~38~

2.6K 373 70
                                    

Powrót na statek spowodował szczęście u każdego pirata. Załoga zaczęła darzyć szacunkiem Taehyunga i nie kwestionowała jego pobytu na pokładzie. Jeongguk za to, choć udawał niektóre czynności nie były dla niego, nie mógł nic robić. Wychodził na pokład tylko wtedy, kiedy musiał. Chodził przez to zdenerwowany, jednak nie był w stanie zapobiec temu procesowi. Korzystając z ładnej pogody piraci postanowili uczcić powrót na Valencię. Wyjęto spod pokładu beczki rumu, a na drewnianych skrzyniach umieszczono potrawy przygotowane przez kucharza. Jeongguk nie chcąc rezygnować z tej okazji przy pomocy księcia wyszedł na pokład, siadając na wcześniej przygotowanym przez załogę miejscu. Nie mogąc zakładać opatrunku stale uciskał ranę, aby czasem żadna kropelka krwi nie wypłynęła poza materiał. Gdy Kim upewnił się, że Jeon wygodnie siedział ruszył w stronę beczki, napełniając naczynie brunatnym płynem. Wrócił z powrotem do kapitana, wyciągając rękę przed siebie. 

- Alkohol może nieco cię znieczulić. - odparł, a mężczyzna przytaknął, zabierając trunek. Przystawił szkło do ust, biorąc kilka łyków. 

W tym samym czasie Jimin stale obserwując Kima nie mógł pozbyć się myśli, że ten na dobre zadurzył się w rówieśniku. Martwiąc się o stan przyjaciela chciał interweniować, jednak nie do końca wiedział, w jaki sposób miałby to zrobić. Dlatego też korzystając z okazji, podszedł do Yoongiego, który przy lewej burcie stał i popijał rum. Muzyka pochodząca z instrumentów, na których grali piraci wytwarzała idealne warunki do takiej rozmowy. 

- Nie sądzisz, że Taehyung nie jest za blisko z Jeonggukiem? - zapytał, zwilżając wargi. 

- Jimin, tylko ty dalej drążysz ten temat. - westchnął Min, parskając pod nosem. - Weź zajmij się w końcu sobą. 

- O co ci chodzi, Yoongi?  - zapytał, marszcząc brwi. - Przecież sam go nienawidziłeś, dlaczego stajesz teraz po jego stronie? 

- Gdyby nie on, dawno by nas tu nie było. - odparł, unosząc wzrok. - Może i nie pałam sympatią do Taehyunga, jednak dobrowolnie nam pomógł, choć nie musiał. Nawet jeśli, zrobił to ze względu na Jeongguka jesteśmy z powrotem wolni i możemy kontynuować podróż. Dlaczego na siłę chcesz zrobić z niego tego złego? 

Jimin zagryzł wargę, z powrotem spoglądając na kapitana Valencii, który spokojnie prowadził rozmowę z księciem. Widząc nikły uśmiech na twarzy młodszego westchnął, po czym przetarł zmęczoną twarz. 

- Nie robię z niego jakiegoś przestępcy. Dobrze wiem, co zrobił i jestem mu wdzięczny. Ostatnio nawet z nim rozmawiałem i powiedziałem mu, żeby nie robił sobie złudnej nadziei. Jak widać, nic sobie z tych słów nie zrobił. 

- Przesadzasz. Nie znasz treści legendy, więc nie wiesz, do czego Taehyung jest nam potrzebny. To po pierwsze, po drugie dzięki niemu Jeongguk stara się walczyć z tą klątwą. Pomimo tych wszystkich zdarzeń on nie zapomniał o Gguku i go wspiera. To przynosi mu szczęście, którego od nas nie dostaje, rozumiesz? Taehyung jest dla niego rodzajem... Znieczulenia? 

- Jeongguk ledwo co chodzi, żeby położyć się na łóżku potrzebuje drugiej osoby. Wiesz, co to znaczy? On umiera, rozumiesz? Jeśli to się stanie, Taehyung nie będzie w stanie się pozbierać. Dbam również o jego dobro, jakbyś nie zauważył. - mruknął, zakładając ręce na siebie. 

- Moim zdaniem, nie powinieneś się między nich wpieprzać. - odparł Yoongi. - Ja już odpuściłem, teraz twoja kolej. Nie róbmy problemów i tak jest mu już ciężko. - dodał, na co Park przewrócił oczami i nic więcej nie powiedział. 

W tym czasie dziewiętnastolatek starał się zagadywać kapitana, aby nie skupiał się na bólu. Pytał o najmniejsze szczegóły, jeśli chodzi o Valencię jak i o jego wcześniejsze życie. Jeongguk nie mając innego zajęcia odpowiadał mu na wszystkie zapytania. 

- Nie chcesz wrócić na Tortugę? - zapytał w pewnym momencie pirat. - Naprawdę chcesz swoje dni spędzać na statku? Na morzu w otoczeniu piratów? 

- Myślę, że takie życie jest dla mnie odpowiedniejsze. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Nigdy nie interesowałem się władzą, nie chciałem jej tak naprawdę. Nie miałem jednak nic do gadania, jestem jedynym synem króla. Musiałem stawiać się na te wszystkie nauki, ćwiczenia. Znać się na kulturze, uczestniczyć w spotkaniach z innymi władcami... To mi mimo wszystko ciążyło. Teraz czuję się wolny, nawet nie tęsknię za rodzicami. - wyjaśnił, wzdychając. 

- Jak umrę Yoongi przejmuje ster. Już z nim rozmawiałem, jeśli chcesz możesz zostać na Valencii. - odpowiedział, a Kim zmarszczył brwi. 

- Nie zostanę tutaj, kiedy ciebie nie będzie. Nie umrzesz, mówiłem już ci to setki razy. Nie nastawiaj się negatywnie, niedługo będziemy na miejscu i to całe gówno się skończy. - rzekł, kładąc dłoń na tej Jeona. - Przeszedłeś już tyle, taka klątwa nie może cię wykończyć. W końcu, nazywasz się Jeon Jeongguk. - dodał, delikatnie się uśmiechając. Mężczyzna parsknął śmiechem, przymykając powieki. 

- Wiesz, chcąc kogoś zaatakować byłem w stanie powiedzieć, że wygram. Nawet, jakbym nie miał jednej ręki. Takie coś było pewne, przede wszystkim to ja byłem pewien siebie. Jednakże, pierwszy raz nie jestem przekonany do czegoś. Wmawiając sobie, że wszystko się zaraz zmieni, stanie się lepsze dla mnie i dla innych... Nie czuję tego, co wcześniej. Jestem... Zagubiony? - odparł, unosząc wzrok. - Przez obecny stan stałem się bardzo wylewny, to źle. 

Taehyung pokręcił przecząco głową, nie uważając tego za rzecz negatywną. Przełknął ślinę, chcąc sprostować obecną sytuację. 

- To raczej dobrze, że chcesz rozmawiać. Większość osób raczej w takich okolicznościach siedziałoby w zamknięciu i z nikim się nie kontaktowało. Jesteś silny, Jeongguk. Wytrzymasz jeszcze te kilkanaście godzin, a gdy będziemy na miejscu ponownie będziesz tym piratem, który budził postrach między pozostałymi ludźmi. Uciekniemy przed królewską flotą, wrócisz do dawnego życia i wszystko będzie w porządku. - wyjaśnił, stale się uśmiechając. - Proszę, nie wmawiaj sobie, że to już koniec. Póki będziesz miał plan na siebie, na swoją przyszłość... Będziesz miał motywację, aby walczyć z tym bólem. Choć nie wiem, jak to jest, bowiem nie jestem w twojej skórze... Bądź silny... Bądź silny dla mnie. - wyszeptał, na co Jeon wypchnął policzek językiem. 

- W końcu, dla mnie porzuciłeś swoje życie na dostatku, powinienem to chyba docenić. - parsknął śmiechem, powodując uśmiech na twarzy księcia. 

- Tak, masz dług do spłacenia i nie spocznę, póki go nie otrzymam. - dodał, na co Jeon raz jeszcze się zaśmiał. Po chwili syknął, przymykając powieki. Przycisnął materiał do rany, gdyż ta ponownie zaczęła krwawić. 

 - Przyniosę ci czysty gazik. - odparł Kim, jednak w ostatniej chwili Jeon złapał go za nadgarstek. 

- Nie idź po to, zostań tutaj. - powiedział, na co Taehyung uniósł brew. - W końcu, nic mi nie będzie. - dodał, nikle się uśmiechając. 

I to właśnie ten uśmiech spowodował przyjemne ciepło, które dziewiętnastolatek poczuł w miejscu serca. Rzecz jasna został z Jeonggukiem tak, jak ten powiedział i do nocy nie odstępował go na krok. 

a/n Zbliżamy się do momentu, w którym wszystko stanie się jasne. Chciałabym przypomnieć, że tuż po Epilogu wleci one shot z pierwotną fabułą do Voyage. 

✓Voyage | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz