Wstałem rano z wielkim bólem głowy i jeszcze większym bólem nadgarstka. Usiadłem na łóżku i zerwałem plaster. Dwie duże rany odznaczały się na mojej skórze. Na co mi to było? Po co? Czemu? Zraniłem Minhyuk'a. Obiecałem mu że nigdy więcej nie zrobię nic głupiego. Nigdy więcej go nie skrzywdzę takim zachowaniem. A co z resztą hyungów. Oni też wiedzą.
Pewnie się martwią. Najważniejsze jednak jest to że skrzywdziłem Jooheon'a. Najważniejszą osobę na świecie. Miałem zawsze mu mówić jak coś jest nie tak a ja co zrobiłem?
-O wstałeś już Wilczku-slysze głos Jooheon'a na co patrzę na niego. Na jego uśmiech. Taki sam jak zawsze-Jak się czujesz?
-Wciąż tu jesteś-mówię cicho niedowierzając. Został przy mnie? Nie opuści mnie?
-Oczywiście że jestem-uśmiecha się siadając obok mnie-Zerwałeś plaster? Nie powinieneś widać że to się jeszcze nie zagoiło-wzdycha patrząc na moje rany, dmuchając na nie delikatnie
-Jesteś tu-szepcze patrząc na niego
-Przy okazji skoro już zdjąłeś ten plaster to nałożę Ci maść i nowy opatrunek, czekaj pójdę po apteczkę-uśmiecha się wstając ale w ostatniej chwili łapie go za dłoń-Zaraz wrócę
-Czemu wciąż jesteś? Czemu to robisz?-odzywam się patrząc na niego
-Co masz na myśli-pyta siadając z powrotem-Czemu jeszcze mnie nie zostawiłeś? Czemu dalej męczysz się z moją osobą? Sam widzisz co sobie zrobiłem a nawet nie wiem czemu i ja..jak to się stało-mówię przegryzając wargę i czując łzy w oczach patrzę w dół
-Naprawdę myślałeś że zostawię cię przez to?-pyta-Oczywiście że nie podoba mi się co zrobiłeś, chciałbym wiedzieć czemu. Czemu zamiast do mnie zadzwonić i powiedzieć że coś jest nie tak to zdecydowałeś się na to. Chciałbym wiedzieć co sprawiło że to się stało. Chcę to wiedzieć aby móc ci pomóc kochanie-mówi-A więc powiesz mi co siedzi w twojej cudownej główce?
-Nie wiem hyung naprawdę nie mam pojęcia-wzdycham-Po prostu ostatnio wszystko się wali. Moje leczenie stoi w miejscu. Kolano czasami boli tak bardzo że nie myślę o niczym innym. Odrzuciłem tabletki przez co moje koszmary wracają. One są na nowo Joo. Codziennie w nocy. Ten sam koszmar. Ten sam dach. Zmieniają się tylko osoby które albo mnie ratują albo pozwalają spaść. Do tego komentarze odnośnie mojej osoby. Nigdy przysięgam przenigdy nie działały one na mnie tak jak robią to teraz. Zawsze spotykałem się z hejtem ale nie z takim. Ludzie piszą że nie nadaje się do naszej grupy,że nie zasługuje na Ciebie i w sumie mają rację. No bo popatrz sprawiam wam tylko kolejne zmartwienia i problemy na głowie. Mogę się założyć że wasze życie było spokojne przed poznaniem mnie. A do tego powiedz mi jak ktoś tak cudownie kochany jak Ty robi z tak zepsutą osobą jak ja?-kończę wybuchając płaczem
-Kyunie-slysze jego głos lecz nie pozwalam mu dokończyć tego co chce powiedzieć
-Po prostu się boję że pewnego dnia zrozumiesz z jak beznadziejną osobą jesteś i mnie zostawisz. A wtedy już naprawdę nic nie będzie miało sensu. Tylko Ty potrafisz nadać mojemu życiu sens
-Changkyun spójrz na mnie-mówi podnosząc moja głowę tak aby móc spojrzeć w moje oczy-To się nigdy nie wydarzy kochanie
-Skąd masz taką pewność?-pytam kiedy on wyciera moje łzy z policzków-Skąd możesz wiedzieć że tak nie będzie?
-Ponieważ kocham cię jak szalony. Każda komórka mojego ciała lgnie do Ciebie. Każdą moją wolna chwile spędzam na myśleniu o Tobie. Moje serce bije w jednym rytmie. W rytmie twojego imienia. Kocham cie Im Changkyun i nigdy przenigdy nie przestanę-mowi calujac moje czoło, nos, policzki, usta kończąc na moich ranach-Kocham nawet je ale proszę Cię nie rań już swojego ciała i przy Tym mnie. Każda twoja rana to moja rana na sercu-dodaje a ja po prostu rzucam się na niego wybuchając jeszcze większym płaczem
-Przepraszam naprawdę przepraszam Jooheon
-Już dobrze kochanie już wszystko będzie dobrze-mówi
Pół godziny później przebrany i z świeżym opatrunkiem, który zrobił hyung jeszcze raz prosząc abym nigdy więcej tego nie powtórzył schodzimy na dół. Siadam na krześle przy stole i patrzę jak mój chłopak podaj mi talerz z naleśnikami. Z lodówki wyciąga dżem oraz krem czekoladowy.
-Kiedy zdążyłeś zrobić naleśniki
-Jak brałeś prysznic więc mogą być zimne juz
-Tym lepiej-uśmiecham się
-Przed chwilą dzwonił Minhyuk że właśnie wyjeżdża z domu-mówi a ja zatrzymuje widelec w połowie drogi do ust
-Powiedziałeś im wszystkim prawda?
-Musiałem Changkyun-mówię glaszczac mnie po głowie-To nie jest coś co powinniśmy trzymać tylko dla nas prawda? Oni mają prawo wiedzieć. Zwłaszcza że każdy chce Ci pomóc. A teraz jedz
-Posprzątałeś tu?-pytam jedząc a ten kiwa głową
-Było sporo krwi na ziemi
-Cięcie jest dość głęboki
-Wiesz ze masz zakaz spożywania alkoholu przez zastrzyki prawda?-przypomina mi na co wzycham
-Wczoraj przeszedłem samego siebie ze wszystkim. Okaleczenie się, zranienie was, zaniedbanie i tak już zatrzymanego w miejscu leczenia.
-Nie ty kochanie tylko twoje demony ale zajmiemy się nimi. Wygonimy je z naszego życia-mówi i w tej samej chwili słyszę dźwięk otwieranych drzwi na co zrywam się i biegnę przed siebie
Wpadam w ramiona dobrze znanej mi osoby. Otula mnie ten uwielbiany przeze mnie zapach perfum i czegoś jeszcze. Czegoś co zawsze znajdę w jego ramionach. Zapach bezpieczeństwa, miłości i domu. Mojego domu. Wybucham płaczem wtulajac się w jego ciało. Czuję jak przenosi swoją dłoń na moją głowę i bawi się moimi włosami.
-Przepraszam hyung naprawdę Przepraszam-mówię cały czas
-Już dobrze Kyunie już dobrze-glaszcze mnie uspakajając-Pokonamy to tak jak zrobiliśmy to ostatnio. Razem tak jak zawsze. Nie bój się twój starszy brat zniszczy je wszystkie. Jeden po drugim.