a/n Będąc z wami szczera, nie mam fabuły do tego ficzka w pełni kompletnej, dlatego rozdziały już nie będą pojawiały się codziennie. Strasznie ciężko mi zapchać rozdziały czymś pomiędzy ważnymi wydarzeniami, dlatego nie chcąc nagle przestać publikować regularnie aktualizacje będą pojawiać się co 2-3 dzień, żebym w trakcie mogła wszystko złożyć w całość. (Nie robiąc przy tym z tego raka, bo w tym to ja jestem mistrzem.)
Zgodnie z planami kapitana Valencia dobiła do brzegu w ciągu kilku następnych dni. Przez ten czas Taehyung starał się omijać kłopoty szerokim łukiem, lecz jak na złość potrafił przy nagłym szkwale wpaść na innego pirata lub potknąć się o beczki z rumem powodując przy tym zamieszanie. Dziewiętnastolatek nie mogąc doczekać się zejścia na ląd jako jeden z pierwszych znalazł się przy burcie, gdy na horyzoncie pojawił się drewniany pomost, a tuż obok niego port i zaniedbane domy. Nie mógł zaprzeczyć, widząc osoby zamieszkujące ów ląd poczuł, jak na jego plecach pojawiają się ciarki. Musiał poznać miasto i choć nie planował wcześniej ucieczki, tak teraz myśl ta co jakiś czas przewijała się w jego rozmyślaniach. W momencie, gdy statek zbliżył się do pomostu wszedł pod pokład, aby nie zaplątać się w przypadkową linę. I może pozostawienie statku na wodzie było bezpieczniejszym rozwiązaniem, tak Jeon nie miał zamiaru bawić się w wypuszczanie szalup i potężnym okrętem wyminął mniejsze statki rybackie. Piraci mając przygotowane odpowiednie liny jako pierwsi zeszli na pomost, chcąc zabezpieczyć statek. Po wykonanym zadaniu z powrotem weszli na pokład, meldując się Jeonowi. Ten, gdy tylko wszystko było gotowe z chytrym uśmiechem przeszedł na lewą burtę, aby sprawnie zejść na drewnianą konstrukcję. Obejrzał się dookoła, kładąc dłonie na biodra. Widząc mężczyznę, który najprawdopodobniej bił się z myślami, czy podejść i zażądać opłaty za miejsce wyciągnął z kieszeni sakiewkę, podrzucając ją kilka razy w dłoni.
- Dwa razy tyle, więc lepiej pilnujcie kto tu wchodzi. - odparł obojętnym tonem, rzucając pracownikowi portu materiał pełen monet. Ten jedynie pochylił głowę i zawrócił się do budynku zarządzającego całym miejscem.
W tym samym momencie Taehyung z powrotem znalazł się na pokładzie i rozglądając się wokół siebie nie mógł ukryć zainteresowania wymalowanego na twarzy. Trzymając się olinowania przeszedł na burtę, jednak widząc odstęp między statkiem a pomostem przygryzł wargę. Spojrzał na Jeona, który z uniesioną brwią obserwował poczynania młodszego.
- Nie stawiaj tam nogi, bo wpadniesz do wody. - mruknął, zakładając ręce na siebie. - Chwyć się najbliższej wanty, i przełóż tylko jedną stopę. - polecił, a Kim przewrócił oczami i wykonał polecenie.
- Mógłbyś mi pomóc, a nie stoisz i się patrzysz. - burknął, uwieszając się na balustradzie. Sięgnął piętą pomostu, o mało nie ślizgając się na obrośniętej glonami linie.
- Zejście jest dużo prostsze niż wejście. - stwierdził, głośno wzdychając. Widząc, jak książę stał już bezpiecznie na pomoście zawołał Yoongiego, a gdy uniósł głowę zakomunikował, że szedł się przejść i zostawia statek pod jego opieką.
Jeongguk nie ufając Kimowi postanowił pokazać mu nieco miasto, aby ten sam nie zwiał. Książę oczywiście nie miał zamiaru wybrzydzać, a idąc u boku mężczyzny czuł się nieco bezpieczniej. Mijając upitych mieszkańców portu wykrzywił usta, aby wyrazić swoje obrzydzenie. Wychodząc z portu z naprzeciwka szła dwójka nieznajomych, którzy mieli na swoich głowach kapelusze takie same, jak miał Jeon. Kapitan Valencii widząc ich uniósł podbródek, zatrzymując się w miejscu. Dlatego też dziewiętnastolatek również się zatrzymał, zbliżając się nieznacznie do Jeona.
- Proszę, proszę... Kogo moje oczy widzą. - usłyszeli, a ów mężczyzna ściągnął kapelusz przed Jeonggukiem. Jego rówieśnik powtórzył ten gest, wyrażając w taki sposób szacunek i uznanie dla pirata z większymi zasługami.
CZYTASZ
✓Voyage | k.th x j.jk✓
Fiksi Penggemar[Ukończone] Tak, jak każdy człowiek Jeon Jeongguk skrywał tajemnice. Owiany złą sławą pirat budził postrach na morzu, przez co nikt o zdrowych zmysłach nie śmiał stanąć mu na drodze. Pewnego wieczoru, gdy zapadł zmrok rozpętała się burza, która w je...