Nastał ten dzień, kiedy mój ukochany chłopak stał się pełnoletni. Oczywiście mam do tej pory masę wątpliwości, ponieważ czasem jest jak niespodzianka. Raz bomba, a raz kosz słodyczy. I weź zgadnij, kiedy co ci się trafi. To jak fasolki z Harry'ego Pottera- może trafisz na coś dobrego, a jak nie to, żegnaj świecie.
Blondyn ma sporą wiedzę, jest inteligentny, ale czasem zapomina wziąć ją z domu. Jest wtedy jak dziecko we mgle. Wie co ma robić, a i tak zrobi inaczej. Totalnie tego nie rozumiem. Zresztą on sam chyba tego nie rozumie.
Wracając do tego dnia- był to piątek, dzień szkolny niestety. Dlatego już dwa tygodnie wcześniej zajęłam sobie termin w jego obładowanym kalendarzu na sobotę. Tak dobrze rozumiecie, jeśli nie powiem wcześniej, może się okazać, że ma plany. Przykra sprawa, najbardziej jednak to wychodzi w wakacje- a ktoś mi mówił, że ludzie mają wtedy więcej czasu na odpoczynek. Zresztą nie ważne.Sobota dzień ciekawy, jednak patrząc na to, że mamy pandemię, to nie był on taki optymistyczny, jak ten rok wcześniej. Moi rodzice pojechali do Warszawy, a ja musiałam sama pojechać autobusem. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, że boję się zawsze, że się spóźnię (a i tak zawsze jestem przed czasem). No więc wyszłam odpowiednio wcześniej. Ubrana w czarną bluzę i jeansową, grubą kurtkę stałam na przystanku. Słuchawki w uszach i oczywiście stres. Widziałam go przecież w wakacje, to już dwa miesiące. Niby nie dużo, a tak wiele.
Jazda autobusem była spokojna. W pewnym momencie naprzeciwko mnie usiadł chłopak- blondyn wyglądający na bad boya. Ubrany bardziej rockowo i tylko charakterystyczne włosy dodawały mu optymizmu. Pod koniec trasy podniósł głowę, a ja przeżyłam prawie zawał. To był mój były chłopak, o matko, jak on się zmienił. Wyrósł, zmężniał i co najważniejsze nie poznał mnie. Jak sobie przypomnę, jak konkurował z ciotecznym bratem o mnie, to aż mi głupio. Kiedy wysiadł odetchnęłam z ulgą, chociaż odrobinkę żałuję, że nie zagadałam. Doszłam wtedy do wniosku, że ten świat strasznie mały jest- gdzie nie spojrzę, tam znajome twarze.
Szczerze mówiąc, nawet nie pamiętam dokładnie ile czekałam na Jana, wiem tyle, że znowu się spóźnił. Norma. Tego dnia miałam kolejną dziwną akcję, a mianowicie czekając poszłam sobie do parku pomyśleć na spokojnie. Zaczepił mnie jakiś stary dziad z ławki, na szczęście byłam daleko. Najpierw się obejrzałam i spojrzałam na niego oraz na ziemię. Myślałam, że może mi coś wypadło. Nic takiego nie miało miejsca. Po paru krokach znowu usłyszałam tego typa. Znowu się obróciłam, ale nadal nie zauważyłam, by coś mi wypadło. Poszłam więc śmiałym krokiem byle dalej od niego. Coś krzyknął niemiłego w moją stronę, jednak nie zarejestrowałam co to było. Trochę strach mnie obleciał, że to jakiś oblech (zresztą tak wyglądał). Uspokoiłam się dopiero w momencie, kiedy na horyzoncie pojawili się ludzie- przecież nie zrobił by mi nic przy nich. Zamyślona czekałam na stalowookiego.Jak przyszedł, to na moich ustach pojawił mi się uśmiech. Czułam się bezpiecznie- w końcu. Wiedziałam, że on mi nic nie zrobi. Postanowiliśmy więc udać się do...
CZYTASZ
Zapach Opuncji I, II/zakończone
Novela JuvenilMiłość jest jak ogień, bez odpowiednich warunków nie będzie się nawet tlić, jeśli dodasz rozpałki porządania wybuchnie wewnętrzny płomień, którego żadna siła nie jest w stanie ugasić. Życie nie raz dało mi w kość, miłość-słowo, które ugrzęzło w moi...