~36~

2.6K 361 78
                                    

a/n Nie chcę nic mówić, ale do końca Voyage (nie wliczając tego rozdziału) zostało tylko dziewięć części...

Taehyung mimo bliskich relacji z Jeonggukiem nie chciał wypytywać o wszystko. W końcu, ten również miał swoje tajemnice i nie zawsze był skłonny do udzielenia odpowiedzi. Dlatego też, pomimo niezbyt dobrego kontaktu książę zdecydował się na rozmowę z medykiem, który wiedział najwięcej ze wszystkich na temat Jeona. Nie był co do tego pomysłu przekonany, jednakże czy miał inne wyjście? Nie lubił pozostawać bez jednoznacznej odpowiedzi, dlatego też musiał podjąć się tej rozmowy. Korzystając z okazji zszedł pod pokład, kierując się od razu do pokoju, w którym znajdował się Park. Gdy było duże słońce ten niechętnie opuszczał swój zimny kąt, bowiem niezbyt przepadał za nasilonymi promieniami słonecznymi. Nie pukając wszedł do środka, zastając Jimina na szerokim materacu. Ten widząc dziewiętnastolatka zmarszczył brwi, odkładając na bok książkę. Usiadł, zakładając ręce na siebie. 

- Dlaczego przyszedłeś? - zapytał, a Taehyung delikatnie się uśmiechnął, niepewnie siadając obok medyka. Z początku dużo z nim rozmawiał, lecz z biegiem czasu kontakt zaczął się pogarszać zważywszy na przebieg klątwy, która ciążyła na kapitanie Valencii. 

- Mam kilka pytań... - zaczął, przygryzając wargę. - Pomyślałem, że byłbyś w stanie mi pomóc. 

- W porządku. - odpowiedział, na co Kim zaskoczony uniósł brew. - Również mam do ciebie sprawę, więc dobrze się złożyło. Pytaj, o co chcesz. 

Taehyung ponownie się uśmiechnął, pocierając obie dłonie. Zamyślił się choć wiedział, po co tutaj przyszedł. 

- Wiem, jak to było z rodzicami Jeongguka. Rozmawiałem z nim o tym, jednakże... Nigdy wcześniej nie wspomniał o swoim rodzeństwie. Gdy zabrali mnie do zamku przed wyjściem minąłem strażnika, który był podobny do Gguka. Czy... To był przypadek? Skoro nic nie mówił, nie chciał o tym rozmawiać, więc nie chciałem naciskać. 

- Ah, mówisz pewnie o Junghyunie. - sprostował, a Kim ułożył dłonie na swoich udach. - Jeongguk nic ci o nim nie mówił, ponieważ nie uznaje go jako brata. Mają tę samą matkę, Gguk jest jej młodszym synem. Z tego, co wiem... Junghyun był planowanym dzieckiem szczęśliwego małżeństwa, jednak gdy się urodził, po kilku latach jego matka odeszła. Miała jakieś tam powiązania z ówczesnym królem, w każdym razie zafascynowała się Seohoonem i razem z nim opuściła Tortugę. Na statku zaszła w drugą ciążę, wtedy urodził się Jeongguk. Jego ojciec później zmienił się przez klątwę, a ona wróciła z powrotem na Tortugę. Tam została złapana za zdradzenie swoich i zbratanie się z piratem, a na drugi dzień powieszono ją. - opowiadał tak, jak przed kilku laty robił to obecny kapitan Valencii. 

- Jednak ją pamięta? - zapytał, bowiem Jeon mówił, że nie przypominał sobie o istnieniu takiej kobiety. 

- Porzucono go, gdy miał niespełna trzy lata. Wtedy moi rodzice wzięli go pod opiekę, nie chcieli oddawać dziecka, straszne warunki są w takich organizacjach. - wytłumaczył, a Kim przytaknął. 

- W takim razie... Junghyun pracuje dla mojego ojca? - odparł, a Jimin przytaknął. 

- Pragnął złapać Jeongguka i doprowadzić go pod stryczek. Ostatnio, gdy miał taką okazję przyszedł do lochów i cieszył się, że widział go w takim miejscu. Gguk przechowuje złoto w jego starej szopie, do której zabrał mu klucze, gdy kilka lat temu pojawił się na lądzie. W każdym razie, Junghyuna nie uznaje jako swojego brata, dlatego nie wypowiadał się na jego temat. Gdybyś się zapytał, raczej by ci powiedział. Jakoś nie jest to wielką tajemnicą, jednak sam z siebie nie przyzna się, że ktoś z jego rodziny służy królowi. 

✓Voyage | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz