Nie minął nawet tydzień i nadszedł dzień urodzin mojego starego przyjaciela. Starego znaczy przyjaciela z czasów gimnazjum. Postanowiłam, że może pora zapoznać moich starych przyjaciół z moim chłopakiem. Uwielbiam ich wszystkich, więc czemu nie spróbować. Zaprosiłam Janka, a raczej poprosiłam, aby tego dnia ze mną poszedł.
Prezentowałam się tak jak Jan poznał mnie na imprezie u naszego wspólnego kolegi. Czarna, opinająca sukienka, czerwona szminka i wiązane czarne buty. Do tego torebka i oczywiście prezent. Czekałam jak na szpilkach, trochę się stresowałam. Co ja gadam, bardzo się stresowałam. Wręcz roznosiły mnie emocje, ponieważ to rodzice mojego chłopaka mieli nas tam zawieść. Nie poznałam ich wcześniej i bałam się, że mnie nie polubią. Albo, że się nie spodobam.Było ciemno, a nawet bardzo ciemno. Zima, godzina osiemnasta, a lampa przy moim domu została skasowana przez młodzież uczącą się jeździć jakimś gratem. Gmina do tej pory jej nie naprawiła. No cóż, najwidoczniej zgłoszenie tego nic nie dało. Grunt, że młodzieży nic się nie stało. A zresztą, kogo to obchodziło w tamtej chwili? Samochód się zatrzymał i wyszli niego rodzice blondyna. Byłam zaskoczona, ponieważ jeszcze nie miałam okazji poznać rodziców jakiegokolwiek mojego wcześniejszego chłopaka. Wsiedliśmy do samochodu, a po chwili rozległ się dzwonek mojego telefonu. Byłam tak zestresowana, że. zapomniałam prezentu. Owszem przygotowałam go wcześniej, jednak zapomniałam wziąć. Wtopa straszna, ale no cóż to chyba moja specjalność. Cieszyłam się, że moja mama zauważyła mój błąd i pomogła mi go szybko naprawić.
Po chwili byliśmy z Jankiem ponownie w samochodzie. Mama Janka trochę mnie wypytywała, a ja starałam się poprowadzić ich pod odpowiedni adres. Po około pięciu minutach byliśmy pod domem mojego przyjaciela. Pożegnałam się grzecznie i wyszliśmy z samochodu. Czekaliśmy chwilę, na to by nam otworzono, a ja odetchnęłam z ulgą. Nie wiem jakie wrażenie zrobiłam, zresztą byłam sobą. A przecież zawsze można jak się chce, to się do czegoś przyczepić.
Można na przykład stwierdzić, że jestem nieodpowiedzialna, bo zapomniałam prezentu, albo zapominalska, albo niedojrzała emocjonalnie. Na myśli innych nie poradzę nic.
Po wejściu do domu, złożenia życzeń i przedstawieniu siebie nawzajem usiedliśmy i zaczęła się rozmowa. Mój były adorator, ciągle wypytywał Janka o wszystko. Jak na przesłuchaniu. Śmiesznie nieco, widziałam spokój u mojego chłopaka i cierpliwość do tego przesłuchania. Potem przeszliśmy na kanapę, gdzie zagraliśmy w makao. W sumie to czekaliśmy, na rodzeństwo mojego przyjaciela. Ponieważ w planach były kręgle w miejscówce znajdującej się dość daleko od tego domu.~Czterdzieści minut później~
Byliśmy już na miejscu. Po jechaniu autami w składzie, nie licząc kierowcy: Ja, Domi i mój chłopak. Trochę było niezręcznie, jednak oni dopiero się poznali, więc nie było to nic dziwnego. Na miejscu nie było za dużo osób, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jak się potem okazało ludzi było więcej w części do gry w kręgle i bilarda.
Gra toczyła się zaciekle. Janek chronił mnie swoim ramieniem i jednocześnie odstraszał innych samców. Swoją drogą, więcej z nim nie gram. Ciągle miał striki i jak tu grać z jakimś zawodowcem? Śmiech, głupie fotki oraz niezdrowe jedzenie sprawiały, że czułam się jak małe dziecko, które dostało koszyk łakoci. Dodatkowo wygląd mojego chłopaka przeszedł moje oczekiwania. Wyglądał jak bóg przystojności. Jeśli taki w ogóle kiedykolwiek istniał. W każdym razie uwielbiałam „zawiesić na nim oko”. Do tego czarujący uśmiech i bujne blond włosy.
Możliwe, że z perspektywy innych ludzi wyglądaliśmy, jakbyśmy szli na pogrzeb, jednak moim zdaniem byliśmy eleganccy.
Na początku naszej znajomości, nie do końca byłam przekonana, czy blondyn w ogóle jest w moim typie. Wiecie alkohol i mało rzeczywiste myślenie. Poza tym powiedzmy szczerze on też wtedy nieco wypił, więc duży wpływ miały nasze późniejsze spotkania.
Wieczór był bardzo udany, a ja czułam, że do blondyna ciągnie mnie nie tylko jego wygląd ale i charakter.
CZYTASZ
Zapach Opuncji I, II/zakończone
Novela JuvenilMiłość jest jak ogień, bez odpowiednich warunków nie będzie się nawet tlić, jeśli dodasz rozpałki porządania wybuchnie wewnętrzny płomień, którego żadna siła nie jest w stanie ugasić. Życie nie raz dało mi w kość, miłość-słowo, które ugrzęzło w moi...