Dziś odbywał się fan meeting. Pierwszy od czasu Jeju. Nie raz mówiłem żeby zrobić jakiś w Seulu. Nawet jakiś mały. Jednak wiedziałem że nie mogli. Nie było to wskazane w jego stanie. Teraz odrzuciłem tabletki, zacząłem się uśmiechać, przypominać starego siebie. Wreszcie mógłem dać swoim fana miły czas i pokazać jak bardzo ich cenie.
Długo się zastanawiałem nad tym wszystkim. Zastanawiałem się co powininem zrobić, jak się zachować. Wiedziałem , że nie mogę już kryć swojego życia. Wiedziałem że muszę powiedzieć o wszystkim. Właśnie dlatego w połowie spotkania wyłapałem kontakt wzrokowy moich hyungów, którzy albo się uśmiechali albo pokazywali całym sobą że są przy mnie.
Popatrzyłem na swojego chłopaka, a nawet lepiej już narzeczonego. Jooheon uśmiechał się zachęcająco i ściskając moją dłoń dawał mi jasno znać, że nie ważne co on jest przy mnie. Dlatego teraz stwierdziłem , że to ten czas. Czas na pokazanie monbebe prawdziwego Changkyun'a.
-Teraz, chyba moja kolej na powiedzenie kilka słów od siebie prawda?-zaśmiałem się a fani zrobili to razem ze mną-Jak zapewne wszyscy wiecie przez jakiś czas swojego życia spędziłem w szpitalu. Borykałem się z naprawdę ciężką chorobą, która męczyła mnie jak i moich bliskich. Zespół Kondela to naprawdę cholerstwo. Nie będę was zanudzał tym ile się nacierpialem czy też jak bardzo się źle czułem. Nie o to mi chodzi. Zacząłem właśnie od tej informacji, ponieważ dowiedzenie się o tej chorobie sprawiło kilka dobrych i złych rzeczy w moim życiu. Nie tylko w moim ale i w życiu moich bliskich. Mój brat musiał łączyć pracę ze szpitalem. Mi hyungowie także męczyli się aby zarobić na moje leczenie. Będac w takim stanie fizycznym zacząłem źle odczuwać stan psychiczny i gdyby nie mój brat zapewnie by mnie tutaj z wami nie było-mówię na co fani wydają dźwięk zdziwienia-Przez lata cierpiałem na różnego rodzaju demony, które ściągały mnie na tą samą drogę. Walczyłem z nimi w dzień w dzień. Poznanie teamu Monsta a w tym Jooheon'a uratowało mnie. Wiele ludzi mówi że jestem z nim tylko dla sławy albo jego pieniędzy a tak szczerze jestem z nim bo wyciąga mnie z tej ciemności. Wyciąga mnie z dołku. Widzicie całe moje życie brałem za pewne to, że nigdy nikt mnie nie pokocha. Że będę sam. Jednak ten głupek mimo iż odpychałem go, mimo iż moje życie jest tak popaprane został ze mną
-Bo cię kocham wilczku-mówi całując moja dłoń
-Ja ciebie też-uśmiechnąłem się-Widzicie razem z nim zyskałem dwóch hyungów, którzy razem z resztą dbają o mnie. Dbają abym nie targnął na swoje życie na nowo. Dbają abym brał lekarstwa, chodził do lekarza. Opowiem wam trochę o nich tak mojego punktu widzenia dobrze?-spytałem na co fani wydali okrzyki
-Będzie ciekawie-odparł Hyungwon
-Zacznijmy od naszego Appy. Ten hyung jeździł i latał gdzie tylko mógł aby promować nasz zespół i zarobić cokolwiek na moje leczenie. Zawsze jest pierwszy, aby mnie wysłuchać. Nigdy ale to nigdy nie nakrzyczał na mnie. Nawet gdy chciałem skoczyć z tego pieprzonego dachu, on tylko przytulił mnie do siebie i odparł że wszystko będzie dobrze. Jest naszym liderem nie dlatego że jest najstarszy. Ze złączył nas ze sobą, jest naszym liderem ponieważ tylko on zawsze wie co zrobić i co powiedzieć aby człowiek poczuł się o wiele lepiej
-On tak będzie mówił o każdym?-spytał Kihyun na co tylko uśmiechnąłem się wesoło
-Następny niech będzie ten co się odzywa. Nasza Eomma. Mimo iż to Minhyuk ma swoją restouracje to właśnie Kihyun dba o nasze posiłki. Dba o to, abym miał posiłki typowe dla mojego zdrowia. Dbał o to, abym nigdy nie forsował się zbyt mocno. Żebym nigdy nie przegiął w tworzeniu muzyki. Jak jestem chory to wlansie ten hyung odrazu wie pierwszy i zajmuje się mną. Był przy mnie kiedy zaczynałem wierzyć tym wszystkim hejtom i niszczył je. Wiem jaki jest. Znam jego najmniejsze możliwe zachyłki emocjonalne. Jednak najbardziej cieszy mnie ze właśnie ktoś taki jak on jest z moim bratem. Temperuje jego głupotę. Dzięki hyung