///Zen
Spaliśmy dzisiaj w bazie. Głowa mnie bolała po wczorajszej akcji ale już było lepiej. Nadal nie miałem pomysłu, co Kate mogła mieć na myśli. Naprawdę się wtedy przeraziłem. Po wczorajszej rozmowie z Jack'iem Uznaliśmy że to nie była moja wina, chociaż nadal sumienie mnie męczy. No nic. Trzeba wstać.
Dzisiaj uznałem że ubiorę coś pierwszego z brzegu. Musiałem zrozumieć jakie są zamiary Kate.
Zszłem na dół na śniadanie, ale oczywiście co widzę?
Niki, Rick'a i Mick'a walczącego na jajka. Jak dzieci.
Na nieszczęście (a może i szczęście) za mną weszła Sus. Ona nienawidzi bałaganu. Chłopacy wiedzieli co że mają przechlapane. I dobrze myśleli.
-Wczoraj czyściłam kuchnie! Wracać mi tutaj, debile jedne! - oczywiście chłopacy zaczęli uciekać.
Usiadłem w salonie i miałem piękny widok na całą akcję. Bezcenne. Skończyło się na tym że Rick dostał pięścią w brzuch, Nick z kopa w krocze a Mickey stracił kawałek włosów. I oczywiście cała trójka musi posprzątać kuchnię.
W czasie kiedy, chłopacy sprzątali, na dół zeszła cała reszta.
Sus wzięła się do robienia naleśników, Paul i Sam pojechali się pościgać, Jack gadał przez telefon z Ray'em.
Nie wiedziałem co robić, kiedy odezwał się mój tel.Life is brutal.
Carpe diem Zen.
X-Zeno? Wszystko w porządku? - muszę im powiedzieć - zbladłeś.
-tak tak... Dostałem SMSa od... - kolejne powiadomienie. Pokazuję im że mają zaczekać i idę na górę. Tam otwieram kolejny SMS
Nie radzę im mówić. Może Kate się zmieniła na zewnątrz, ale wciąż jest tą samą Kate w środku.
Kruchą.
Delikatną.
Carpe diem. Carpe diem.
XOn chce moją Kate. Nie mogę na to pozwolić. Tylko jak ją chronić?
Rzuciłem się na łóżko, nerwowo przeczesując ręką moje włosy. Przedwczoraj było wszystko okej. Z dnia na dzień zmieniła się Kate. A teraz jeszcze to. Tajemnicze SMS.
Co tu się dzieje?!/Kate
Kolejny dzień i kolejne plany. Wczoraj się działo. Na szczęście Bess nie odbiera telefonów od Zen'a, tak jak ją prosiłam. On na pewno nie ma pojęcia co się ze mną dzieje i bardzo mnie to cieszy.Wyjęłam laptop i podłączyłam się pod kamery z bazy. Chłopacy rzucali się jajkami. Bezcenne. Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam. No trudno, czas do roboty. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będę wolna. Dotrzymam obietnicy Ray.
Patrzyłam na mojego cukiereczka.Ostatni raz... Nie mogłam uwierzyć że mnie zostawia. Samą... Mimo że mnie prosił, nie mogłam wytrzymać. Z moich oczu popłynęły łzy. Ray od razu się odwrócił, chociaż miał już wychodzić przez okno. Złapał mnie za policzki i otarł łzy które wciąż płynęły mi po policzkach.Popatrzyłam w jego piękne oczy. Już tęskniłam, mimo że on nadal tu był. Teraz był. Ale go nie będzie.
-Hej, Kitty. Nie płacz. Wszystko się ułoży, zobaczysz.-nie ułoży się, sama o tym wiedziałam.- musisz mi coś obiecać, dobrze?-spytał a ja pokiwałam lekko główką.- Jeśli dowiesz się czegoś mrocznego i złego o kimkolwiek, nawet o mnie, to znajdziesz mnie i mi powiesz. Jeśli nic się nie będzie działo, grzecznie będziesz czekać, aż ja wydostane cie z tego więzienia. Obiecujesz?-nie mogłam zrobić nic innego niż się zgodzić.- nie martw się Kitty, dasz radę. Jesteś dzielna.-pokiwałam głową i powiedziałam "jestem dzielna"-I tak trzymaj kotku. Nie zapomnij że ja wrócę.
Tylko wyskoczył przez okno i pobiegł. Zaraz potem rozgłosił się alarm. Cukiereczek zdążył wyłączyć go tylko na chwilkę. Ja zaś spadłam na podłogę zanosząc się płaczem.
CZYTASZ
Life (not) so easy
Action"Znowu kłamiesz! Czemu wy wszyscy kłamiecie! Jesteście oszustami! Nie rozumiecie że kłamstwo mnie zabija!" To jest książka, nie dla tych co szukają miłosnych historii. To jest książka dla tych co lubią pot, krew, łzy i akcję tnącą jak brzytwa. To je...