~33~

2.4K 355 92
                                    

a/n Dajcie trochę miłości Bad Boy, Good Boy :(( 

Wpadające do pomieszczenia promienie słoneczne wybudziły księcia ze snu. Leniwie uchylił powieki, przecierając zaspaną twarz. Jednakże, po połączeniu wszystkich wątków od razu się rozbudził, oglądając pomieszczenie, gdzie się znajdował. Zrozumiał, że z powrotem trafił do swojego pokoju, który rzecz jasna był o wiele większy od kajuty kapitana. Mimo to mógł przyznać, że w tamtym pomieszczeniu, przesiąkniętym zapachem morskiej bryzy czuł się o wiele lepiej i mógł oddać wszystko, aby tylko tam wrócić. Z takimi myślami podniósł się z łóżka, a do pokoju weszła pokojówka niosąca śniadaniową zastawę. Przypominając sobie sen otworzył szerzej oczy, musząc podpytać innych, jaka była pora dnia. 

- Niech książę leży, pański organizm nie był w najlepszym stanie. - odparła kobieta, okrywając z powrotem chłopaka pościelą. 

- Która godzina? - zapytał, przygryzając wargę. 

- Niedługo wybije dwunasta. - odpowiedziała, szeroko się uśmiechając. - Czy książę coś jeszcze potrzebuje? 

- Co z p-piratami? - odparł niepewnie nie wiedząc, czy oby na pewno chce znać prawdę. Kobieta westchnęła, umieszczając dłonie na biodrach. 

- Jutro z samego rana zostaną straceni. Egzekucja miała odbyć się dzisiaj, jednak pogoda nie jest zbyt sprzyjająca, ludzie w deszcz nie przyszliby na rynek. Władca liczy na duże widowisko. - wytłumaczyła, na co Kim wewnętrznie odetchnął z ulgą. Zyskał trochę na czasie, jednak w dalszym ciągu nie do końca wiedział, jak miałby wyciągnąć więźniów z lochów. Przede wszystkim musiał się dowiedzieć, gdzie strażnicy zacumowali Valencię. 

Bez słowa wstał, wymijając zaskoczoną kobietę. Wszedł do łaźni, spoglądając w lustro. Przetarł swoją twarz, musząc zebrać myśli. Nie mógł się wycofać, nie brał nawet takiej opcji pod uwagę. Gdy potarł dłonią kark, wpadł na pewien pomysł. Zsunął odzienie, a dostrzegając na plecach blizny od strzałów, jak i kilka szram po innych szarpaninach przygryzł policzek, ponownie się ubierając. Tak po prostu nie mógł dowiedzieć się o planach ojca, rzadko kiedy ten dzielił się z nim takimi rzeczami. Jednakże, tym razem miał na niego haka i chętnie go wypróbuje. Wychodząc z łaźni nawet nie ubrał na siebie drogich szat. W tym, w czym spał wyszedł z pokoju, skupiając się na najsmutniejszych momentach z życia, aby wymusić łzy. 

Król Tortugi od zawsze był przewrażliwiony na punkcie swojego syna. Gdy tylko działa mu się krzywda potrafił postawić do pionu całe wojsko, aby tylko ukarać sprawcę. Tym razem Taehyung w końcu wpadł na dobry pomysł, który mógł się udać. Idąc przez korytarz w piżamie myślami wrócił do owego snu, gdzie Jeon został stracony. Zacisnął pięści, bowiem do teraz bolał go ten widok i nie potrafił z tym sobie poradzić. Im więcej przypominał sobie momentów, które spędził z piratem tym bardziej chciało mu się płakać. Przypominając sobie o pocałunku dotknął drżącą wargę i w tej samej chwili poczuł łzy na zaczerwienionych policzkach. Bez pukania wszedł do pokoju rodzica wiedząc, że ojciec rzadko kiedy opuszczał swoją komnatę. 

- Taehyung? - odezwał się, gdy tylko dostrzegł dziewiętnastolatka w wejściu. Podszedł do niego, a ten mocno wtulił się w klatkę piersiową ojca. Zacisnął powieki, zmuszając się do szlochu. - Tae, co się stało? 

- T-tak bardzo się b-bałem. - wychlipał, pociągając nosem. - Myśl-lałem, że nigd-dy was nie więcej nie zo-obaczę. - dodał, wciskając twarz w drogi płaszcz ojca wysadzany kamieniami szlachetnymi. 

Mężczyzna zaprowadził chłopaka na obszerne łóżko, gdzie go posadził. Kim teatralnie przetarł policzki, unosząc wzrok. Władca widząc załzawione oczy syna położył dłoń na jego włosach, delikatnie je przeczesując. 

✓Voyage | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz