocarność. Podjechaliśmy po bramę, która po chwili otwarła się przed nami. Dom otaczał ogromy ogród, którego granice wyznaczone były zielonym żywopłotem. Przód domu, jak i cała posiadłość wydawały się bardzo bogate. Plac wyłożony był kamieniem brukowym, który przypominał wyglądem jakąś ścieżkę prowadzącą do innego wymiaru, a w rzeczywistości kierowała ona w stronę drzwi wejściowych. Po bokach znajdowały się młode drzewa. Po wyjściu z samochodu nie potrafiłam odwrócić wzroku od budynku usytuowanego naprzeciw mnie. Zbudowany był on bardzo nowocześnie. Posiadał dużą liczbę okien. Miał trzy piętra. Przypuszczam, że na najwyższym znajdował się strych. Byłam tak zapatrzona, że nie zauważyłam blondyna stojącego obok i widocznie rozbawionego.
- Zamierzasz wejść, czy będziemy tu tak stać? - zapytał, wyraźnie rozweselony. Po chwili odsunął się i rzucił klucze, które dzięki mojemu doskonałemu refleksowi udało mi się upuścić... Cała ja. Schyliłam się więc i je podniosłam, a później skierowałam się do drewnianych, wykonanych z ciemnego tworzywa, drzwi frontowych. Wsadziłam klucze w zamek i przekręciłam. Moim oczom ukazało się wnętrze budynku. Było idealne, takie, o jakim zawsze marzyłam. Przekroczyłam próg i weszłam podziwiając salon, dołączony do niego kominek i kuchnię z wyspą na środku. Wchodząc do jadalni zauważyłam duży, dębowy, ciemny stół z sześcioma miejscami siedzącymi. Przechodząc postanowiłam zatrzymać się jeszcze w dołączonym do niego pokoju, jakim był salon. Kominek tam stojący dodawał mu uroku i domowego ciepła. Na środku stała jasna kanapa z kilkoma poduszkami i kocem złożonym w kostkę. Na przeciwko niej na ścianie zawieszony był ogromny telewizor plazmowy z połączoną kablami wieżą. Róg pomieszczenia był całkowicie przeszklony, a obok niego znajdowały się drzwi do wyjścia na taras. Po spojrzeniu za szklaną powłokę zobaczyłam ogród i rozciągający się w nim basen. Nie wierzyłam własnym oczom.
- Jared - powiedziałam. Wiedziałam, że stał za mną.
- Hm? - odrzekł, wpatrzony w widok za oknem.
- Uszczypnij mnie proszę, bo chyba jeszcze śpię - powiedziałam, na co ten się uśmiechnął. Postanowiłam więc wyjść na taras, a dopiero później rozglądnąć się po reszcie pokoi. Jared podążył za mną i gdy byłam już jakieś 2 metry od lustra wody poczułam, że blondyn mnie łapie i podnosi, trzymając nad taflą.
- Mam lepszy pomysł, żebyś na pewno już się obudziła - i wtedy upuścił mnie do wody, która o dziwo była cieplusia. Postanowiłam się zemścić. Wypuściłam powietrze i w miarę utrzymując się nad dnem udawałam, że się topię. Na reakcję chłopaka nie musiałam długo czekać. Bez namysłu wskoczył on i wyniósł mnie na powierzchnię. Gdy tylko nabrałam ponownie powietrza zaniosłam się śmiechem, którego nie umiałam kontrolować.
- Nabrałeś się - powiedziałam z kpiną w głosie i usiałam na brzegu. Ten przewrócił oczami, podpłynął do mnie i pociągnął mnie z powrotem do wody, a ja nie chcąc znowu w niej wylądować chwyciłam się szyi zielonookiego, dzięki czemu moja głowa była nad powierzchnią. Sukces. Chłopak widocznie się tego nie spodziewał, ponieważ dopiero po chwili mnie złapał.
Pół godziny później...
Po jakimś czasie wyszliśmy, cali mokrzy, na kostkę, ułożoną na tarasie, zostawiając po sobie ślady, które z czasem zaczęły znikać. Usiedliśmy razem na krzesłach postawionych przy niedużym stoliku tarasowym. Gdy już byliśmy w miarę susi weszliśmy ponownie do domu. Był już wieczór, a mnie zżerała ciekawość co do pozostałych pomieszczeń i, co najważniejsze, do mojego pokoju. Nigdy nie przypuszczałam, że w ciągu roku zmienię już trzeci raz pokój i ogółem miejsce mojego zamieszkania. Fakt, że o dziwo, byłam porwana, dla mnie teraz już nic nie oznaczał. Ważne, że czułam się bezpieczna i po raz pierwszy, jak się okazało, naprawdę tak było.
Sprawa z Angelą. Nie zamierzałam zwracać się już do niej per mama, nie zasługiwała na to. To co zamierzała ze mną zrobić, wykorzystać mnie dla swojego imienia i stanowiska nie pozostawiało żadnego ale. Nie pojmowałam, jaką egoistką musiała być moja rodzicielka, żeby nawet pomyśleć o sprzedaniu mnie w cenie lepszego życia na czele gangu. Byłam bardzo wdzięczna Arthurowi, że postanowił zareagować i przechytrzyć tego całego Christofa. Nie wyobrażam sobie co by było, gdyby im się nie udało, a ja trafiłabym tam, gdzie planowo miałam się teraz znajdować.
Weszłam po drewnianych schodach na piętro. Warto powiedzieć, że ściany w tym domu były białe. Jedynie niektóre czarne i brązowe meble kontrastowały z resztą. Korytarz był dosyć przestronny. Podłogę pokrywały jasne panele, bodajże sosnowe. Zobaczyłam siedem par drzwi, które prowadziły osobno do mojej sypialni, pokoju Jareda, dwóch łazienek, pokoju z bilardem i trzech pokoi gościnnych, z czego jeden miał wbudowaną biblioteczkę z całkiem sporym asortymentem, któremu postanowiłam w najbliższym czasie bliżej się przyjrzeć.
Mój pokój znajdował się pośrodku korytarza, zaś Jareda, całkiem na końcu. Ustaliliśmy, że każdy z nas ma do dyspozycji osobną łazienkę. Postanowiłam się tam od razu rozgościć i wypełniłam białe, gładkie szafki moimi kosmetykami, które spakował mi blondyn. Toaleta miała w sobie również wannę i cała była urządzona w stylu boho połączonym z elementami glamour. Gdzieniegdzie stała roślinność, która swoją strukturą i kształtem liści przypominała palmy. Podłoga zrobiona była z szarych, grafitowych płytek, które były dodatkowo podgrzewane. Już mi się to pomieszczenie podobało. Musiałam jednak przyjrzeć się mojemu pokojowi, do którego, jak na razie, tylko zerknęłam.
Pomieszczenie, w którym miałam od dzisiaj mieszkać było dosyć spore i bardzo przestronne. Jak przypuszczałam, zielonooki już zaobserwował moje zamiłowanie do balkonów, przez co znowu miałam dostęp do tej platformy, ale z tego co widziałam w domu były trzy balkony. Jeden usytuowany był w pokoju blondyna, a trzeci znajdował się w czterech ścianach, w których stał też stół do bilarda. Wracając, ściany mojego pokoju również były śnieżno - białe i komponowały się z pudrowo-różowymi dodatkami, jakimi były np. poduszki. Całe pomieszczenie było urządzone w stylu prowansalskim. Firanki były delikatne i wisiały na złotym karniszu. Łóżko, podobnie jak w ostatniej posiadłości było wysokie i dwuosobowe, ale tu nie było już baldachimu, który z czasem w ostatnich chwilach mieszkania tam, bardzo zaczynał mnie denerwować, gdy w nocy się w niego zaplątywałam. Pod jedną ze ścian stało biurko, które tworzyło niewielki kontrast z bielą, jego kolor zbliżony był do szarości pomieszanej z mocnym, cielistym odcieniem.
Około miesiąc później...
Gdy już nie wiedziałam co robić i bezczynnie siedziałam na łóżku usłyszałam głos mojego współlokatora, że mam zejść na dół, ponieważ ma mi coś do przekazania. Gdy zeskoczyłam z ostatniego schodka i skierowałam wzrok na chłopaka, rozłożonego na kanapie, wiedziałam, że coś jest nie tak. Zielonooki słał mi podejrzany uśmiech i chował coś za swoimi plecami. Gdy już usiadłam, zza pleców wyciągnął telefon, był to Xiaomi Redmi Note 9 Pro, zapakowany w pudełku. Pełna wdzięczności, odłożyłam urządzenie na, stojący nieopodal, szklany stolik kawowy i przytuliłam siedzącego obok chłopaka.
- Dziękuję - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Dla mnie to czysta przyjemność, Emily. - odparł i odwzajemnił uścisk - Muszę ci coś jeszcze wyjawić, jesteś na to gotowa? - skinęłam głową, w sumie to nie miałam innego wyboru - Dostałem informację, że jedzie do nas twój ojciec - powiedział, a moje serce zaczęło bić cztery razy szybciej, nie wiedziałam nawet kto nim jest, ale nie musiałam nic mówić, ponieważ Jared wyczytał z moich oczu drażniące mnie pytanie - Otóż twoim ojcem jest...
Jak myślicie kto jest ojcem Emily i w jakim celu zakłóca ich spokój?
Następny rozdział dopiero za tydzień, wy też macie tak dużo kartkówek i sprawdzianów w szkole?
Tradycyjnie zostawcie coś po sobie 🤗😉❣️xxxdangerousx <3
CZYTASZ
To on ✓
Novela Juvenil© Historia opowiada o pełnej życia, entuzjastycznej Emily, której życie obróciło się o 180 stopni. A to wszystko przez nieszczęsne koszenie trawy... Czy los będzie dla niej łaskawy? Opowiadanie posiada wiele zwrotów akcji, a w międzyczasie pojawia s...