Miłość jest niespodziewana, nie wiesz, kiedy nadejdzie. Jak odróżnić zauroczenie od zakochania? Ciężko powiedzieć. Nie ma jakiejś ogólnej zasady.
Moje wymarłe motylki narodziły się niczym feniks z popiołu. Po sytuacji, kiedy w wakacje spotkałam się z pewnym znajomym i doszło do pocałunków myślałam, że umarłam od środka. Nie czułam nic jakbym była zniszczoną doszczętnie kartką. Na tę myśl łzy same leciały ciurkiem po mojej twarzy.
Natłok myśli po pocałunku z Jankiem był jak armagedon. Przecież nie byliśmy parą, nie myślałam raczej w ten sposób. Zresztą znamy się ledwie miesiąc z kawałkiem. Jeśli to ma się utrzymać trzeba się spotykać.
Tak jak pomyślałam, zrobiłam. Umówiliśmy się, że blondyn przyjedzie do mojej miejscowości. Czułam ekscytacje, radość i stres. To ostatnie to chyba norma już. Umówiliśmy się na godzinę dziesiątą rano, wcześnie nawet bardzo. Jednak miałam plany na późniejszą część tego sobotniego dnia.
~Sobota, godzina dziewiąta~
Po porannej rutynie i śniadanku nadeszła pora na przygotowanie się do spotkania. Dzisiaj postanowiłam na coś innego, a mianowicie czarne spodnie i koronkowa bordowa bluzka.
Oczywiście makijaż- w tym przypadku postawiłam na ciemniejszą szminkę oraz kreski. Wszystko zwieńczył jeden z moich ulubionych zapachów.Jako że było zimno musiałam założyć czapkę i kurtkę. Z torebką udałam się w umówione miejsce. Stresowałam się nieco, ponieważ niepewność, co dalej zapędzała mnie w kozi róg.
Oczywiście musiałam dopytać, gdzie jest, ponieważ jak to ja ogarniam takie rzeczy w ostatniej chwili.
Kiedy już odnalazłam wzrokiem blondyna, udałam się w jego stronę. Po chwili stał przede mną, w miarę ciepło ubrany wyższy o głowę, chłopak. Cały stres minął z chwilą, gdzie jak dwa misie przytuliliśmy się do siebie. Kolejnym plusem tego misiaczka jest, że dał mi ciepło. No niestety ja potrafię marznąć o każdej porze roku.
Spacerowaliśmy ze sobą parę godzin, odwiedziliśmy pobliską kafejkę. Czas mijał jak oszalały, rozmowy toczyły się jak rzeka. Pod koniec spotkania poszliśmy usiąść na placu zabaw. Usiedliśmy na scenie. Przytuleni do siebie siedzieliśmy, wpatrując się w mamę z małymi dziećmi.
Po parunastu minutach udaliśmy się na przystanek i stojąc czekaliśmy. A dokładniej byliśmy przytuleni do siebie. Mimo że jest wyższy, uwielbiam się chować blisko niego-wtulona w niego.Spotkanie zakończone zostało pocałunkiem, a ostatnie spojrzenie rozmyło się wraz z wypowiedzianymi słowami:Kocham Cię. A ja znowu byłam w siódmym niebie.
CZYTASZ
Zapach Opuncji I, II/zakończone
Teen FictionMiłość jest jak ogień, bez odpowiednich warunków nie będzie się nawet tlić, jeśli dodasz rozpałki porządania wybuchnie wewnętrzny płomień, którego żadna siła nie jest w stanie ugasić. Życie nie raz dało mi w kość, miłość-słowo, które ugrzęzło w moi...