Zapach Opuncji I, II/zakończone

3 ✔

Poruszałam się w rytm muzyki, jeśli można to tak nazwać. Raczej ciężki łomot, za którym nie przepadam. Było mi nieco przykro, że Gabi nie tańczy, jednak każda namowa kończyła się tak samo.

Po jakimś czasie pod wpływem alkoholu, emocji i tego, że skądś kojarzyłam tę przystojną twarz, poprosiłam podekscytowana Oliviera i Pyśke(Gabrysię) na dwór. Olivier to mój przyjaciel od pierwszej klasy licealnej.
Po chwili byliśmy na świeżym powietrzu, wdychając zapach lasu.

- Co sądzicie o Janku? -zapytałam ciekawa, ponieważ nie wiadomo czemu ten temat był dla mnie ważny.

- To naprawdę spoko człowieczek, znam go trochę i wydaje się być fajny - odpowiedziała blondyneczka.

- Czy tylko o tym chciałaś pogadać, że co się podoba? -zapytał z lekkim śmiechem Olivier.

-Tak-odpowiedziałam uśmiechnięta, patrząc się mu w oczy.

-Dlaczego wzięłaś mnie na coś, co już wiem? -spojrzałam nieco zdziwiona. Czy to możliwe, abym wcześniej już wspominała coś?

- Jak to wiedziałeś?

- Jak pierwszy raz go spotkałaś to też mowiłaś, że wpadł ci w oko. Poza tym ciągle potem o tym nawijałaś - opowiadał to tak, jakby to była codzienność.
Moja mina nieco zrzedła. Fakt pamiętam ten dzień jak dzisiaj wiem też, że się zauroczyłam, jednak nie pamiętam tego, że ciągle nawijałam. Teraz wydaje się to trochę nierealne, ponieważ miałam wtedy świeżo chłopaka, cóż wychodzi na to, że go nie kochałam skoro oglądałam się za innym. Smutne, aczkolwiek prawdziwe.
Kiedy weszliśmy do środka, swoją drogą strasznie gorąco było, udałam się po picie. Nie alkohol- nie jestem jakąś alkoholiczką. Przez najbliższy czas moje wędrówki były od kanapy do jedzenia, od jedzenia do picia. Jedyną przydatną w tamtym momencie rzeczą było to, że swobodnie mogłam obserwować swoich starych znajomych, dziwnie trzymali się na uboczu.

~Pół godziny później~

Tak jak planowałam wcześniej zapytałam solenizanta, czy jest możliwość udania się w jakieś spokojoniejsze miejsce. Zaprosiłam parę osobek, wyszukałam jakieś pustej butelki po winie i udałam się na piętro.