a/n Btw nie wiem, czy wiecie (na pewno nie wiecie, może to i dobrze) moim pierwszym fikiem na tym profilu (początek 2018) był daddykink yoonminowy. Znalazłam ostatnio kilka rozdziałów na laptopie i nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać z tego, co tam było.
W kolejnych dniach Taehyung starał się nie wychodzić na pokład, aby nie narażać świeżych blizn na promienie słoneczne. W tym czasie Jeongguk wraz z Hoseokiem i Yoongim spędzali czas przy mapie, aby zaplanować obecną trasę, która miała na celu pozbycie się królewskiej załogi. Mimo, że teraz nigdzie ich nie było widać Jeon wiedział, że nie oddając Kima jeszcze bardziej rozwścieczył rodzinę królewską i dopiero zobaczy, co takiego na siebie sprowadził. Jimin nie chcąc, aby dziewiętnastolatek siedział całe dnie sam postanowił przyjść do niego, aby porozmawiać o luźnych tematach. Wiedział, że ten przejmował się całą podróżą i zaczynał martwić się o stan zdrowia kapitana.
- Dlaczego tak nagle zainteresowałeś się piractwem? Przecież wcześniej nie chciałeś o tym myśleć.
- Nie wiem. – westchnął Taehyung, siadając po turecku. – Ten statek ma w sobie coś, co mnie przyciąga do całej tej sprawy z Ggukiem jak i do samego morza. To jest strasznie dziwne, bo nigdy nie lubiłem wody.
- Jeśli masz zamiar wykorzystać stan kapitana dla swoich i ojca korzyści to lepiej teraz zrezygnuj. Wcześniej mógł ci odpuścić, jednak teraz na pewno tego nie zrobi. Nawet, jeśli miałbyś mu pomóc w pozbyciu się fatum.
- Mówiłem już wam, nie chcę nikogo krzywdzić z tego statku. Wiem, że na początku moje zachowanie nie było najlepsze, lecz teraz naprawdę chcę pomóc. Szczególnie, że Jeongguk tyle dla mnie zrobił, przez co sam cierpiał. Dlatego tamtego dnia chciałem go uchronić przed śmiercią. Wiem, że nie chciałby umrzeć nie będąc w pełni sobą.
- Wiesz dobrze, że nie mogę ci powiedzieć, o co tak naprawdę chodzi.
- Wiem i nie chcę naciskać.
Jimin nie mówiąc wstał z materaca, chcąc skontrolować stan chłopaka. Był świadom, że tak po prostu działanie krwi kapitana nie przestanie uleczać, jednak dla własnego bezpieczeństwa chciał sprawdzać, czy aby na pewno nie pojawiły się bliżej nieokreślone znamiona, rany czy inne niepokojące ślady.
- Możesz już spać na plecach? - zapytał, mierzwiąc swoje włosy.
- Trochę piecze, jednak jest o wiele lepiej. - odpowiedział, a Park wskazał na jego koszulę. Ten rozumiejąc przekaz ściągnął ją, odwracając się plecami do medyka.
- Nie ma żadnej opuchlizny, zostały takie można powiedzieć białe ślady, które z czasem będą blednąć. Krew Jeongguka usunęła ranę, jednak blizny pozostawiła.
- Nieważne są blizny, przynajmniej czuję się dobrze. - rzekł, z powrotem zakładając na siebie odzienie.
Jimin ponownie zasiadł obok księcia, mierząc jego twarz wzrokiem. Nie zauważył, żeby ten przez pobyt na statku zmizerniał, a to nie był dobry znak. Nie wiedział, czy czasem przeznaczenie Jeona nie odbijało się na dziewiętnastolatku.
- Jimin? - zaczął po chwili młodszy, a Park podniósł głowę. - Tęsknisz za rodzicami?
Chłopak na te słowa zmarszczył brwi, jednak po części rozumiał go. W końcu, po raz pierwszy był tak daleko od rodziny, musiał się przyzwyczaić.
- Pierwsze tygodnie były ciężkie, jednak teraz Valencia jest moim domem, a Jeongguk, Hoseok i Yoongi to moja rodzina. Myślę, że z czasem poczujesz się lepiej.
- Mogę ci zaufać? Chciałbym komuś to powiedzieć, a nie ma tu innej osoby, która by mnie tolerowała. No, może poza Ggukiem.
- Możesz. - odpowiedział, delikatnie się uśmiechając. Jego oczy zamieniły się w cienkie kreseczki, ponieważ cieszył się, gdy był dla kogoś wsparciem. Z Jeonem od dawna nie rozmawiał na poważne tematy i wiedział, że przez całą tę sytuację kapitan zdystansował się.
- Obecnie dziwnie się czuję, gdy myślę o powrocie do domu. - rzekł, w końcu to z siebie wyrzucając.
- To znaczy, że chcesz tutaj zostać? Na Valencii?
- Uh... Nie wiem, jak to wytłumaczyć. - przygryzł wargę, odwracając na moment wzrok. - Z początku nie mogłem tutaj wytrzymać, chciałem jak najszybciej wrócić do zamku. Jednak teraz... Czuję się po prostu dziwnie. Podczas takiego odcinka w czasie przeżyłem tak wiele i to wszystko chyba zaczęło mi się podobać. W dalszym ciągu tęsknię za rodziną lub za wygodnym życiem, lecz zacząłem dostrzegać inne zalety pływania po morzu.
Jimin na moment zamyślił się, gdyż może to było brakującym puzzlem do skompletowania całego wątku. Czy przywiązanie Taehyunga brało się z przeznaczenia? Czy te wszystkie nachodzące na siebie zdarzenia nie były przypadkiem?
- Dlaczego ochroniłeś Jeongguka?
- Już mówiłem, byłem mu to winny. Po drugie, jego sytuacja. Chcę, aby odnalazł to, czego szuka już tyle czasu.
- Czujesz do Gguka jakiś rodzaj przywiązania, czy coś?
- Um... Można tak powiedzieć? Mam wrażenie, że jest mi strasznie bliski mimo tego, że dużo o nim nie wiem. Dlaczego w ogóle o to pytasz?
- Ah, nieważne. - mruknął, nerwowo się śmiejąc. - Jeśli chciałbyś tutaj zostać, musiałbyś naprawdę dobrze się zastanowić. Wiele stracisz, między innymi swój status w społeczeństwie. Nie podejmuj decyzji pod wpływem chwili i nie mówię ci tego, ponieważ zostanie piratem to coś złego. Cieszę się, że zdecydowałem się płynąć razem z Jeonggukiem, jednak nie każdy jest w stanie tyle przetrwać.
- Wiem. - westchnął książę, spoglądając przez niewielkie okno. - Niczego w tym momencie nie jestem pewien. To wszystko jest takie... Nieprawdopodobne. Nigdy nie wierzyłem w te wszystkie legendy, przeznaczenia... Istnienie bogiń czy innych kar za zniszczenie narzuconych zasad panujących między piratami. Tutaj... Tutaj jest kompletnie inne życie i chyba właśnie to mi się najbardziej podoba. Jesteście inni, ale nie jesteście chowani pod kloszem. Robicie to, na co macie ochotę. Inaczej to ujmując, jesteście po prostu wolni.
Park ponownie się uśmiechnął, ponieważ widział tę zmianę w chłopaku. Nie był opryskliwy, przestał się wywyższać. Interesował się morzem, statkiem. Pytał, wyrażał swoje zdanie i podejmował nowe wyzwania. Wiedział, że ten przez wszystkie lata swojego życia nie mógł tak po prostu wyjść poza teren zamku i robić to, na co miał ochotę.
- Jimin...? - odezwał się ponownie Taehyung, jednak nieco cichszym głosem. - Jeongguk nie umrze, prawda? - wyszeptał, powoli podnosząc wzrok.
-Chciałbym móc ci odpowiedzieć, że wszystko będzie dobrze. - westchnął, zaciskając pięść.
- Czyli...? - zaczął, lecz medyk pozwolił sobie dokończyć.
- Nie wiemy, co stanie się jutro. - mruknął, przełykając ślinę. - Jeongguk... - zaczął, lecz zawahał się. Nie był pewien, czy powinien o tym mówić, jednak kontynuował. - Jeongguk nie dopuszcza do siebie myśli, że coś może pójść nie tak.
- Dlaczego z nim nie porozmawiasz?
- Nie lubi o tym rozmawiać. Mimo wszystko, przedtem taki nie był. Może i nie użala się nad sobą, jednak wiem, że im gorzej będzie to on sam zacznie wywierać na sobie... Presję pod względem psychicznym? Chyba rozumiesz, będzie skazany na cierpienie nie tylko fizycznie.
Taehyung przytaknął, zaciskając dłoń na swoim udzie. Nadal nie znał odpowiedzi na wszystkie pytania, lecz przestał już tak na nie naciskać. Widział, że najpierw musiał zdobyć zaufanie, żeby cokolwiek otrzymać.
- Przyniosę ci później obiad, a już od jutra spokojnie będziesz mógł wychodzić na pokład. - odparł Park, wstając z posłania. Strzepał niewidzialny kurz ze spodni, posyłając Kimowi ostatni uśmiech. Ten jedynie wykonał ten sam gest, nic nie mówiąc. Z powrotem się położył, a w tym czasie medyk wyszedł z kajuty kapitana i prędko zamknął drzwi. Wypuścił głośno powietrze, bowiem Calypso naprawdę musiała świetnie się bawić przy kontrolowaniu losów tej dwójki.
Najprawdopodobniej nie tylko Taehyung działał na Jeongguka. Istniała możliwość, że sam Jeon powodował pewne zmiany u Kima i choć jeszcze się nie ukształtowały, niespodziewany zwrot akcji mógł namieszać w ustabilizowanej jak dotąd rutynie kapitana.
a/n Stale się zastanawiam nad zakończeniem. Na Happy End miałabym zaplanowane coś c00l, ale Sad End też kusi.
Cóż, przekonacie się, co wybrałam dopiero, gdy nadejdzie pora na Epilog hehe
CZYTASZ
✓Voyage | k.th x j.jk✓
Fanfiction[Ukończone] Tak, jak każdy człowiek Jeon Jeongguk skrywał tajemnice. Owiany złą sławą pirat budził postrach na morzu, przez co nikt o zdrowych zmysłach nie śmiał stanąć mu na drodze. Pewnego wieczoru, gdy zapadł zmrok rozpętała się burza, która w je...