~6~

3K 365 85
                                    

a/n Obiecałam, że na razie rozdziały będą codziennie, także zapraszam do czytania. 

Tak, jak wcześniej zostało to ustalone Taehyung został nowym członkiem załogi. Oczywiście, jego niewiedza doprowadziła tylko do jednego zadania, które mógł wykonywać. 

Jego obowiązkiem było szorowanie pokładu. 

Jak tylko to usłyszał myślał, że powiesi się na najbliższej linie. Nie mógł uwierzyć, że jako książę był zmuszony do zasuwania na kolanach, a jego los zależał od pirata. Obiecał sobie, że się zemści. Nie obchodził go fakt, że to Jeongguk go uratował i oszczędził królewskiej floty, choć nigdy wcześniej tego nie zrobił. Nie mógł pozwolić, by mężczyzna tak po prostu wydawał mu rozkazy. Nie miał zamiaru mu się podporządkować i dziękować mu za ratunek. Na jego nieszczęście to dzisiaj była jego kolej na czyszczenie pokładu. Dlatego też, po otrzymaniu drewnianego wiaderka wraz z kilkoma szmatami starał się nie podejść do kapitana i nie wylać mu brudnej wody na twarz. Nie wiedział jednak, że jeden członek załogi stale go obserwował, a jego chęć zemsty było widać na kilometr.

— Pieprzeni piraci. — syknął, ocierając dłonią spocone czoło. Niestety, słońce od rana nie próżnowało, a Taehyung tylko czuł, jak jego blada skóra na karku z każdą chwilą czerwieniała. On jako jedyny nie był opalony i nie zamierzał tego zmieniać. Szkoda, że nie miał na to wpływu. 

Jeongguk z uniesioną głową stał przed pomieszczeniem na wzniesieniu i obserwował załogę. Za sterem stał Yoongi, a Hoseok za pomocą specjalnych sprzętów na mapie starał się wyznaczyć drogę na ląd, gdzie mieli zrobić pierwszy przystanek. Skupiając swój wzrok na Kimie chytrze się uśmiechnął, a następnie założył na siebie ręce. Wiedział, że tak szybko członek rodziny królewskiej mu nie ulegnie, dlatego musiał zrobić wszystko, aby do tego doszło. Gdy statek nagle się przechylił zmarszczył brwi, bowiem dwóch mężczyzn odpowiedzialnych za największy żagiel rejonowy za mocno mieli wybrane liny. Dlatego też musiał zejść ze schodów, a następnie podejść do nich i ich skrytykować. W tym samym czasie Taehyung uniósł głowę, uderzając z całej siły mokrą szmatą o pokład. Głęboko odetchnął czując, jak jego ciało pokryte było potem. Widząc Jeona chciał wstać z klęczek w celu rozpoczęcia kłótni, jednak w porę poczuł na swoim nadgarstku uścisk, który z powrotem pociągnął jego ciało w stronę podłogi. 

— Co ty robisz, do cholery? — syknął, zabierając rękę z uścisku. — Zostaw mnie. 

 — Jesteś strasznie prosty do rozszyfrowania, Taehyung. — zaczął, prychając pod nosem. — Znaj swoje miejsce i nie wszczynaj niepotrzebnych sporów. Już na pewno nie zaczynaj z kapitanem, bo to się źle dla ciebie skończy. 

— Dlaczego każdy traktuje go jak jakieś bóstwo?! — odparł poirytowany. — Wmawiacie mi, że powinienem się go bać, a jak na razie zrobił same dobre rzeczy. 

— To chyba nie on ostatnio prosił na kolanach, aby nie atakować statku rodziny królewskiej. — uniósł brew, a Kim automatycznie zamilkł. — No właśnie. Chcę cię ostrzec, bo jesteś tutaj od niedawna i nie jesteś jeszcze przyzwyczajony do tutejszych zachowań. Jeśli chcesz kiedyś wrócić do swojej rodziny na Tortudze to nie rób sobie niepotrzebnych problemów. Jestem tutaj medykiem i nieraz pomagałem członkom załogi, którzy sprzeciwili się Jeonowi. Wiesz w ogóle, jakie on stosuje kary? 

Kim zmarszczył brwi, gdyż nie sądził, że tutaj coś takiego istniało. Park widząc minę młodszego parsknął śmiechem, przeczesując swoje włosy. 

— Widzisz, na statkach pirackich najpopularniejszą karą jest chłosta. Zazwyczaj wykonuje ją bosman, jednak jeśli naprawdę ktoś zawini Jeongguk przejmuje ten obowiązek. Naprawdę, nie chcesz doświadczyć uderzeń z jego ręki, nie będziesz w stanie wytrzymać tego bólu. Sam nigdy nie zawiniłem, lecz takie przypadki już miały miejsce na Valencii. Takie osoby nie są później w stanie wykonywać swoich obowiązków. Wiesz, co wtedy się z takimi robi? 

— Daje im się kilka dni wolnych na odpoczynek...? 

— Odpoczynek? Żartujesz sobie? — głośno się zaśmiał, nie dowierzając. — Wrzuca się takich do wody, bo są zbędni. 

Taehyung w tym momencie zastygł w miejscu, a następnie przygryzł wargę. 

— Kapitan słynie z doskonałego cela. Praktycznie za każdym razem rzucony sztylet trafia tam, gdzie miał. Wrogowi gardło poderżnie, a gdy potrzebuje informacji torturuje. 

— Dlaczego mi to mówisz? — zapytał zaniepokojony, a Park westchnął. 

— Żebyś wiedział, że nie zawsze Jeongguk jest taki, jak ci się wydaje. Nie potrafi współczuć, rozumiesz? Dlatego podporządkuj się mu i wykonuj swoje obowiązki jak najlepiej. Nie myśl nawet o zemście, bo nigdy z nim nie wygrasz. Tylko cię ostrzegam, jak postawienie się Jeonowi może zadecydować o twoim życiu. 

— Dlaczego taki jest? — ponownie zadał pytanie, lecz Jimin nawet nie otworzył ust. — Dlaczego? — powtórzył. Medyk wstał z klęczek, otrzepując swoje spodnie. 

— Nie waż się zadawać tego pytania kapitanowi, Taehyung. — odparł na odchodne Park, poprawiając swoją bandanę. — To cię wpędzi do grobu. 

Po tych słowach odszedł, podążając w stronę Jeongguka. Książę klęczał dalej w tym samym miejscu, starając się ułożyć sobie w głowie wszystkie myśli. Nie ukrywał, rozmowa z Jiminem spowodowała gęsią skórkę na jego ciele. Mimo wszystko chciał wrócić do domu w jednym kawałku i przy tym w pełni sprawny. W dalszym ciągu chciał się zemścić, jednak musiał obmyślić cały plan, aby czasem nie narazić się na gniew kapitana. Jednakże, pragnął dowiedzieć się prawdy o Jeonie. 

— Inni już dwa razy by cały pokład wyczyścili. — usłyszał głos nad sobą, a po podniesieniu wzroku ujrzał Mina. Już od pierwszej konfrontacji wiedział, że mężczyzna był pokroju kapitana, a jego zachowanie na co dzień tylko to potwierdzało. 

— Kark mam spieczony, strasznie mnie boli. — odparł cicho, przykładając ciepłą dłoń do czerwonego miejsca. 

— Jakby mnie to interesowało. — odpowiedział, parskając pod nosem. — Lepiej wracaj do swoich obowiązków, to nie wycieczka na wczasy. 

Gdy Taehyung chciał odpowiedzieć zakręciło mu się w głowie, więc prędko podparł się o nagrzany pokład. Przymknął powieki, bowiem miał wrażenie, że jego głowa zaraz wybuchnie. 

— Wstawaj! — krzyknął Yoongi, lecz Kim nie zareagował. Gdy chciał się schylić, aby podnieść go za ubranie poczuł na swoim ramieniu dłoń. Po odwróceniu się ujrzał Jeongguka, dlatego od razu pochylił głowę. 

— Jakiś problem? — zapytał, spoglądając na klęczącego chłopaka trzymającego dłoń na swoim czole. 

— Nie wypełnia swoich obowiązków. — syknął, wskazując na dziewiętnastolatka. 

Jeon przewrócił oczami, a następnie klęknął i spojrzał na chłopaka. Ten był cały blady na twarzy, a jego kark czerwieniał z każdą chwilą coraz bardziej. 

— Nie chcę niepotrzebnych trupów na statku, Jimin zajmij się nim. — zarządził, po czym wstał. — Pewnie całe życie siedział w zamku i nie wychodził na mocne słońce. Daj mu wodę, bo udaru dostanie. 

Park od razu przytaknął, z powrotem podchodząc do księcia. Pomógł mu wstać, a następnie weszli pod pokład, aby tam usiąść w cieniu. 

— Nie nadużywaj dobroduszności kapitana. — usłyszał przy swoim uchu. Po chwili poczuł na karku zimny materiał, na co od razu się odprężył. — Pilnuj się i pamiętaj, co ci mówiłem. 

a/n Spokojnie, wszystkiego dowiecie się w swoim czasie...

✓Voyage | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz