12✔

24 0 3
                                    

Czy potrzeba czegoś więcej niż miłości-stanu uniesienia, lekkiego jak obłoczek, wprowadzającego w stan zapomnienia i szczęścia?

Po spotkaniu z blondynem byłam pełna radości, optymizmu, a nawet można powiedzieć szczęścia. Pisaliśmy wręcz codziennie. Coraz częściej przyłapywałam się na uśmiechu do telefonu, lepszego humoru i energii jak po dobrym paliwie.

Niepewność skrywana gdzieś głęboko we mnie była jak mantra. Bo jak mogłam stwierdzić, czy to już zakochanie? Może zauroczenie pierwszym spojrzeniem na całokształt? Stos pytań i brak konkretnych odpowiedzi. To tak jakbym pisała sprawdzian z lektury, którą przeczytałam, ale jakiś rok temu. W wielkim skrócie, tylko urywki są dokładniej zapamiętane, a resztę pamiętam jak przez mgłę.

Mimo różnych szkół miałam nadzieję na częsty kontakt w realnym życiu- spotkania w cztery oczy. Dlatego jak nadarzyła się okazja zaprosiłam Jana na jasełka do mojej szkoły.
Był to ważny dla mnie moment, bo jednak to ja byłam odpowiedzialna za scenografię i rzeczy przyniesione przez rówieśników. Stres dla mnie ogromny. Jak to ja postanowiłam tego dnia przyjść wcześniej. Przyniosłam picie na wigilię klasową, która tego dnia miała się odbyć w okrojonej wersji. Dwa razy ta sama sztuka świąteczna-dwa razy więcej roboty, a czasu na świętowanie za mało. Czas gnał jak oszalały, zanim spojrzałam musiałam lecieć na próbę scholii. Oczywiście przyszłam nieco spóźniona, bo nie pomyślałam, że przejście między trzema oddalonymi od siebie budynkami w butach na wysokim obcasie zajmie mi aż tyle czasu. Oczywiście pomyślałam także o tym i wzięłam ze sobą buty na zmianę. Był tylko jeden problem-byłam i tak spóźniona, a zmienianie butów na środku parku było nieco głupim pomysłem. Dlatego wyrzuciłam tą genialną myśl z głowy i udałam się do kościoła.

~Półtorej godziny później~

Wszystko co zaplanowała pani od scholii wyszło bardzo dobrze. Napięcie wzrastało, wiedziałam, że do przedstawienia zostało niewiele czasu, dlatego udałam się do domu parafialnego, gdzie miało odbyć się spotkanie. Musiałam koniecznie skontrolować stan rzeczy i stan wszystkiego. Nie chciałam bowiem żadnych pomyłek, braków i niedociągnięć. W tym samym czasie pisałam z blondynem, stresowałam się jego przyjściem. To miał być pierwszy dzień, kiedy pokazalibyśmy się razem. Może nie jako para, ale dobrzy znajomi, a może przyjaciele. Nieistotne, nie byłam w stanie nazwać jakoś tej relacji.

Kiedy dostałam wiadomość, że chłopak już przyszedł wyszłam mu naprzeciw. Moje roztargnienie spowodowało, że najzwyczajniej w świecie minęłam go. Jak to możliwe? Nie wiem, nie zauważyłam go, głowa w telefonie i zamyślenie wyłączyło racjonalne myślenie.

Czekałam chyba parę minut, kiedy nagle dostałam wiadomość, że on już jest na widowni. Byłam zaskoczona, tego się nie spodziewałam w tamtej chwili. Po chwilowym szoku wróciłam do domu parafialnego. Nerwowym wzrokiem szukałam wysokiej postaci. W końcu znalazłam, a w moim gardle powstała gula, która skutecznie uniemożliwiała odezwanie się. Jakimś cudem wydobyłam z siebie parę słów i grzecznie stałam i oglądałam przedstawienie. Może nie tak grzecznie, ponieważ co chwilę miałam coś do zrobienia lub skontrolowania.

Postanowiłam, że przy drugiej turze, pójdę odpocząć i trochę się odprężyć po tym całym stresie.

Przedstawienie wyszło genialnie, naprawdę byłam pod wrażeniem aktorów, zgrania zespołu. Początki nie wróżyły najlepiej, jednak mimo krótkiego czasu udało się wszystko dopiąć na ostatni guzik. Byłam dumna ze wszystkich.

Po jakże hucznych oklaskach nadeszła pora na składanie życzeń oraz wigilię klasową. Moim zadaniem, było zrobić tak, by Janek mimo znajomości garstki osób czuł się pewnie. Czy mi to wyszło? Ciężko powiedzieć, widziałam niepewność w jego zachowaniu, może stres, a może zamyślenie.
Dostałam tyle pozytywnych życzeń, podziękowań, uśmiechów i wsparcia, że czułam się jak wata cukrowa. Dodatkowo ktoś nowy, ważny był przy mnie w tym dniu.

Kiedy wszystko się skończyło, w tym sprzątanie udaliśmy się z Gabi i Jankiem do szkoły. Tam czekaliśmy na rodziców, poprosiłam tatę o więcej czasu dla siebie, chciałam czas przed świętami spędzić z przyjaciółmi. Pierwsze co zrobiłam to udałam się na spacer z tą dwójką, jednak moja przyjaciółka szybko wróciła do szkoły, nie chciała nam przeszkadzać i czuć się niezręcznie. Nie chciałam jej zostawiać samej i obiecałam, ze szybko wrócimy i spędzimy trochę czasu razem. Po niepełnych dziesięciu minutach byliśmy z powrotem. Spacer był naprawdę przyjemny, moją rękę opatulała trochę większa dłoń stalowookiego. Mimo chłodu moje ciało wypełnione było płynnym, rozgrzewającym szczęściem.

Resztę spotkania spędziłam w objęciach blondyna, śmiejąc się, zjadając łakocie i śpiewając kolędy oraz piosenki z kolegami i koleżankami z klasy. Kiedy nadszedł czas pożegnania, odprowadziłam Janka na przystanek, gdzie przytulaniu nie było końca.

Zostaw ślad po sobie, abym wiedziała, że jesteś i to czytasz.
Agni2002

Zapach Opuncji I, II/zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz