Izuku per.
Po pokonaniu paru potworów ruszyłem za Luną. Widziałem jak jeden z potworów poszedł z nią do lasu. Biegnę bardzo szybko by jà znaleźć i po chwili widzę czarną demonicę która dusi moją ukochaną. Szybko na nią ruszyłem, ale ta jedną ręka użyła mocy i mnie odepchnęło.
- nawet nie próbuj- powiedziała. Po chwili widziałem jak oczy Luny szklą się od łez. Chciałem znowu rzucić się na demonice, ale ta użyła mocy i jakieś czarne macki mnie unieruchomiły. Patrzyłem na Lunę i do oczu zaczęły mi napływać łzy.
- nie! Proszę! Zostaw ją! - krzyczałem. Po chwili ta potworzyca zacisnęła swoje łapska jeszcze mocniej na szyi Luny. Dziewczyna zamknęła oczy i po chwili przestała walczyć o powietrze. Totalnie mnie to przeraziło. Demonica puściła ją i Luna upadła na ziemie nie przytomna. Potworzyca puściła mnie i zaczęła odchodzić.
- każdy kiedyś musi umrzeć- powiedziała ta szmata. Podszedłem do Luny i zacząłem nią trząść!
-Luna! Obudź się! Proszę!- brunetka nie odpowiadała. Po chwili zauważyłem że zaczynają jej się robić zesiniaczenia na szyi. Po chwili spojrzałem na jej klatkę piersiową. Nie ruszała się. Ona nie oddycha. Zacząłem łkać jak dziecko.
- proszę nie! Nie opuszczaj mnie!... nie możesz! Kocham cię!- nie było odpowiedzi. Powoli zbliżyłem się do twarzy Luny i złożyłem deikatny pocałunek na jej zimnych ustach. Po chwili spojrzałem na demonicę. Ona ją zabiła. Ona mi odebrała miłość mojego życia! Ona jest temu winna! Uruchomiłem swoją moc i rzuciłem się na potworzycę. Ta szybko zablokowała mój cios i rzuciła mnie na ziemie.
- nie chciałam cię zabijać, ale jak widzę nie mam wyboru- uniosła swą dłoń z ostrzami zamiast paznokci i machnęła. Czekałem tylko na śmierć. Nic już nie zostało. Nie mam szansy na ucieczkę. Przynajmniej będę mógł być z Luną gdziekolwiek trafiła. Czekałem na ten ból i na czerń, ale to nie nadchodziło. Zamiast tego usłyszałem tylko głośny krzyk potworzycy. Otworzyłem oczy które wcześniej zacisnąłem ze strachu i zobaczyłem przed sobą niebieskie kryształy. Otworzyłem szerzej oczy pełne od łez. Po chwili spojrzałem na źródło niebieskich kryształów. O mało nie zszedłem na zawał kiedy zobaczyłem Lunę. Stała ledwo co na nogach, ale żywa. W oczach były łzy ale też i iskierki determinacji. Demonica krzyknęła bo jej ręka cała była sparzona przez te kryształy.
- przecież cię zabiłam!- krzyknęła demonica.
- nie sztuką jest dobrze walczyć... a umieć dobrze udawać- powiedziała Luna zachrypniętym głosem. Dziewczyna znowu użyła kryształów i poraniła poważnie demonicę. Ta szybko zniknęła wrzeszcząc z bólu. Spojrzałem jeszcze raz na Lunę. Dziewczyna ledwo co stała na nogach. Szybko podbiegłem do niej i kiedy miała już upaść to ją złapałem.
- Luna?! Wszystko ok!? - spytałem i spojrzałem w jej oczy.
- jest dobrze... gardło mnie tylko trochę boli, ale jest ok- powiedziała słabym, zachrypniętym głosem.
- zabieram cię do recovery girl. Trzymaj się- powiedziałem. Wziąłem ją na ręce i zacząłem pędzić z nią w stronę szkoły.
Time skip.
Recovery girl pomogła Lunie. Ogólnie to szkoła jest trochę rozwalona i reszta lekcji jest odwołana. Czekam teraz aż Luna wyjdzie z gabinetu Recovery girl. Mam nadzieje że jej obrażenia nie są poważne. Po chwili Luna wyszła z gabinetu. Od razu do niej podszedłem.
- i co? Wszystko ok? - spytałem zmartwiony. Luna się uśmiechnęła.
- jest ok- powiedziała zachrypniętym głosem.
- ale na pewno? Twój głos brzmi inaczej. Możesz mówić?- spytałem. Jej głos na serio brzmiał tak jak by była chora.
- Izuku jest dobrze. Po prostu muszę oszczędzać przez pare dni głos- powiedziała brunetka.
- to czemu mi to mówisz!? Oszczędzaj głos! Jak czegoś będziesz chcieć to napiszesz na kartce, albo na telefonie - powiedziałem. Luna się uśmiechnęła.
- chodźmy już do domu- powiedziała Luna.
- masz oszczędzać głos! Nie odzywaj się już!- powiedziałem trochę zmartwiony... na dobra bardzo zmartwiony. To tylko głos, ale jednak ona ma taki ładny głos że nie może go stracić. Chcę jeszcze kiedyś usłyszeć jak śpiewa.
- chodźmy- powiedziałem. Razem z Luną ruszyliśmy do domu.
Luna per.
Kiedy doszliśmy do domu Izuku zrobił mi herbatę i sushi. Swoją drogą ma talent kulinarny. To sushi jest zajebiste. Siedziałam przy stole i jadłam. Po chwili zauważyłam że Izuku patrzy na mnie i czeka aż zjem. Po chwili wzięłam jedno sushi pałeczkami i podłożyłam Izuku pod usta.
- zjedz- powiedziałam swoim słabym głosem.
Izuku per.
Kiedy Luna przyłożyła mi do ust swoje sushi dostałem zawału. Dziewczyna patrzyła na mnie z uśmiechem. Po chwili niepewnie wziąłem to sushi do budzi i zjadłem. Luna się zaśmiała. Jej śmiech jest piękny. Pomyśleć że ta demonica chciała mi ją odebrać. Co gorsze myślałem że to zrobiła. Przypomniał mi się obraz Luny która nie oddychała i po prostu leżała na ziemi. Od razu do oczu napłynęły mi łzy. Zamknąłem je i starałem powstrzymać. Po chwili poczułem jak ktoś wyciera moje łzy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Lunę.
- nie płacz Izu. Proszę- powiedziała słabo.
- miałaś nic nie mówić i nie nadwyrężać głosu!- powiedziałem zapłakany.
- jak przestaniesz płakać to ja przestanę mówić- powiedziała brunetka. Dziewczyna wstała i przytuliła mnie mocno do siebie. Rozbeczałem się jeszcze bardziej. Było mi tak smutno i źle, a jednocześnie tak wspaniale i przyjemnie. Po chwili poczułem jak Luna całuje mnie w policzek przez co totalnie mnie zatkało. Zarumieniłem się cholernie i spojrzałem na nią niepewnie.
- już lepiej?- spytała wycierając moje łzy.
-t-t-trochę- powiedziałem. Dziewczyna zaczęła mnie głaskać po głowie.
- wszystko dobrze. Jestem tu- powiedziała brunetka z uśmiechem. Jeszcze raz się przytuliliśmy i trwaliśmy tak przez paręnaście minut. Jak ja się cieszę że ona żyje.
CZYTASZ
Deku x OC: I promise I protect You [zakończone]
FanfictionIzuku zaczyna trzecią klasę. Wszystko jest tak jak dawniej. No prawie. Do klasy deku dochodzi nowa dziewczyna. Co będzie dalej? Tego dowiecie się w mojej opowieści. Tak w ogóle to nie miałam pomysłu na opis więc jest taki z dupy, ale mam nadzieję ż...