~28~

2.5K 363 82
                                    

Taehyung uchylając powieki zrozumiał, że nie był to najlepszy pomysł. Przetarł oczy dłonią, raz jeszcze próbując je otworzyć. Powoli podniósł się z materaca, chcąc rozejrzeć się po pomieszczeniu. 

- Już myślałem, że cały dzień będziesz spał. - usłyszał, na co odwrócił wzrok. Uniósł brew, gdy dostrzegł medyka. 

- Co ja tutaj robię? 

- Jeszcze pytasz? - prychnął, przecierając twarz. - W ogóle pamiętasz cokolwiek? 

Kim zamyślił się, lecz faktycznie nie mógł przypomnieć sobie wczorajszego zakończenia dnia. Spojrzał zmieszany na Parka, a ten przymknął powieki i potarł twarz. 

- Nie pamiętam. Co takiego się stało? 

- Pocałowałeś Jeongguka. - odpowiedział Jimin, na co książę przełknął ślinę i przygryzł wargę. Ostatecznie jednak nie przejął się tym faktem. W końcu, nie była to zbrodnia. 

- I o to takie wielkie halo? Faktycznie, byłem pijany, ale przecież nie zabiłem nikogo. 

Medyk wstał z miejsca, kładąc dłonie na biodra. Parsknął śmiechem, spoglądając na dziewiętnastolatka z pogardą. 

- Wiesz, do czego doprowadziłeś? 

- Czyżbym naruszył przestrzeń osobistą waszego ukochanego pirata? Wiecie co, darujcie sobie. Mam dość. Traktujecie go jak jakieś bóstwo, a jest zwykłym człowiekiem. Byłem pijany, więc jak mogłem kontrolować swoje wybory? A teraz pozwól, że poszukam Jeongguka i z nim porozmawiam. - odparł. Ignorując ból głowy wstał, naciągając na nogi szmaciane buty. 

Jimin głośno westchnął, co chwilę przygryzając wargę. Nawet nie zdążył powiedzieć chłopakowi, że sprawa naprawdę była poważna i nie powinien zbliżać się do kapitana, lecz skoro ten ignorował jego słowa nie chciał na siłę wmawiać mu czegoś. W razie czego narazi się samemu Jeonowi, który od kilku godzin siedział w swojej kajucie i nikogo do niej nie wpuszczał. Taehyung w tym czasie wyszedł na pokład, mrużąc od razu oczy, gdyż słońce dawało w kość. Nie dostrzegając jednak Jeongguka zmarszczył brwi, gdyż ten rzadko kiedy schodził pod pokład szczególnie, gdy inni piraci byli zajęci. Nie zauważył również Mina, który widząc księcia odszedł od steru, mając zaciśnięte obie pięści. 

- Yoongi, gdzie jest... - nie dokończył, ponieważ ten pchnął drobne ciało, przez co dziewiętnastolatek cofnął się o kilka kroków. 

- Masz jeszcze czelność w ogóle się tutaj pojawiać? - zakpił, unosząc brew. - Żałuję, że wcześniej cię nie zabiłem. Nie mielibyśmy przez ciebie takich problemów!

- Co się takiego niby stało? - odparł Taehyung, gdyż zupełnie nie mógł pojąć obecnej sytuacji. 

- Pierdolona klątwa się stała! - krzyknął, nie panując nad swoją złością. Ponownie pchnął dziewiętnastolatka, a ten nie mogąc się niczego chwycić po prostu się cofał. - Przez ciebie i twoje szczeniackie zachowanie czas Jeongguka został skrócony, jeszcze nie rozumiesz? - syknął, nie spuszczając wzroku z twarzy młodszego. 

- O czym ty mówisz...? - zapytał, przełykając ślinę. Był pewien, że nie zrobił czegoś mężczyźnie. 

- Najchętniej zabiłbym cię za to tu i teraz. Rozstrzelił, powiesił, przeciągnął pod kadłubem. W grę wchodzi też rozwalenie głowy o kabestan, ale wiesz co? - parsknął śmiechem, a Kim słysząc szum morza tuż za sobą otworzył szerzej oczy, bo w tym momencie zrozumiał, że stał na końcu rufy. - Słyszałem, że nie umiesz pływać. 

- Nic przecież nie zrobiłem! - krzyknął przestraszony książę, unosząc dłonie do góry. 

- Twoja obecność zabija Jeongguka, dojdzie to kurwa w końcu do ciebie?! - krzyknął, a widząc przerażenie w oczach dziewiętnastolatka ponownie się zaśmiał. - Skoro to przez ciebie jest to wszystko, jak pozbędę się problemu to on nie umrze. Nie pozwolę na jego śmierć. Nie pozwolę, rozumiesz?! - po raz kolejny pchnął Kima, a jego plecy spotkały się z niską balustradą. 

- Nie wiedziałem... - zaczął, lecz Min po raz kolejny mu przerwał. 

- Wcześniej szczekać potrafiłeś, dlaczego teraz tego nie robisz? - zadrwił, łapiąc podbródek Taehyunga. Zbliżył się do jego twarzy, a gdy ich nosy prawie się ze sobą stykały przekręcił głowę tak, aby mieć usta przyłożone do ucha młodszego. - Zabiję cię. - wyszeptał, a na plecach chłopaka pojawiły się ciarki. Zacisnął dłonie na balustradzie, a gdy Min chciał złapał księcia za szyję, aby następnie wypchnąć go ze statku usłyszeli skrzypiące deski. Yoongi odwrócił się, a dostrzegając kapitana zmarszczył brwi. 

Mężczyzna mając opatrunek przechodzący przez całą klatkę piersiową nie był w stanie założyć na siebie koszulki, ponieważ było po prostu za gorąco. Gołym okiem można było dostrzec sine ślady pod oczami Jeona, a cera powoli traciła swój naturalny odcień. 

- Odsuń się od niego. - powiedział spokojnym głosem, lecz Min nie zabrał dłoni z szyi Kima. - Yoongi, zostaw go. 

- On cię niszczy. Nie mogę na to patrzeć. - odparł, a Taehyung widząc stan Jeongguka o mało nie wybuchł płaczem. Rozchylił wargi nie wierząc, że to właśnie on do tego doprowadził. 

Mimo, że nie minął nawet dzień od tego wydarzenia Jeon zmizerniał, nie wspominając już o bandażu, który grubo nałożony na ranę tamował krew. Kim przygryzł wargę i dopiero w tym momencie przypomniał sobie te wszystkie momenty, gdzie Jeon cierpiał, gdy mu pomagał. Piętno, postrzelenie... To były dwie z wielu sytuacji, podczas których Jeongguk działał wbrew sobie, lecz dla jego dobra za każdym razem się poświęcał. Chłopak w tym wszystkim nie zwrócił uwagi na Mina, który zabrał rękę i odwrócił się w stronę kapitana. Książę wplótł dłonie we włosy, klękając. Wbił wzrok w pokład, chcąc ułożyć wszystkie myśli. 

Yoongi miał rację, to była jego wina. 

Wyniszczał Jeongguka. 

- Taehyung, wstań. - odparł Jeon, podchodząc do chłopaka. Ten momentalnie odskoczył na bok, by ten się nie zbliżył. 

- Nie podchodź do mnie. - wyszeptał, jednak Jeon nie posłuchał. 

Mężczyzna nie mając ochoty na niepotrzebne kłótnie stanął przed dziewiętnastolatkiem, wyciągając do niego rękę. Ten uniósł wzrok, niepewnie spoglądając na starszego. Przełknął ślinę, lecz po chwili swoją drżącą dłonią objął tę Jeona. Ten delikatnie pociągnął chłopaka, aby wstał. Gdy tak się stało Taehyung czekał na kolejną dawkę krzyków i groźby, jednak się tego nie doczekał. 

- To nie twoja wina. - powiedział, wypychając językiem policzek. Kim nie mogąc się powstrzymać przyłożył dłoń do ciepłej klatki piersiowej mężczyzny, przy czym ponownie poczuł się winny. Zabrał rękę, zaciskając po chwili pięść. 

- Yoongi ma rację. Nie powinno mnie tu być. - powiedział, smutno się uśmiechając. - Przepraszam, naprawdę. Ja... nie chciałem tego. Nie wiedziałem, że będziesz przeze mnie cierpiał. 

- Taehyung, mówię ci. - zaczął kapitan, spoglądając na księcia. - Niedługo będzie po wszystkim i będziesz mógł wrócić do siebie. 

- Skąd wiesz? - odparł, unosząc brew. Sarkastycznie parsknął śmiechem, umieszczając dłonie na swoich biodrach. Yoongi został odciągnięty na bok przez Jimina, żeby czasem nie zrobił czegoś głupiego. Min nie mógł patrzeć na Kima, który skutecznie manipulował kapitanem. - Dlaczego jesteś taki pewny siebie? Co, jeśli się nie uda? Wtedy też tak będziesz mówił?! 

- Uda się. - potwierdził, po raz kolejny zapewniając kogoś o zakończeniu tej podróży. - Zdążymy. 

✓Voyage | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz